Wielu straciło już wiarę, że ten moment kiedykolwiek nastąpi. A jednak. W wielkiej dziurze przy zakopiańskich Krupówkach po 2 latach przestoju (3,5 roku od początku inwestycji) ponownie ruszyły prace przy budowie wielopoziomowej galerii handlowej, którą stawia rodzina zakopiańskiego biznesmena Andrzeja Stocha.
Od kilku dni robotnicy pogłębiają wykop, wkrótce ma się zacząć wylewanie fundamentów. To jednak, co cieszy zakopiańczyków, przeszkadza... mieszkańcom Kościeliska. Góralom z tej wioski nie podoba się bowiem, że Stoch wywozi ziemię z Krupówek do ich wsi.
Wygląda jednak na to, że na wielkiej działce sąsiadującej z oczkiem wodnym na Krupówkach będzie wreszcie coś więcej, niż tylko wielki wykop. Andrzej Stoch (niegdyś jeden ze 100 najbogatszych Polaków według tygodnika "Wprost") powrócił na porzucony przez siebie plac budowy.
- W sierpniu wokół tej dziury stanął porządny płot, a kilka dni temu znów wjechały koparki. Zaczęły jeszcze bardziej pogłębiać wykop - opowiada Anna Solus, pracująca na Krupówkach. - Niemal co godzinę wyjeżdża z placu budowy ciężarówka z ziemią. Podobno, gdy pogłębianie wykopu się zakończy, rozpocznie się lanie fundamentów.
Z samym Stochem nie udało nam się porozmawiać. Od kilku dni jest niedostępny dla dziennikarzy. Pracownicy jego firmy nieoficjalnie przyznają jednak, że szef rzeczywiście zamierza jak najszybciej oddać do użytku 3-piętrową galerię z ogrodem na dachu. Realny termin to czerwiec 2016 roku.
- Czy tak rzeczywiście będzie, wie tylko Bóg - śmieje się Stanisław Szostak, mieszkaniec Zakopanego. - Z całym szacunkiem dla pana Stocha, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. Obiecywał galerię na 2013 rok, a później dwa lata w dziurze nawet łopaty nie wbito. Miał też reaktywować teatr w hotelu "Morskie Oko" i zamienić ten budynek na hotel Hilton. Ze wszystkiego na razie wyszły nici. Dlatego teraz z galerią byłbym ostrożny.
Z kontynuowania budowy galerii nie cieszą się mieszkańcy osiedla Butorowy Wierch w Kościelisku. - Robotnicy Andrzeja Stocha wożą ziemię na teren budowy jego prywatnego domu w naszym sąsiedztwie - narzeka jedna z góralek. - Te samochody tak brudzą jezdnię, że w miniony piątek na asfalcie leżało kilka centymetrów błota. Było ślisko. Prosiliśmy robotników, aby posprzątali drogę, ale nie chcieli tego zrobić.
W efekcie w piątek na Butorowym Wierchu interweniowała straż gminna z Kościeliska. - Nie daliśmy osobom wożącym ziemię mandatu, ponieważ zdążyli posprzątać drogę zanim dojechaliśmy - wyjaśnia strażnik gminny Maciej Pabin z Kościeliska. - Urzędnicy z wydziału ochrony środowiska w naszej gminie sprawdzą jednak, czy pan S. ma pozwolenie na wywóz ziemi do Kościeliska. Jeśli okaże się, że nie posiada takowego, wówczas będą zastanawiać się, co dalej z tym zrobić.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
