Krynica Forum 2022. Centralizacja nie jest lekarstwem na problemy świata i szkodzi ludziom. Samorządy sprawdziły się, nie wolno ich osłabiać

Akcja specjalna Krynica Forum 2022
Wideo
od 16 lat
Polki i Polacy ufają samorządom bardziej niż jakiejkolwiek innej władzy. Społeczne poparcie dla gmin i powiatów przekracza od dekad 70 procent, gdy dla posłów czy ministrów oscyluje wokół 20 procent. - Powód jest oczywisty: reforma samorządowa okazała się w powszechnej opinii najbardziej udaną ze zmian wprowadzonych w Polsce po przełomie roku 1989. Ludzie rozglądają się wokół siebie i widzą namacalne efekty tej reformy, zaś wszelkie błędy i inne wadliwe poczynania władz lokalnych potrafią błyskawicznie rozliczyć. To daje poczucie wpływu na losy wspólnoty - stwierdził prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, podczas arcyciekawej debaty w pierwszym dniu Krynica Forum 2022. Jej uczestnicy zgodzili się, że forsowana przez niektóre rządu w Europie centralizacja nie jest lekarstwem na problemy świata i szkodzi ludziom. Samorządy sprawdziły się i nie wolno ich osłabiać. - Potrzeba nam partnerskiej współpracy samorządów z władzą centralną. Niestety, w Polsce jest ona utrudniona z powodu nasilającego się politycznego konfliktu - podkreślił prof. Jarosław Flis, znany socjolog i politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czy samorządy terytorialne powinny dysponować większą samodzielnością na wzór niemieckich landów lub amerykańskich stanów? A może przeciwnie – o losach Górnego Śląska, Bieszczad czy Podlasia powinna decydować Warszawa znająca ogólnokrajowe potrzeby i problemy? A może dotychczasowy model jest optymalny? Co będzie lepsze dla przyszłości kraju - te pytania zadał w pierwszym dniu Krynica Forum 2022 uczestnikom debaty o samorządności Filip Gołębiewski, prezes Instytutu Dyskursu i Dialogu.

- Każda próba niesłuchania i ograniczania samorządów jest działaniem na szkodę obywateli - odparł prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Podkreślił, że reforma samorządowa była najlepszą zmianą wprowadzoną w Polsce po 1989 roku. Zauważył, że „na papierze” pozycja samorządów w Polsce wygląda dobrze na tle Europy, ale „jest jeszcze praktyka, w której widzimy tendencję do postępujacej centralizacji”. - Szereg ustaw, zgłaszanych jako inicjatywy poselskie, ogranicza możliwości samorządów. Kolejne zmiany w PIT dewastują finanse samorządów, zwłaszcza w metropoliach - wymieniał prof. Mazur.

Wyjaśnił, że skala problemów i wyzwań jest dziś tak ogromna, że przekracza możliwości zarówno władzy centralnej, jak i samych samorządów. Świeży przykład to dystrybucja węgla: rząd nie był w stanie jej zrealizować bez zaangażowania samorządów. Z drugiej strony są projekty, których nie da się ziścić bez zaangażowania państwa. - Weźmy metro w Krakowie. Ono jest miastu bardzo potrzebne, ale tylko wsparcie państwa może uczynić ten wielki projekt realnym - zauważył prof. Mazur. Wniosek jest prosty: absolutnie niezbędna jest nam kultura współdziałania, w ramach której używać będziemy elastycznych rozwiązań: pewne przedsięwzięcia wymagają więcej centralizacji, bo to pozwala lepiej wykorzystać zasoby osiągając efekt skali, a w innych sytuacjach zdecydowanie lepiej sprawdza się zarządzanie lokalne.

- Tej kultury współpracy na razie nie ma - skonstatował rektor UEK. W jego opinii musimy szybko odpowiedzieć sobie na kilka fundamentalnych pytań, m.in. czy samorząd to jest wspólnota obywateli czy raczej dostarczyciel usług publicznych? Niezwykle gorącym tematem jest także finansowanie samorządów - tak naprawdę ich możliwości samodzielnego decydowania o rozwoju małych ojczyzn zależą od wielkości środków własnych. A te z każdym rokiem maleją - z powodu zmian wprowadzanych przez władzę centralną. Coraz więcej pieniędzy napływa do gmin i powiatów via Warszawa. - To uderza w samą istotę samorządności - podkreślił prof., Stanisław Mazur.

Prof. Jarosław Flis: samorządom trzeba stabilizacji przepisów i dochodów

Prof. Jarosław Flis, socjolog i politolog z UJ, zwrócił uwagę, że polskie samorządy cierpią najbardziej z powodu skrajnej niestabilności przepisów i rozwiązań podatkowych. - Tylko stabilność pozwala planować wydatki i działania. Niestety, władza centralna o to nie dba, bo traktuje samorządy jako coś zewnętrznego. Działa w myśl zasady: zrzucamy problemy na nich i się muszą z nami liczyć, a my z nimi niekoniecznie musimy się liczyć - ocenił naukowiec. W jego opinii, władze centralne nie chcą zwiększenia uprawnień i niezależności samorządów, ponieważ są faktycznie słabe, bez szerokiego zaplecza i zakorzenienia społecznego na poziomie gmin czy powiatów.

- Partie polityczne są w Polsce kadrowe, rozpaczliwie słabe. Dlatego którykolwiek obóz rządzi Polska, nie chce wzmacniać tych, nad którymi nie ma kontroli. Partie są jednak na tyle silne, by zatrzymać proces decentralizacji i nie podzielić się władzą z samorządami - mówił prof. Flis. Dodał na koniec, że „warto by wyłączyć wszystkim burmistrzom Twittera, bo polityka uprawiana za pośrednictwem tego typu mediów rodzi patologiczne relacje”.

Jarema Piekutowski: Warto zwiększyć uprawnienia samorządów kosztem władzy centralnej, ale to się nie zdarzy

Jarema Piekutowski, główny ekspert do spraw społecznych Nowej Konfederacji (wyłącznego partnera merytorycznego Krynica Forum 2022), socjolog, publicysta zgodził się, że „trzeba zatrzymać tendencję do centralizacji”.

- Jestem za tym, żeby zwiększyć uprawnienia samorządów kosztem władzy centralnej. Jednocześnie wiem, że to się raczej u nas nie uda. Wszyscy wiemy, że samorządy cechuje lepsza diagnoza lokalnych potrzeb, szybsze i sprawniejsze reagowanie na kryzysy. To jedyna reforma rządu Buzka, która przetrwała do dzisiaj. Jednak nasze władze centralne nie bardzo są gotowe na większą decentralizacje. Choć same samorządy chyba by były - mówił Jarema Piekutowski.

W jego opinii największym zagrożeniem jest w tej chwili narastanie konfliktu między państwem opanowanym przez jedną partię a samorządami opanowanymi przez opozycję. Polsce w obecnych realiach niezbędne jest coś wręcz przeciwnego: rozwijanie i pielęgnowanie kultury współpracy politycznej. To - zdaniem publicysty - piekielnie trudne w realiach dyktatury mediów społecznościowych oraz wielopiętrowych kryzysów - ewidentnie nie sprzyjających debacie publicznej.

Dr Helena Chmielewska-Szlajfer: Samorządy radzą sobie z wieloma kwestiami polityk publicznych lepiej, bo lepiej wiedzą, co jest ludziom potrzebne

Dr Helena Chmielewska-Szlajfer, socjolożka, adiunkt w Akademii Leona Koźmińskiego, Visiting Fellow w London School of Economics and Political Science, przypomniała, iż wedle badań prowadzonych od początku lat 90. samorządy cieszą się największym zaufaniem obywateli, w przeciwieństwie do wszelkich innych podmiotów władzy, z policją włącznie. Zbliżonym poziomem zaufania do samorządów cieszy się tylko straż pożarna, notabene - powiatowa, czyli samorządowa.

- Na poziomie samorządowym o wiele lepiej udaje się kontrola obywatelska - nie tylko przy okazji wyborów, ale i na co dzień. Mieszkańcy patrzą władzy na ręce. Samorządy radzą sobie z wieloma kwestiami polityk publicznych lepiej, bo lepiej wiedzą, co jest ludziom potrzebne. Nie ma więc żadnego powodu, by trzymać decyzyjność na poziomie centralnym. Tym bardziej, że mamy w konstytucji zapisaną zasadę subsydiarności, a więc zaspokajania potrzeb mieszkańców od dołu - mówiła dr Helena Chmielewska-Szlajfer.

Jako członek inkubatora umowy społecznej, który wypracował projekt „Zdecentralizowana RP”, przypomniała, że rozmowy o decentralizacji toczą się w szerokich gremiach politycznych od lat - a podziały, jakie się w ich trakcie zarysowały, są nieoczywiste. Nie przebiegają wcale między wielkimi miastami a miasteczkami czy wioskami, ani między Polską wschodnią a zachodnią, ale w poprzek. Bardzo wiele zależy tutaj od osobowości włodarzy. - Tam, gdzie ludzie są silni i czują się sprawczy - chcą się dzielić władzą. Słabi się nie dzielą - skwitowała socjoliżka dodając, że „ trzeba mieć odwagę oddać władzę kilka poziomów niżej”.

W jej opinii zagrożeniem dla samorządów jest bardzo długie funkcjonowanie lokalnych układów władzy, np. gdy ktoś rządzi kilkanaście lat. Problem polega na tym, że to może być bardzo dobry gospodarz, ale bywa też, że to jest lokalny baron, którego trwanie u sterów prowadzi do utrwalania patologii. Nakłada się na to fakt, że samorządy mają bardzo dużo pewnych miejsc pracy, więc - zwłaszcza tam, gdzie lokalny rynek oferuje mało miejsc alternatywnych - rozbicie takiego układu jest bardzo trudne. Najprostszym pomysłem na ukrócenie tego zjawiska jest ograniczenie kadencji lokalnych włodarzy (np. do dwóch). W opinii naukowców, ma on jednak więcej wad niż zalet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska