Do zdarzenia, będącego przedmiotem postępowania sądowego, miało dojść w 21 kwietnia 2017, roku około godz, 14.30 na ul. Kraszewskiego, przed Urzędem Miasta w Krynicy. Według zeznań Grzegorza Szeli, Tomasz Studniarz znieważył krynickiego radnego pokazując mu środkowy palec. Radny Szela był wówczas w towarzystwie córki, a w pobliżu znajdowało się kilkanaście osób. Grzegorz Szela zażądał wówczas zabezpieczenia nagrania z kamer monitoringu miejskiego, w zasięgu których miało dojść do tego incydentu.
Posiedzenie pojednawcze nie doprowadziło do ugody. Radny Szela domagał się przeprosin na łamach Gazety Krakowskiej, z kolei Tomasz Studniarz nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Pierwsza rozprawa odbyła się w listopadzie ubiegłego roku, kolejną wyznaczono na luty.
Na rozprawie poprzedzającej wydanie wyroku pojawiła się była partnerka Tomasza Studniarza. Z jej zeznań wynikało, że oskarżony miał się jej przyznać, iż rzeczywiście znieważył radnego Szelę, ale ten nigdy mu tego nie udowodni.
Choć Tomasz Studniarz utrzymywał w trakcie rozprawy, że jest niewinny i wyrażał gotowość przeproszenia na sali sądowej Grzegorza Szelę, sąd nie dał wiary jego wyjaśnieniom i uznał, że zeznania złożone przez pokrzywdzonego, jego córkę oraz byłą partnerkę Tomasza Studniarza przekonują, że rzeczywiście doszło do znieważenia radnego. Dowodem potwierdzającym zeznania Grzegorza Szeli i jego córki miało być też nagranie z kamer miejskiego monitoringu. Natomiast sąd nie zdecydował się na opublikowanie wyroku w Gazecie Krakowskiej, o co wnioskował radny Szela, uznając, że ranga sprawy nie wymaga takiej publikacji. Uznał także przeprosiny oskarżonego, które padły na sali sądowej za nieprzekonywujące.
- Politycy na co dzień się obrażają, ale nikt nie robi z tego powodu problemu – komentował po rozprawie Tomasz Studniarz. - Oświadczył, że cała sprawa ma charakter kryminalno – polityczny i zapewnił, że złoży apelację.
Z kolei Grzegorz Szela jest zadowolony z wyroku sądu.
- Wytoczona przeze mnie sprawa miała na celu ochronę moich dóbr osobistych. Konflikt doszedł już do takiego punktu, że jako osoba publiczna musiałem bronić swojego dobrego imienia. Istotną rolę odegrał również fakt, że świadkiem zdarzenia była moja córka.
Radny Szela nie zamierza podejmować w tej sprawie żadnych dalszych kroków.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto