Sędzia Kazimierz Kmak odczytał dziś (9 maja) wyrok w sprawie skażonej w 2016 roku wody w sieci spółki Dunajec, która doprowadzała ją do mieszkańców wsi: Tropie i Roztoka-Brzeziny (gmina Gródek nad Dunajcem) oraz Piaski-Drużków w gminie Czchów. Za narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia mieszkańców zasądził Edwardowi W. grzywnę 4 tys. zł, zaś Edwardowi Z. - 2 tys. zł i obciążył ich kosztami sądowymi.
- Nie można oskarżonym przypisać, że dostarczali skażoną wodę. Decyzję o wyłączeniu wodociągu mógł podjąć jedynie sanepid w oparciu o sprawozdanie, ale takiego w tamtym czasie nie było. W sprawie nie jest jednak tak, że oskarżeni nie naruszyli żadnych norm prawnych i zachowali się właściwie. Istotnym w sprawie jest to, że o bakteriologicznym zakażeniu nie poinformowali mieszkańców, a to ustawowy obowiązek – zaznaczył sędzia Kmak.
Sąd nie przychylił się do prośby prokuratora, który żądał również kary zakazu zasiadania przez byłego prezesa Dunajca w zarządach spółek. Nie uznał również wniosków o odszkodowanie dla mieszkańców, którzy odczuwali wówczas problemy jelitowo-żołądkowe.
Zdaniem mieszkańców Tropia wyrok jest zbyt łagodny.
- Nie możemy się zgodzić z taką opinią sądu. Kara jest śmieszna, bo tyle to można dostać mandatu za przechodzenie w niewłaściwym miejscu, a tutaj byliśmy truci skażoną wodą. Duże firmy, hotele mogły wziąć odszkodowania, ale mieszkańcy już nie. Jaka tu logika? - mówi Andrzej Pabiś z Tropia.
Wyrok jest nieprawomocny.
