https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Isakowicz-Zaleski cudem przeżył kraksę

Katarzyna Janiszewska
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przeżył groźny wypadek.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przeżył groźny wypadek. Fot. Piotr Krzyżanowski
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski cudem uniknął śmierci. Teraz po groźnym wypadku dochodzi do siebie w ośrodku Brata Alberta w Radwanowicach.

- Mam tu wspaniałą opiekę, więc i w tym przypadku miałem szczęście - mówi duchowny. - Mało komu udaje się przeżyć czołowe zderzenie z ciężarówką. Musiała być w tym opatrzność Boża - dodaje.

Wtorek, godz. 15. Ks. Isakowicz-Zaleski wraca z uroczystości dla niepełnosprawnych w Brzeszczach. Zwykle jeździ swoją skodą. Ale teraz korzysta z możliwości transportu samochodem marki kia, użyczonym jego fundacji przez jednego z dealerów. Do wypadku dochodzi w okolicy Olkusza.

Duchowny dokładnie pamię-ta tamten moment. Widział, jak z naprzeciwka nadjeżdża ciężarówka. Jadący przed nią bus zatrzymał się na przystanku. Ulica była mokra i śliska. - Wiedziałem, że przy prędkości, z jaką jedzie, nie zdąży zahamować - relacjonuje ksiądz Isakowicz-Zaleski. - To działo się w ułamkach sekund Nie było czasu się bać. Zastanawiałem się tylko w co uderzy - w nas, czy w busa. Mój kierowca zjechał na chodnik, by uniknąć zderzenia. Ciężarówka zrobiła to samo.

Ksiądz wysiadł o własnych siłach. Oparł się o płot i już nie mógł ruszyć z miejsca, w takim był szoku. Klatka piersiowa bolała od uderzenia poduszki powietrznej. Trafił do szpitala. Ale w zasadzie, można powiedzieć, że wyszedł z wypadku bez szwanku.
- Kilka siniaków, potłuczone żebra i miednica, odbita pięta - wylicza obrażenia. - To cud Boży, że nic nawet nie złamałem. Ci, którzy widzieli auto po wypadku mówili, że to niemożliwe, żeby pasażerowie przeżyli.

Auto zostało kompletnie zmiażdżone, wybuchły poduszki powietrzne, silnik się rozpadł. Nic z niego nie zostało. - Gdybym jechał swoim autem, już bym pewnie nie żył - mówi ksiądz Tadeusz. - Ocalałem dzięki opiece brata Alberta. I ludziom, którzy skonstruowali tak solidne auto. Ma najnowsze zabezpieczenia , które mnie uratowały. I dodaje: Do tej pory to przeżywam, nie spałem w nocy, myślę o tym, co się stało. Cieszę się, że żyję.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
głupolowi Buehehe
PUKNIJ SIĘ W ŁEB debilu.
k
kochająca Boga
Bo, żyjąc, można jeszcze wiele dobrego zrobić tu, na ziemi. To raz, a dwa, że żyjąc można przyjmować Komunię św., a więc Jezusa Chrystusa, czego nawet Aniołowie nam zazdroszczą. Rozumiesz dziecinko.
f
fsdf
won na drzewo trollu
g
grześ
katolik przecież pragnie być w niebie aby być z Bogiem twarzą w twarz dlaczego więc radość że to się nie udało ?!
h
hlup
Życzymy powrotu do zdrowia! Pamiętamy w modlitwie.
B
Buehehe
Cud boży bo mu airbagi zadziałały, a jakby zginął to by mówili ze to wola boża.... :P
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska