Do Afganistanu pojechał w październiku ubiegłego roku. Poprosili go o to żołnierze 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa, wśród których pełnił posługę kapelana. W Ghazni - głównej bazie Polskich Sił Zadaniowych w Islamskiej Republice Afganistanu - spędził siedem miesięcy. Wyjazdu nie żałuje, ale - jak mówi ks. ppłk Zbigniew Kłusek - szybko tam nie wróci.
7 kwietnia, jak co dzień, o godz. 11 odprawiał mszę świętą dla żołnierzy stacjonujących w Wysuniętej Bazie Operacyjnej "FOB Ghazni". - Tam, gdzie co chwilę ludzie ocierają się o śmierć, codzienna modlitwa i udział w mszy świętej to dla wielu osób wręcz obowiązek. W niedziele miałem wręcz stuprocentową frekwencję na nabożeństwach- przyznaje ksiądz Kłusek.
Galerię zdjęć zobaczyszTUTAJ
Kapelan po skończonej mszy świętej pozostał sam jeszcze kilka minut w kaplicy.
- Musiałem zdjąć ornat i poskładać kilka rzeczy - opowiada.
Ledwo wyszedł, w ołtarz, przy którym jeszcze przed chwilą sprawował Najświętszą Ofiarę, spadł ponad metrowy pocisk. Kaplica została kompletnie zniszczona.
- Niegroźnie ranny został jedynie Amerykanin, który przechodził obok. Poza tym nikomu nic się nie stało - opowiada. I dodaje, że całe zdarzenie traktuje w kategoriach cudu: - Kaplica stała w centralnym miejscu obozu, obok stołówki, gdzie akurat podawano obiad. Równie dobrze ten atak mógł zakończyć się śmiercią wielu osób - twierdzi.
Pocisk zdemolował całe wyposażenie kaplicy. Z figury Matki Bożej Ludźmierskiej, którą przywieźli ze sobą do Afganistanu, Podhalańczycy zostały jedynie szczątki. Żołnierze pozbierali je i kończąc VI zmianę zabrali do kraju.
Fragmenty figury oraz nadpalonej stuły i obrusu z ołtarza wraz ze zdjęciami kaplicy - przed i po ataku, zostały wkomponowane w specjalne tabla. Jedno z nich - 15 sierpnia, w 72. rocznicę Zawierzenia Wojsk Podhalańskich Królowej Gór zawieźli do sanktuarium w Ludźmierzu, drugie - jako dowód wdzięczności za uratowanie, złożyli w Kościele Garnizonowym w Rzeszowie, a trzecie - w minioną niedzielę ks. Kłusek przekazał do Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. On sam, zachował dla siebie największy z ocalałych fragmentów figury, przedstawiający twarz Maryi.
Ks. Kłusek pochodzi z Lubczy. Po wyświęceniu pracował jako kapłan w parafiach diecezji tarnowskiej. W 1993 roku zdecydował się na zostanie kapelanem wojskowym. Wiązało się to m.in. z koniecznością odbycia blisko rocznego przeszkolenia w normalnej jednostce. - Brat był wojskowym i zawsze podobało mi się, jak przyjeżdżał do domu w mundurze - wspomina.
Galerię zdjęć zobaczyszTUTAJ
Był kapelanem m.in. w kościołach garnizonowych w Świdninie, Wrocławiu, Żaganiu, Rzeszowie i Ustce. Zaczynał od zwykłego szeregowego, obecnie doszedł do stopnia podpułkownika.
Z pobytu w Afganistanie zapamięta nie tylko zamach z 7 kwietnia, ale też pustynne krajobrazy, ogromną biedotę miejscowej ludności i... Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc spędzone kilka tysięcy kilometrów od Ojczyzny.
- Żołnierze bardzo przeżywają rozstania z bliskimi. Wielu z nich zostawiło przecież w kraju żonę czy dzieci. W te tradycyjne, rodzinne święta tęsknota za krajem potęgowała się jeszcze bardziej - mówi.
Kapelan pełnił na misji wojskowej nie tylko rolę ojca duchowego, ale przede wszystkim psychologa. - Niejednokrotnie były to bardzo długie i trudne rozmowy. Wyjazd na misjęm i to akurat w takie miejsce, jak Afganistan, w sam środek wojny, potrafi złamać najsilniejszego - zauważa. - Choć bywało ciężko nie było pięciu minut, żebym powiedział: po guzik tu przyjechałem? - przyznaje jednak.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu