Kuchenne rewolucje w Modrym Kociołku
W Piekarach Śląskich króluje śląska kuchnia. Nie inaczej karmią też w Modrym Kociołku, restauracji prowadzonej od siedmiu lat przez Ewę i jej męża Wojtka.
Problem w tym, że żadne z nich nie ma talentu do zarządzania zespołem. Ewa otwarcie mówi, że nie umie niczego wymagać i ma kłopot z wydawaniem najprostszych poleceń.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Z kolei Wojtek nie mówi, tylko krzyczy i przyznaje się, że gdy coś go wkurzy to lepiej schodzić mu z drogi. A najczęściej podnosi głos na pomagające w restauracji córki – będącą w ciąży Agnieszkę i siedemnastoletnią Oliwię. Zwłaszcza młodszej dostaje się często.
Dziewczyna z powodu pracy w restauracji nie ma czasu na naukę, o życiu towarzyskim nie wspominając.
Choć w Modrym Kociołku uwija się cała rodzina, efektów nie widać. Klienci zaglądają tu tylko w weekend, a i tak nie ma ich za dużo. Restauracja już dawno przestała przynosić zyski, a dalsze dokładanie do lokalu grozi katastrofą.
- Jakby mi Wojtek siedem lat temu powiedział: "otwieramy własną knajpę, bar", to ja bym się już chyba nie zdecydowała - powiedziała Ewa.
Magda Gessler przybyła, by wprowadzić do tej śląskiej rodziny spokój.Co nie było łatwe zwłaszcza, że dzień wcześniej Wojtek znów nakrzyczał na Oliwię, zarzucając brak porządku w restauracji.
Takie są ceny w restauracjach po Kuchennych Rewolucjach. Nie...
Na pierwszą degustację Magda Gessler poprosiła m.in o filiżankę zupy pomidorowej, kotlet devolay. Zanim jednak rozpoczęła degustację zrobiła porządek w mrożonkach, których duże ilości znalazła w lodówce.
- Nie wiem czy coś tu zjeść, czy nie. Tego typu jedzenie grozi naszemu zdrowiu - stwierdziła.
- Ta pomidorowa to chyba mięsa nie widziała - oceniła zupę Magda Gessler.
Wygląda to okropnie, smakuje lepiej, bo kluski są pyszne - powiedziała o roladzie z kapustą i kluskami.
- Sucha, sosu nie ma, czuje się szynkę parmeńską z paczki. Smaku nie ma, pizzy nie ma, a piec jest - nie miała litości dla przygotowanej pizzy.
- To śmierdzi mi kebabem - podsumowała devolay Magda. - Chyba mam już dość - powiedziała i wyszła z restauracji.
Każdą ocenę bardzo emocjonalnie przyjmowała córka Oliwia, która nie kryła łez. Mimo kryzysu, szybko jednak wracała do pracy.
Drugiego dnia rewolucji Magda Gessler chciała poznać historię rodziny.
- Czuję, że zła kuchnia to nie jedyny problem tej restauracji - powiedziała przed wejściem do lokalu.
Chciałabym, żeby każda z was na jutro przygotowała mi jednego devolaya i jedną roladę - poprosiła kucharki.
- Ty jesteś czort - powiedziała Magda o właścicielu Wojtku. - Dlaczego bijesz psychicznie swoją rodzinę? - zapytała Magda.
W kuchni Magda Gessler miała duże zastrzeżenia m.in. do czystości garnków i patelni.
- Pani Magda wywalała nam gary, bo były źle umyte - powiedział Wojtek.
Nie przeocz
- Intuicja mnie nie zawiodła. Znalazłam tu wiele brudów. I rodzinnych i w knajpie - podsumowała wizytę Magda Gessler.
Część garnków i patelni trzeba było wyrzucić. Wojtek zaś zrobił zakupy potrzebne do stworzenia dań dla Magdy Gessler.
Nie wszystkie propozycje okazały się udane, bo część była przypalona.
- Był za mocny ogień i devolaye się przyjarały - skomentowała Ewa, której devolay okazał się zresztą najlepszy. Najlepszą roladę zaś zrobił Wojtek.
Potem przyszła pora na szczerą rozmowę rodziny w obecności Magdy Gessler, która nalegała, by przy niej wyjaśnić nieporozumienia.
- Chciałabym, żeby przestał krzyczeć - powiedziała Oliwia. - Chciałabym też nie być na zawołanie - dodała.
- Najwyższy czas, żeby traktować wszystkich w pracy tak samo - dorzuciła druga z córek.
- Będę się starał nie krzyczeć - zapowiedział Wojtek.
Po rozmowie Magda Gessler zapowiedziała zmiany w ramach rewolucji.
- Będą chleby z tym wszystkim co ma rolada, ale pokrojone w kawałki. Będzie drugi wegetariański gulasz, tylko z warzyw pieczonych w piecu, zapiekanka z kaszanki - wyliczała restauratorka.
Modry Kociołek zyskał nie tylko nowe menu, ale i nazwę: Laboratorium Chleba.
- Będzie można kupować tu też chleby, które wy będziecie piekli - podkreśliła.
Drewniane ściany stały się białe, by było jak w piekarni. Na ścianach pojawiły się tematyczne grafiki.
Rolada podana jak gulasz w dodatku w bochenku chleba okazały się strzałem w dziesiątkę. Podobnie jak zapiekanki z krupniokiem lub z pieczarkami. Goście, którzy przyszli na kolację (a raczej po dania na wynos)
- Droga nie była łatwa szczególnie, że ten wasz szefunio to niezły ancymon - podsumowała kilkudniową rewolucję Magda.
- Bardzo jestem wzruszona jak panie razem pracowały. Efekt jest widoczny, naprawdę wyszło pyszne jedzonko - dodała.
Trzy tygodnie po rewolucji Magda Gessler wróciła do Laboratorium Chleba.
W menu niestety zostały pozostałości po daniach sprzed rewolucji. W tym zupa meksykańska.
- Chciałabym spróbować tego, czego was nauczyłam - poprosiła Magda Gessler.
- Mało pieczarek, mało soli, mało beszamelu - powiedziała o zapiekance z pieczarkami.
Bardzo dobrze oceniła zapiekankę z krupniokiem. - Pyszna - podkreśliła.
- Nie ma sosu, ale smaczne - powiedziała o gulaszach.
- Nie da się ukryć, że smaki są bardzo dobre, ale łyżka stoi - oceniła dania restauratorka.
W Wojtka rzuciła talerzami, kazała też wyrzucić wszystkie stare karty z menu, Zaś Wojtek, na kolanach musiał przysiąc, że nigdy nie będzie już meksykańskich dań.
- Kuchnia śląska jest niezła, a Meksyk właśnie się skończył - podsumowała rewolucję w Laboratorium Chleba Magda Gessler.
Musisz to wiedzieć
