Spis treści
„LA PALISIADA” - RECENZJA
Powrót do lat 90. XX wieku
Philip Sotnychenko urodził się w 1989 roku w Kijowie i „La Palisiada” jest jego pełnometrażowym reżyserskim debiutem. Wcześniej młody reżyser miał na swoim koncie kilka krótkometrażowych produkcji. Patrząc na „La Palisiadę”, widać, że ten chłopak wychował się w latach 90. XX wieku, bo czerpie z lat swojego dzieciństwa garściami. Stylizowana na nagraną na starym VHSie „La Palisiada” to mocna opowieść o czasach, w których krew dosłownie zalewała podłogi, a ból i stratę łagodziły kolejne litry wódki. Zachlać, żeby zapomnieć. Zachlać, żeby się odciąć.

Duch Bałabanowa
Jest rok 1996, panującym na Ukrainie prezydentem jest Leonid Kuczma, a Rosjanie kończą masakrę w Czeczeni, gdy jeszcze nikt się nie spodziewał, że kilka lat później wojna będzie jeszcze bardziej krwawa. W tej rzeczywistości żyje dwóch przyjaciół - policjant i psychiatra sądowy, którzy badają sprawę morderstwa swojego dawnego druha. To obraz postsowieckiej codzienności, w której właściwie każdy jest skazany na porażkę. Nad filmem unosi się duch mistrza rosyjskiego kina, Aleksieja Bałabanowa, który pod względem ekranowego pesymizmu i bezwzględności nie miał sobie równych.
Nierówny film
O ile część filmu, która umiejscowiona jest w latach 90., naprawdę trzyma za gardło, to już dużo większy problem można mieć ze współczesnym prologiem otwierającym „La Palisiadę”. Myślę, że w jakimś stopniu rozumiem założenia reżysera, ale połączenie jednego segmentu z drugim jest takimi grubymi nićmi szyte, że aż ręce opadają. Naturalnie, można dopatrywać się tutaj pewnej symboliki, obarczenia współczesności grzechami przeszłości, ale jest to tak proste, że aż zbyt prostackie. I przede wszystkim - zbyt oczywiste. To specyficzne wprowadzenie do całej historii jest właściwie całkowicie zbędne.
Kino, które jest jakieś
„La Palisiada”, mimo swoich wad, w tym chociażby narracyjnego chaosu, jest kinem, którego za żadne skarby nie da się nazwać nijakim. To zdecydowanie film, na który był pomysł. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale jest to jedna z tych produkcji, których prędko się z głowy nie wyrzuci. Philip Sotnychenko ma spory potencjał jako reżyser.
6/10
Krzysztof Połaski
„La Palisiada” [RECENZJA]. Ukraiński kandydat do Oscara na E...
Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl