https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

„La Palisiada” [RECENZJA]. Ukraiński kandydat do Oscara na EnergaCAMERIMAGE 2024. Oceniamy!

Krzysztof Połaski
Wideo
od 7 lat
Chociaż język ukraiński jest coraz powszechniejszy na polskich ulicach, to ukraińskie kino dla polskich widzów wciąż jest kinematografią wręcz egzotyczną. Ukraińskie filmy praktycznie nie trafiają do kin, a i na festiwalach - jeżeli się pojawiają - ostatnio są dobierane według wojennej tematyki. Ciut inaczej było na EnergaCAMERIMAGE 2024, gdzie zaprezentowano ukraińskiego kandydata do Oscara 2025 - film pt. „La Palisiada”. Sprawdźcie recenzję.

Spis treści

ZOBACZ ZDJĘCIA Z FILMU

„LA PALISIADA” - RECENZJA

Powrót do lat 90. XX wieku

Philip Sotnychenko urodził się w 1989 roku w Kijowie i „La Palisiada” jest jego pełnometrażowym reżyserskim debiutem. Wcześniej młody reżyser miał na swoim koncie kilka krótkometrażowych produkcji. Patrząc na „La Palisiadę”, widać, że ten chłopak wychował się w latach 90. XX wieku, bo czerpie z lat swojego dzieciństwa garściami. Stylizowana na nagraną na starym VHSie „La Palisiada” to mocna opowieść o czasach, w których krew dosłownie zalewała podłogi, a ból i stratę łagodziły kolejne litry wódki. Zachlać, żeby zapomnieć. Zachlać, żeby się odciąć.

Sprawdźcie recenzję ukraińskiego kandydata do Oscara 2025.
Sprawdźcie recenzję ukraińskiego kandydata do Oscara 2025. materiały prasowe

Duch Bałabanowa

Jest rok 1996, panującym na Ukrainie prezydentem jest Leonid Kuczma, a Rosjanie kończą masakrę w Czeczeni, gdy jeszcze nikt się nie spodziewał, że kilka lat później wojna będzie jeszcze bardziej krwawa. W tej rzeczywistości żyje dwóch przyjaciół - policjant i psychiatra sądowy, którzy badają sprawę morderstwa swojego dawnego druha. To obraz postsowieckiej codzienności, w której właściwie każdy jest skazany na porażkę. Nad filmem unosi się duch mistrza rosyjskiego kina, Aleksieja Bałabanowa, który pod względem ekranowego pesymizmu i bezwzględności nie miał sobie równych.

Nierówny film

O ile część filmu, która umiejscowiona jest w latach 90., naprawdę trzyma za gardło, to już dużo większy problem można mieć ze współczesnym prologiem otwierającym „La Palisiadę”. Myślę, że w jakimś stopniu rozumiem założenia reżysera, ale połączenie jednego segmentu z drugim jest takimi grubymi nićmi szyte, że aż ręce opadają. Naturalnie, można dopatrywać się tutaj pewnej symboliki, obarczenia współczesności grzechami przeszłości, ale jest to tak proste, że aż zbyt prostackie. I przede wszystkim - zbyt oczywiste. To specyficzne wprowadzenie do całej historii jest właściwie całkowicie zbędne.

Kino, które jest jakieś

„La Palisiada”, mimo swoich wad, w tym chociażby narracyjnego chaosu, jest kinem, którego za żadne skarby nie da się nazwać nijakim. To zdecydowanie film, na który był pomysł. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale jest to jedna z tych produkcji, których prędko się z głowy nie wyrzuci. Philip Sotnychenko ma spory potencjał jako reżyser.

6/10
Krzysztof Połaski

Sprawdźcie recenzję ukraińskiego kandydata do Oscara 2025.

„La Palisiada” [RECENZJA]. Ukraiński kandydat do Oscara na E...

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska