Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu odwiesiła śledztwo w sprawie śmierci małżeństwa Górków z Kamionki Małej w powiecie limanowskim, która miała miejsce przed rokiem. Otrzymała już opinie biegłych, na które czekała kilka miesięcy i podzieliła postępowanie na dwa odrębne śledztwa.
- W sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 58-latka postępowanie zostało umorzone - informuje prokurator Waldemar Starzak, referent sprawy.
Biegli poddali ocenie zachowanie dyspozytora z Tarnowa i uznali, że popełnił błąd wysyłając karetkę do Kamionki Małej w powiecie nowosądeckim, a nie limanowskim. Przez to ambulans miał 12-minutowe opóźnienie w dojeździe do Józefa Górki, który zakrztusił podczas kolacji.
- Biegli uznali, że między zwłoką w przyjeździe karetki a zgonem chorego nie ma związku przyczynowo-skutkowego - wyjaśnia nam prokurator Starzak. - Także działania podjęte przez zespół ratownictwa medycznego w celu ratowania życia mężczyzny ocenili jako prawidłowe.
Stąd nieprawomocna jeszcze decyzja o umorzeniu postępowania w tej sprawie.
Prokuratura prowadzi natomiast śledztwo w sprawie śmierci żony 58-latka. Maria Górka po stracie męża zaczęła odczuwać bóle w klatce piersiowej. Rodzina zawiozła ją do limanowskiego szpitala, gdzie nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Mimo półtoragodzinnej reanimacji kobieta zmarła.
- Z uzyskanej od biegłych opinii wynika, że część działań podjętych wobec niej w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Limanowej była nieprawidłowa - podkreśla prokurator Starzak. - W tej sprawie wydane zostało postanowienie o przedstawieniu zarzutu popełnienia przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu poprzez niedopełnienie przez lekarza, który w krytycznym czasie pracował na oddziale, obowiązku opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo.