Dzieci i młodzież upodobały sobie dach pawilonu handlowego, który znajduje się tuż przy Szkole Podstawowej nr 4 w Libiążu, za boiskiem.
- Wiele osób tam wchodzi, to popularne miejsce. Niektórzy palą tam papierosy i piją piwo - podkreśla jeden z uczniów pobliskiej szkoły.
Wejście na dach budynku nie jest szczególnie trudne, bo obok znajduje się wysoka, obetonowana skarpa, z której na dach jest ok. metra. W dodatku na jej końcu połączona jest z dachem urządzeniami do klimatyzacji. Wystarczy zrobić duży krok i już się jest na dachu. Zabezpieczony jest on co prawda ogrodzeniem, jednak jest w nim wiele dziur, jedna wyglądająca na nową.
W poniedziałek o godz. 18.30 na dach weszła grupka dzieci, wg. relacji światków było ich pięcioro, wśród nich była 12-latka. To uczniowie innej z libiąskich szkół. Jedną z ich zabaw było skakanie po plastikowym świetliku. W końcu nie wytrzymał i zerwał się, gdy byłą na nim dziewczynka.
- Wpadła do przewodu świetlika i zatrzymała się na metalowej konstrukcji tuż na sufitem podwieszanym nad stoiskiem mięsnym - informuje Katarzyna Dąbkowska, rzecznik prasowy policji w Chrzanowie.
Pracownicy i klienci sklepu spożywczego usłyszeli huk, po czym zobaczyli zwisające z sufitu nogi dziewczynki. Ruszyli jej na pomoc. - Dziewczynce pomógł zejść jeden z klientów sklepu. On stał na drabinie, a ona schodziła po jego plecach - mówi jednak z pracowniczek.
12-latka została zabrana do szpitala. Doznała m.in. urazu nogi. Jej towarzysze zabawy po wypadku uciekli. Dziewczynka może mówić o sporym szczęściu. Gdyby nie zatrzymała się na podwieszanym suficie upadek z kilkunastu metrów mogłaby przypłacić życiem.
Teraz sprawą zajmie się Sąd Rodzinny w Chrzanowie.
Trzebinia. Powrót do PRL-u, czyli woda z saturatora, milicja...