W strachu żyją pracownicy Urzędu Miejskiego w Libiążu, którzy znaleźli się w gronie znajomych byłego wiceburmistrza Libiąża Jarosława Łabęckiego na portalu Facebook. To dlatego, że sekretarz urzędu Magdalena Kozak i skarbnik Teresa Litwińska wezwały ich na „dywanik” i straszyły utratą pracy, jak będą utrzymywać z Łabęckim kontakty przez internet.
Jarosław Łabęcki został zwolniony ze stanowiska w sierpniu ub. roku.
- Powód jest prosty: od jakiegoś czasu nasze poglądy na dobro gminy i plany co do jej rozwoju bardzo się poróżniły -tłumaczył wówczas swą decyzję burmistrz Jacek Latko. Zastrzegał, że sprawa nie jest osobista, a rozstanie odbyło się w pokojowej i koleżeńskiej atmosferze.
Łabęcki inaczej widział zwolnienie. Był nim bardzo zaskoczony. W Libiążu mówiło się, że wiceburmistrz zaczął zagrażać burmistrzowi, bo stał się zbyt popularny i wyrastał na jego następcę w kolejnej kadencji.
Konto na Facebooku Łabęcki założył niecały miesiąc temu. Szybko zyskał ponad 1600 „znajomych”, wśród nich było wielu pracowników urzędu.
- Pytaliśmy go m.in. czy będzie startował w wyborach, bo to przecież nas to interesuje - opowiada jeden z urzędnikówi prosi o anonimowość.
Tego, co stało się potem, żaden z nich nie przewidział. Pojedynczo byli wzywani do gabinetu przed oblicze pań skarbnik i sekretarz. Rozmowy wspominają jako bardzo nieprzyjemne. O ich przebiegu mówi mąż jednej ze wzywanych urzędniczek.
- Wypytywały moją żonę, czy dobrze zna byłego wiceburmistrza. Sugerowały jej, że za taką internetową znajomość grozi utrata pracy, bo nikt tego nie będzie w urzędzie tolerował. Żałuję, że nikt nie nagrał rozmowy - opowiada mężczyzna. Jego żona jest zbyt przestraszona, by rozmawiać o tym z „Krakowską”.
Wczoraj Łabęcki miał już mniej znajomych na Facebooku.
- Ci, którzy odeszli z portalu, nie przestali być moimi znajomymi, tylko nie chcą narażać się burmistrzowi - mówi Łabęcki. Potwierdza, że ludzie poskarżyli mu się na skarbniczkę i panią sekretarz.
- Niedopuszczalne jest wchodzenie w prywatne życie urzędników przez ich przełożonych. To zarządzanie przez strach - podkreśla. Po zwolnieniu wrócił do kopalni „Janina”. Jest zastępcą głównego inżyniera ds. wentylacji i ratownikiem górniczym.
Burmistrza Jacka Latko dwa tygodnie nie było w urzędzie. Miał urlop, a wczoraj był na konferencji. Jest zdziwiony postępowaniem współpracownic.
- To dziwne i naganne zachowanie. Wszyscy pracownicy są dla mnie partnerami. Nigdy nie interesowały mnie ich znajomości - mówi. Panie skarbniczka i sekretarz nie odpowiedziały na pytania naszych dziennikarzy, jaki przebieg miały rozmowy i jaki był ich cel.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowskaWIDEO: Jak zabezpieczyć prywatne informacje w sieci?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news