Poszkodowany został 72-letni mężczyzna, który znajduje się obecnie w bardzo ciężkim stanie i ze szpitala w Limanowej miał zostać przetransportowany do Małopolskiego Centrum Oparzeniowo-Plastycznego w Szpitalu Specjalistycznym Ludwika Rydygiera w Krakowie, gdzie miało zwolnić się jedno „łóżko respiratorowe”. W pożarze doznał rozległych i poważnych oparzeń, które obejmują około 80 procent powierzchni ciała, nastąpiło zwęglenie tkanek. Mowa o poparzeniach od 1 do 4 stopnia.
Jak udało nam się ustalić, zarówno Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Powiatowego w Limanowej, ani Powiatowa Stacja Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie nie decydują o tym, która karetka uda się w dane miejsce. Ostatecznie odpowiada za to Wydział Zdrowia Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie.
– Zazwyczaj dysponuje się karetkę znajdującą się w najbliższej odległości od danego zdarzenia. Z informacji, jakie posiadam to system podpowiada dyspozytorni, która karetka dotrze na miejsce najszybciej. Nie ma rejonów, nie ma granic – powiedział nam ostatnio Krzysztof Krzemień koordynator medialny tarnowskiej stacji pogotowia.
Joanna Paździo, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego przyznaje, że zgłoszenie dotyczące pożaru dotarło do dyspozytorni o godz. 14:10. Pięć minut później zadysponowano najbliższy wolny Zespół Ratownictwa Medycznego z miejscowości Muchówka (powiat bocheński), który na miejsce zdarzenia dotarł po 24 minutach.
– Nieopodal miejsca zdarzenia, do którego został zadysponowany ten ZRM, znajdował się inny ZRM (z Limanowej), udzielający pomocy 70-letniej kobiecie. Zdarzenie było złożone – dodatkowo wezwano Policję i PSP, ponieważ pomimo głośnego pukania do drzwi i okien nikt nie otwierał. Po tej interwencji ZRM rozpoczął medyczne czynności ratunkowe w kombinezonach ochronnych, których zastosowanie było konieczne, ponieważ zgłoszenie dotyczyło adresu objętego kwarantanną. Następnie musiała zostać przeprowadzona dezynfekcja – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Ratowników medycznych z Muchówki zadysponowano ze względu na działania przy pacjencie, a także z powodu przeprowadzanej następnie dezynfekcji związanej z COVID-19.
– Z odtworzonego nagrania rozmowy między ZRM z Limanowej a dyspozytorem wynika, że w składzie osobowym obsady wozu bojowego Straży Pożarnej, który znajdował się na miejscu zdarzenia, był też lekarz. Na jego prośbę ZRM wydał mu środki medyczne, o które się zwrócił. Przypominamy także, że członkowie zastępu straży są przeszkoleni w zakresie udzielania Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy. W tym przypadku ZRM zrobił, co w tej sytuacji było możliwe. Nie mogąc uczestniczyć w tych działaniach bezpośrednio, wydał środki medyczne, których nie posiadała straż – dodaje Joanna Paździo.
Jak zauważa przedstawicielka wojewody, zastosowano wszelkie możliwe środki pomocy dla równoległego zabezpieczenia dwóch zdarzeń – związanego z pożarem, jak i pomocy osobie objętej kwarantanną.
– Były to zdarzenia trudne, niestandardowe, wymagające współpracy kilku służb i wymiany informacji z dyspozytorem. Osoba, która została poszkodowana w pożarze, otrzymała pomoc lekarską, o czym dyspozytor został poinformowany. Główną zasadą, którą kierują się w takich sytuacjach służby niosące pomoc, jest minimalizowanie ryzyka, a zarazem ścisła współpraca tak, aby przyjęte rozwiązania były optymalne – podsumowała.
