- Władze miasta zapomniały sobie o naszym osiedlu - narzeka Bogusław Kosecki. - Przy bloku socjalnym na końcu ulicy od razu położyli chodnik, a tutaj zostawią pewnie drogę z rowem na pół wieku. Jego krewniak dodaje, że rów nie zapobiegnie zalewaniu domów.
- Gdyby w tym miejscu położyli chodnik, to wzdłuż krawężników woda ściekałaby do studzienek, a tak płynąc ze spadkiem od ulicy Granicznej rozleje się nam po piwnicach - niepokoi się Sylwester Kosecki.
Grzegorz Mirek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Nowym Sączu, przekonuje, że w rowach są studzienki odpływowe do burzówki, więc deszczówka nie powinna nikogo zalewać. Jednocześnie zwraca uwagę, że do rowu wpuszczone zostały w kilku miejscach rury ściekowe z okolicznych gospodarstw i po jego naprawieniu trzeba je będzie usunąć.
- Ten rów jest do chwili, gdy zdobędziemy pieniądze na przełożenie słupów elektrycznych i położenie chodnika - stara się wyciszyć emocje radny Tadeusz Gajdosz, mieszkający po sąsiedzku. - Na to trzeba jednak ponad milion złotych. W tym roku nie znajdziemy takich pieniędzy, ale postaram się, żeby były w przyszłym budżecie Nowego Sącza.
Mieszkańcy nerwowo reagują na obietnice. - Trzeba zasypać rów, bo tu zimą auta wpadają, autobus miejski jeździ - apeluje Marek Wysoczański. - Jak teraz nie zostanie zrobiony chodnik, to go nie zobaczymy nigdy.
Po piątkowym, burzliwym zebraniu ludzie rozeszli się z informacją przedstawiciela Sądeckich Wodociągów Krzysztofa Głuca, że wkrótce będzie kładziony asfalt. A chodnik może za rok.
Małopolska kolesi z partyjnego nadania sporo nas kosztuje. Sprawdź, kto zajmuje "ciepłe" posady w regionie!
Trwa konkurs na Miss Lata. Zgłoś swoją kandydaturę!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!