- Myślę, że szczególnie w drugiej połowie, nie istnieliśmy na boisku - mówi Łukasz Burliga. - Przed przerwą, do dwudziestej minuty nieźle to jeszcze wyglądało. Szkoda tej sytuacji Semira Stilicia, gdy trafił w poprzeczkę. Gdybyśmy objęli prowadzenie, różnie to mogło się skończyć. A tak dostaliśmy bramkę z kontry, później popełniliśmy kolejne proste błędy i posypały się bramki. W drugiej połowie walczyliśmy już tylko o to, żeby przegrać ten mecz jak najniżej.
Nie ma co mówić, że ktoś szczególnie zawinił. Wszyscy zagraliśmy słabo i wszyscy ponosimy odpowiedzialność za tę porażkę. Staraliśmy się walczyć do końca. Może gdyby do przerwy było tylko 2:0, to jeszcze moglibyśmy na coś liczyć. Po trzecim golu jasnym już było, że nic z tego nie będzie, bo raz na tysiąc razy udaje się odrobić takie straty. Z tak dysponowaną Legią było to niemożliwe.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?