Pierwszy proces Pietraszka zakończył się jego uniewinnieniem.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu na wniosek IPN wszczął postępowanie lustracyjne i wyjaśniał sprawę. Pietraszka jako radny musiał wypełnić oświadczenie lustracyjne i 22 stycznia 2008 r. napisał w nim, że nie był agentem SB.
Jednak w archiwach IPN odkryto dokumenty, że miał kontakty z porucznikiem SB Markiem K. z Nowego Sącza, a potem przeszedł „pod opiekę” sierżanta Jana L. z Nowego Targu, którzy interesowali się mniejszością słowacką i kontaktami ze Słowakami. Z ustaleń sądu wynika, że bez wiedzy Pietraszka porucznik SB zarejestrował go jako tzw kontakt operacyjny ps. Józef”. Spotkał się z nim w 1978 r. co najmniej 4 razy, a potem kilk razy do niego dzwonił.
Pietraszka nie podpisał żadnej deklaracji współpracy, nie przyjmował pieniędzy i prezentów. Twierdził, że jedynie rozmawiał z SB-ekiem na ogólne tematy i nie przekazywał mu żadnych informacji. W tamtym czasie był magazynierem w Wytwórni Win i Przetworów Owocowych w Nowym Targu, potem szefem zakładowej „Solidarności”.
Mieszka w Krempachach, od lat jest tam sołtysem. Swoją sprawę lustracyjną nazywa "pomyłką IPN", ale prokurator Instytutu przekonuje, że lustrowany miał przed laty świadomość, że rozmawia z funkcjonariuszem SB i że udziela mu informacji. To ważne, bo świadoma współpraca jest jednym z kilku warunków uznania danej osoby za tajnego współpracownika komunistycznych służb specjalnych.
Sąd Apelacyjny w Krakowie zgodził się, że trzeba wprost Pietraszka zapytać, czy wiedział, że rozmawia z SB. Tego nie zrobił sąd podczas pierwszego procesu. Mają też być ponownie przesłuchani obaj byli funkcjonariusze SB.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!