Co by nie powiedzieć, wizualizacje mają rozmach. Pośrodku ryneczku, który dzisiaj ukryty jest pomiędzy budynkami, pojawiła się fontanna, a w zasadzie cały zestaw tryskających atrakcji. Do tego ławeczki, klomby, alejki, a kawałek dalej wiaty dla drobnych handlowców, budynek z toaletami, a nawet kamienna kładka nad Łużnianką. Na wizualizacji przedstawionej przez projektanta wygląda wszystko bardzo nowocześnie, a jednocześnie przyjaźnie.
- Rzeczywiście fontanna w planie jest, ale wszystko ma swój czas, wszystko ma swoją kolej – mówi Mariusz Tarsa, wójt gminy. - To nie primaaprilisowy żart, ale rozpoczęcie dyskusji o przyszłości Łużnej – podkreśla.
Wspomina też o tym, że gmina ma potężne zaległości i cały czas musi gonić najlepszych w powiecie. Nie jest tajemnicą, że inne samorządy mają zdecydowanie więcej zrealizowanych inwestycji wodno- kanalizacyjnych. To samo dotyczy remontów dróg.
- Te kwestie są dla nas najważniejsze – podkreśla. - Myśląc jednak o rozwoju, musimy też myśleć o rzeczach, które nas otaczają i dają nam radość, nad estetyką, która wprowadza nową jakość funkcjonowania, spędzania wolnego czasu – przywołuje.
Koncepcja to początek
Łużniański rynek powstał w sposób naturalny. Tworzy go przestrzeń pomiędzy budynkami, które mają sto i więcej lat. To przodkowie wyznaczyli centrum wsi, które już w ich zamyśle, miało być miejscem spotkań, lokalnych uroczystości. Pewnie nie wszyscy pamiętają czasy, gdy sprawował również funkcję swoistego korytarza, bo niegdysiejsza szkoła w zasadzie go nie miała, więc uczniowie na przerwach wybiegali właśnie na tenże ryneczek.
- Szkoła przeniosła się do nowego pięknego budynku, nieco oddalonego od tego miejsca, a my natomiast chcemy powrócić do tego pięknego zwyczaju rozmów i spotkań w centrum naszej gminy – mówi dalej samorządowiec.
Na razie nie ma konkretnego terminu realizacji koncepcji, bo wciąż prym wiodą i jeszcze jakiś czas będą wiodły inne zadania – budowa wspomnianej wcześniej infrastruktury, co jednak nie przeszkadza marzyć, planować.
- To jest pomysł, jakaś idea, którą chcielibyśmy zrealizować – zastrzega. - Nie zgodzę się z zarzutem, że to betonoza, bo jeśli spojrzymy na to, co jest teraz i porównamy z koncepcją, to w niej zieleni jest znacznie więcej – zwraca uwagę.
Dzisiaj drobni handlowcy oferują towary z rozstawianych przez siebie stołów. W koncepcji znalazło się miejsce na estetyczne, zadaszone wiaty. Pojawił się także niewielki budynek z zapleczem sanitarnym, a nawet kamienna kładka przez Łużniankę.
