Łysica Bodzentyn - Poprad Muszyna 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Piotr Pawłowski 8 min., 1:1 Tomasz Bomba 47, 1:2 Sylwester Tokarz 68.
Łysica: Dymanowski 3 - Maniara 4, Kardas 3, Szymoniak 4, Płusa 4 - Kupczyk 3 Ż, Pawłowski 4, Ryba 2 Ż (25. Dulęba 3), Chrzanowski 2 (46. Garbacz 2) - Anduła 3, Michta 3.
Poprad: Paździor - Merklinger, Damasiewicz, Zachariasz, Maślanka - Bomba, Polański Ż, Łyduch Ż, Zielonka - Janur (85. Rusnarczyk), Tokarz (90. Plata).
Sędziował: Jacek Kubicki z Kielc. Widzów: 50.
Łysica dobrze zaczęła mecz. W 8 minucie objęła prowadzenie. Z rzutu karnego uderzał Piotr Pawłowski, wprawdzie jego strzał obronił Damian Paździor, ale dobitka strzelca była już skuteczna.
Później Łysica mogła i powinna zdobyć drugą bramkę, ale dogodne okazje zmarnowali wspomniany Pawłowski, Szymon Michta i Dariusz An-duła.
W 47 minucie goście zdobyli bramkę po uderzeniu z około 30 metrów Tomasza Bomby. W 68 minucie zadali drugi cios - po kontrataku i strzale Sylwestra Tokarza.
Z gospodarzy po stracie pierwszego gola zeszło powietrze. - Mogą być jakieś zmiany po tym meczu. Decyzja zapadnie w najbliższych dniach - powiedział trener Dejworek.
Zdaniem trenera
Piotr Dejworek, Łysica:
- Potwierdziło się to, że jak stracimy bramkę, to zaczynamy grać chaotycznie. Owszem, są chęci, jest walka do końca, ale „głowa” nie wytrzymuje. Rywal oddał trzy celne strzały, zdobył dwie bramki. My w pierwszej połowie mieliśmy dobre okazje, ale Darek Anduła i Piotrek Pawłowski ich nie wykorzystali. Po stracie gola górę wzięły złe emocje, zawodnicy spuścili głowy i nie potrafili odwrócić losów spotkania.