Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiczny dom Anny Szałapak

Karolina Gawlik
Anna Szałapak i jej młodszy kot Gustaw. Gucio uwielbia się przytulać. Choć ma parcie na szkło, zdenerwował go błysk flesza
Anna Szałapak i jej młodszy kot Gustaw. Gucio uwielbia się przytulać. Choć ma parcie na szkło, zdenerwował go błysk flesza Andrzej Banaś
Artystka Piwnicy pod Baranami gościła nas w swoim mieszkaniu. - Zawsze mówię, że mieszkam u moich kotów, bo wszystko im podporządkowuję - opowiada Anna Szałapak.

Anna Szałapak nie żyje. Artystka miała 65 lat

Gdy przekracza się próg mieszkania Anny Szałapak w zabytkowej kamienicy przy ul. Wiślnej, nie wiadomo na czym zawiesić oko. Tu nie ma gołych ścian ani pustych półek: każdy zakamarek wypełniają pamiątki i prezenty od ludzi, których spotkała w swoich życiu. Niektóre z nich muszą jednak uważać na współlokatorów artystki, bo kiedy koty są o coś zazdrosne, od razu wkraczają do akcji.

Sufit musi być wysoko

Na drzwiach do mieszkania widnieje kartka z napisem: "Tu mieszka Stanisław Wyspiański i prosi, aby go nie odwiedzać". To zaproszenie na jedną z wystaw młodopolskiego artysty do Muzeum Narodowego. Piosenkarka je wywiesiła, ponieważ wychowywała się przy ul. Mazowieckiej, czyli niedaleko pracowni Wyspiańskiego przy ul. Krowoderskiej. Według anegdoty to właśnie tam miał na drzwiach taką tabliczkę.

Dziś pani Anna jest lokatorką ul. Wiślnej, bo zawsze chciała mieszkać w centrum ukochanego Krakowa. Poza tym lubi wysokie mieszkania. - Nie jestem wielkoludem, raczej drobną kobietą, ale muszę mieć przestrzeń nad sobą - wyjaśnia.
Kocha Wiślną, ale uważa, że jest zaniedbana.

- Na tak uroczej ulicy, z historyczną przeszłością, która łukiem otwiera się na Planty, jest tylko jedna działająca lampa - zaznacza. - Oburzają mnie też lokale, których nie powinno być w ścisłym centrum. Na przykład z kebabami. Według pieśniarki, takie miejsca psują wizerunek miasta.

Koty uwielbiają śpiew

Pani Anna zamieszkała tu z burym kotem - Maminem (bo jest maminsynkiem). Czuł się samotny, więc po pewnym czasie wprowadził się też biały kocur w czarne plamki - Gustaw. Jest bardzo towarzyski i przyjazny, więc nauczył Mamina dobrych manier. - Zawsze mówię, że mieszkam u moich kotów, bo wszystko im podporządkowuję - mówi. - Gdy wyjeżdżam, obrażają się. Nie wiem, jak to się dzieje, że wiedzą o tym dużo wcześniej. Widocznie podsłuchują moje rozmowy telefoniczne.

Kiedy się pakuje, musi zamknąć się na klucz, bo koty wyrzuciłyby wszystko z walizki. Po powrocie kocia obraza trwa nawet tydzień. Zwierzaki nie zwracają na nią uwagi, obracają się tyłem. - Gdy wychodzę, siadają razem na fotelu, tulą się do siebie jak takie dwie sieroty i mają ogromny smutek "na twarzy" - opowiada.

Bardzo lubią, jak pani Anna robi w domu próby muzyczne. Uwielbiają śpiew. Siedzą, słuchają, czasem któryś przebiegnie po klawiaturze pianina albo schowa się w futerale któregoś z instrumentów. Dlatego nowy program koncertowy artystki będzie nosił nazwę "Człowiek przebiegł kotu drogę". - Nie mogę nie poświęcić programu moim ulubieńcom. Przygotowuję go od dawna, ale musiałam się poświęcić doktoratowi - wyjaśnia. Szałapak pisała pracę doktorską o krakowskich szopkach, dlatego w jej mieszkaniu nie może ich zabraknąć.

Bardzo ważnym dla niej miejscem jest biblioteka. To m.in. archiwum jej twórczości artystycznej i etnograficznej. Ma tu też kolekcję fotografii swojego autorstwa - nie rozstaje się z aparatem. To jedyne miejsce w domu, do którego koty nie mają wstępu, bo lubią sobie ostrzyć pazury na pudłach.

Galeria potworów

Artystka lubi spędzać czas przy stole. Musi być owalny, bez kantów. Obok jest kominek i aneks kuchenny. Mimo że mały, Szałapak potrafi w nim przyrządzić coś dobrego nawet dla dziesięciu osób.

Na ścianie wisi tyle fotografii i obrazów, że trzeba poświęcić dłuższą chwilę, aby się wszystkim przyjrzeć. Wśród nich zdjęcia z Piwnicy pod Baranami, z którą przez lata związana była Szałapak, zdjęcia z Piotrem Skrzyneckim (jest tu też jego autograf i wspólna karykatura z panią Anną), z dawnych występów w warszawskiej Stodole, z prezentacji szopek czy z balu, na którym rekonstruowany był wjazd księcia Poniatowskiego do Krakowa. Oprócz tego, piękne grafiki, obrazy od fanów i portrety: jej samej, Jerzego Turowicza czy Piotra Skrzyneckiego.

Na pianinie stoi "galeria potworów", czyli fotografie przyjaciół. Jest tu Ewa Lipska, Wisława Szymborska, Agnieszka Osiecka, Jerzy Turowicz, Piotr Skrzynecki w różnych odsłonach, Zygmunt Konieczny, Zbigniew Preisner, Piotr Ferster, Maria Szczeklikowa, Jan Kanty-Pawluśkiewicz, Ruth Buczyńska. Najbarwniejsze jest zdjęcie ze wspólnego kolędowania, a na nim Grzegorz Turnau, Janka Ochojska, Jacek Wójcicki, Konrad Mastyło.

Szałapak ma też obraz swojego ulubionego świętego - Antoniego - który jest jej bardzo życzliwy. - Prawie zawsze pomaga w odnajdywaniu zagubionych rzeczy! - wyznaje.

Biały anioł w kapeluszu

Niezwykle istotną rolę odgrywają w jej mieszkaniu anioły. Jest ich naprawdę mnóstwo, ale nie wiadomo, ile dokładnie.
- Nie mam głowy do dat, do liczenia, do cyfr. Może jest to dyskalkulia? - zastanawia się artystka.

Przygoda z aniołami rozpoczęła się po tym, jak nieodżałowana Agnieszka Osiecka nazwała Szałapak "białym aniołem Piwnicy pod Baranami". Chwilę po tym przyszedł taki czas, że wszyscy wręczali jej anioły. Są przeróżnych wymiarów, wykonane z rozmaitych materiałów. Jej ulubiony to złoty, grubiutki anioł z gipsu, jeden z pierwszych, które wówczas dostała. - Siedział na kolumnie na antresoli, ale jeden z kotów poczuł za dużą konkurencję i go zrzucił. Czeka na sklejenie - opowiada.

W tym mieszkaniu nie może zabraknąć nie tylko szopek i aniołów, ale i kapeluszy. Nosiły je obie babcie artystki i nosi mama. Poza tym Piotr Skrzynecki lubił, gdy artystki Piwnicy występowały w kapeluszach. Najchętniej kupowała je w pracowni Zofii Mikuliszyn przy ul. św. Tomasza, dziś już nieistniejącej. - W pewnym momencie bez kapelusza czułam się niekompletnie ubrana. Ale człowiek ma różne okresy w życiu: teraz noszę na głowie tylko włosy i czuję swobodę. Duży sentyment mam do kapelusza od Osieckiej, z niebieskim słonecznikiem, który mi przywiozła z Nowego Jorku - dodaje artystka.

Ogród między szybami

W mieszkaniu jest też "okienny ogród". Za szybą stoją bukiety z występów, dzięki czemu koty nie przewracają flakonów i nie wypijają z nich wody. Artystka najbardziej lubi róże, konwalie i lewkonie.

W doniczce ma białego storczyka, którego dostała w prezencie, a sama hoduje z wielkim upodobaniem drzewka szczęścia. Pierwsze dostała od Ewy Lipskiej. - Wsadzam szczepki do małych flakoników, żeby zapuściły korzenie, potem przesadzam je i daje innym na szczęście. Dostaję dużo prezentów, a ruch w tej sprawie nie może być jednostronny, też lubię obdarowywać - wyjaśnia.

Artystka również na scenie lubi być otoczona rozmaitymi przedmiotami. Na koncerty wozi z sobą masę rekwizytów.
Mimo że w jej mieszkaniu jest tyle przeróżnych rzeczy, nie można powiedzieć, że Szałapak jest kolekcjonerką. Chodzi o to, że bardzo przywiązuje się do ludzi, miejsc, a także przedmiotów. - Wszystkie te rzeczy są przepełnione emocją i wspomnieniem. Nie mogę ich wyrzucić. Tę kolekcję skompletowało życie, nie ja. To ślady mojego istnienia, związków przelotnych i trwałych, życia zawodowego i prywatnego - wyznaje. - To co wisi na ścianach i stoi na półkach, teoretycznie zostało wybrane przypadkowo, ale tak sobie myślę, że może nie jest to całkowita przypadkowość…

Kim jest nasz gospodarz?

Krakowska piosenkarka, wykonawczyni poezji śpiewanej i doktor nauk humanistycznych z zakresu etnografii.
Urodziła się "ostatniego dnia lata" w 1952 roku w Krakowie.

Szczególna przyjaźń łączyła ją z Agnieszką Osiecką, która tworzyła dla niej wyjątkowe pieśni i piosenki. Przez lata była związana z kabaretem Piotra Skrzyneckiego "Piwnica pod Baranami", obecnie tworzy autorskie programy artystyczne, łącząc klimaty piwniczne z własną inwencją twórczą.

Współpracuje z wybitnymi artystami, poetami, kompozytorami i muzykami, między innymi z Ewą Lipską, Michałem Zabłockim, Zygmuntem Koniecznym, Zbigniewem Preisnerem, Janem Kantym Pawluśkiewiczem, Andrzejem Zaryckim, Grzegorzem Turnauem, Andrzejem Sikorowskim, Jackiem Wójcickim i Konradem Mastyło. Zasiada w jury konkursu szopek krakowskich, których jest znawczynią i wierną wielbicielką.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska