Naturalnie potrzebni są ludzie przedsiębiorczy, a takimi umiejętnościami wykazał się niedawny naukowiec AGH, a od pewnego czasu jeden z najbogatszych Polaków. Fajnie więc, że w Krakowie powstaje nowoczesna przychodnia, na którą wyłoży on złotówki. Dobrze, że będzie świadczyć usługi, jakich próżno szukać gdzie indziej. I wspaniale, że w jej funkcjonowaniu Janusz Filipiak podeprze się najnowszymi zdobyczami techniki. Ale…
Zawsze się znajdzie jakieś ale. Centrum medyczne krakowskiego milionera tylko teoretycznie otworzy podwoje dla każdego. Powie ktoś: dla każdego to jest publiczna służba zdrowia. Niby racja. Jeśli ktoś ma pieniądze, by płacić za wizytę powiedzmy kilkaset złotych, a za zabieg kilka tysięcy, to jego sprawa. Godząc się zatem z prawami rynku, choć serce bijące bliżej lewej strony krwawi, chciałabym zachęcić Profesora do wielkoduszności. Niechaj sobie zarabia na bogaczach oraz na snobach pragnących leczyć się w elitarnym centrum, ale pewną pulę przyjęć niech zarezerwuje dla ubogich chorych, czy też dla tych, którzy nie mają szans doczekać swojej kolejki w państwowych placówkach. Dzielenie się osób zamożnych z potrzebującymi ciągle nie należy do polskiej tradycji. Z badań wynika, że większą szczodrością wykazują się emeryci. Może prof. Filipiak to zmieni?
Uwaga! Nowy konkurs! Odpowiedz na pytanie i wygraj bilet do kina ARS
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**