Żmija, nasz jedyny jadowity wąż Polski w kategorii zabójczych gadów świata zajmuje poślednią lokatę. Wpierw garść statystyki. Brytyjskie dane z XX wieku przypisały żmii 100 zabójstw. Ostatnie ponad ćwierć wieku temu. Ofiary to głównie dzieci i osoby starsze, do których lekarz dotarł zbyt późno lub pacjenci przewlekle chorzy.
Teraz szczypta gadziej toksykologii. Zabójcza dla człowieka porcja jadu żmii to 40 miligramów. Przeciętny wąż pod naszą szerokością geograficzną dysponuje znacznie mniejszym zapasem, a jedno ukąszenie to około 5 tysięcznych grama. Zabicie dorosłego, zdrowego człowieka wymaga jednorazowego ukąszenia ośmiu gadów. Lub przynajmniej dwóch, niebywale zaciekłych osobników. Powinny atakować raz po raz, zaś jadowite węże zazwyczaj bardzo oszczędnie dawkują porcje zabójczej substancji.
Krótko mówiąc, ciężko umrzeć od żmii. Nie namawiam do przytulania jadowitych węży, tym bardziej, bo i po co? W porównaniu do rzeczywiście zabójczych grzechotników nasza żmijka to nieszkodliwa istota.
