https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Majowy relaks, rozpalony grill i... uwaga na żmije!

Grzegorz Tabasz
Pixabay
Gorąca woda parzy, rozpalony grill też, zaś żmija może ukąsić. Szczególnie jeśli ktoś zechce wziąć ją do ręki. I nie jest to wina żmii, lecz ludzka głupota. Potem media zamieszczają info na pierwszych stronach.

Spotkanie żmii w maju to u nas żadne wydarzenie. Pełno ich na krajach lasu, łąkach czy brzegach mokradeł. Dopiero co wybudziły się z zimowej hibernacji. Po pierwsze są głodne, po drugie szukają drugiej połowy w celach matrymonialnych, do czego jeszcze wrócę. I po trzecie, jako zmiennocieplne zwierzaki wpierw muszą rozgrzać na słoneczku zdrętwiałe ciało po chłodnej nocy.

Do południa zażywają kąpieli słonecznych. Znikną w cieniu, gdy słońce zacznie przypiekać. Nadmiar ciepła jest dla nich tak samo zabójczy jak jego brak. Przedpołudniowe godziny są chwilą, gdy najlepiej można je oglądać. Nie uciekają do razu jak w środku lata, wyglądają sennie. To tylko pozory.

Żmija potrafi ukąsić w ułamku sekundy. Chyba, że utrzymacie bezpieczny dystans. W przypadku żmii zygzakowatej to pół metra. Rachunek wynika z rozmiarów ciała. Dwie trzecie długości to podpora ciała, reszta z głową i ząbkami jadowymi może służyć do obrony. Nasze żmije rzadko kiedy są dłuższe niż pół metra. Czyli góra dwadzieścia centymetrów zasięgu. I ząbki, które nie przebiją grubszej tkaniny i oszczędnie dawkowany jad. Nieprowokowany gad jest wdzięcznym i bezpiecznym obiektem do fotografowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska