https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Małopolska jest fantastycznym miejscem do pracy i życia - mówi Jacek Drabik, prezes Motorola Solutions

Marek Długopolski
W Krakowie w ciągu 25 lat udało się zbudować największe centrum Motoroli na świecie, oczywiście nie wliczając w to Stanów Zjednoczonych
W Krakowie w ciągu 25 lat udało się zbudować największe centrum Motoroli na świecie, oczywiście nie wliczając w to Stanów Zjednoczonych Motorola
- Byliśmy, jesteśmy i będziemy w Krakowie. Małopolska jest fantastycznym miejscem do pracy i życia - mówi JACEK DRABIK, prezes Motorola Solutions w Polsce
JACEK DRABIK, prezes Motorola Solutions w Polsce
JACEK DRABIK, prezes Motorola Solutions w Polsce Motorola

- Dostrzegł Pan kryzys na rynku?
- Zdecydowanie nie.

- Jak zatem określić to, co obecnie dzieje się w świecie najnowocześniejszych technologii?
- Widzę jedynie zmiany, zjawisko normalne w świecie biznesu. W zależności od tego, jakiego obszaru działalności gospodarczej dotyczą, są one mniejsze lub większe. Każda z firm podejmuje pewne decyzje biznesowe opierając się o swoją strategię, analizę rynku, aktualne doświadczenie, istniejące dane, założenia co do sytuacji na rynku lokalnym i światowym oraz chęć rozwoju w określonym kierunku. Sektor najnowocześniejszych technologii podlega takim samym regułom rynkowym jak pozostałe rodzaje działalności. Czasami więc te decyzje są świetne, trafione w punkt. Innym razem nie są najlepsze. To co obecnie dzieje się, nie nosi więc znamion żadnego kryzysu, a tym bardziej zagrożenia dla rynku pracy w Krakowie i Małopolsce. Zresztą już w tej chwili widać, że firmy, które kilka miesięcy temu zoptymalizowały zatrudnienie, znowu rekrutują, bo sytuacja jest już inna. Fluktuacje na rynku pracy to najnormalniejszy w świecie mechanizm, który istnieje i będzie istniał. Nie należy się więc go obawiać. Należy traktować go jako normalne zjawisko. Zjawisko, które wbrew pozorom umożliwia dalszy wzrost.

- A może ostatnie redukcje etatów, nie tylko w globalnych, ale także w krakowskich firmach technologicznych, to efekt wejścia do „gry” sztucznej inteligencji?
- Wejście w erę AI powoduje zmiany nie tylko na rynku pracy, ale przede wszystkim w organizacji pracy. W tej chwili mamy do czynienia z taką sytuacją, z jaką zetknęli się ludzie w czasie, gdy wymyślono koło, gdy uruchomiono pierwszą maszynę parową. Zmiany te dotkną, i to nie ulega najmniejszej wątpliwości, wszystkich ludzi na świecie, ale według moich obserwacji aktualna optymalizacja zatrudnienia nie miała związku z rozwojem AI.

- Jak do tych zmian podchodzi Motorola Solutions?
- Bardzo ostrożnie, w sposób wyważony, spokojny i zarazem bardzo odpowiedzialny.

- Czy AI jest niebezpieczna?
- Sztuczna inteligencja zbudowana jest na pewnych modelach, algorytmach oraz zbiorach danych, oparta jest o uczenie maszynowe... I tak naprawdę niewiele osób wie, z jakich danych w danym momencie korzysta AI oraz skąd one pochodzą. Od razu więc rodzi się wątpliwość, czy możemy mieć do nich wysokie, a w niektórych sytuacjach wymagane stuprocentowe zaufanie? Czy zadając sztucznej inteligencji dokładnie takie samo pytanie np. dzisiaj i za miesiąc, uzyskamy takie same odpowiedzi? Od razu podpowiem, że prawdopodobieństwo takie na dzień dzisiejszy jest niskie.

- W Motorola Solutions jest inaczej?
- Specyficznie i zupełnie inaczej. W przypadku naszych systemów odpowiedź na to samo pytanie - dzisiaj i za miesiąc - musi być „taka sama”. Od tego bowiem bardzo często zależy ludzkie zdrowie i życie. Ratownicy, policjanci, strażacy, którzy wyekwipowani są w nasze urządzenia i systemy, nie mogą mieć żadnych wątpliwości, gdyż jest to pomoc człowieka dla człowieka. W dodatku udzielana niejednokrotnie w sytuacjach ekstremalnych i stresogennych. Nasze produkty muszą być więc niezawodne, pewne, ergonomiczne, dogłębnie przemyślane, wytrzymałe i godne najwyższego zaufania. One są naszym znakiem firmowym. Tak było, jest i zrobimy wszystko, aby tak było.

- Nie zamierzacie więc korzystać z pomocy sztucznej inteligencji?
- Oczywiście będziemy w pełni korzystać z dobrodziejstw, które niesie, ale - jak już wspomniałem - czynić to będziemy bardzo rozważnie i odpowiedzialnie. AI może odegrać niesłychanie pozytywną rolę w pomocy ludziom, ale cały czas trzeba mieć nad nią kontrolę. Dlatego też nim wypuścimy jakikolwiek produkt na rynek, jakiekolwiek rozwiązanie zaoferujemy klientom, to będziemy go uważnie i odpowiedzialnie tworzyć oraz wszechstronnie sprawdzać i testować. Użytkownicy naszych produktów zawsze muszą mieć do nich bezwarunkowe zaufanie.

- Niektóre firmy rzucają się jednak na „głęboką” wodę sztucznej świadomości.
- Stosujemy i będziemy stosować sztuczną inteligencję odpowiedzialnie. Wykorzystamy jej elementy w naszych produktach i będziemy je stosować na etapie ich tworzenia oraz weryfikacji, jeśli będziemy pewni, że się do tego nadają. Nie ukrywam, staramy się również odkryć i zrozumieć, w których sytuacjach sztuczna inteligencja nie pomaga, może zawieść. To równie ważny element wiedzy.

Laboratorium Motorola Solutions na krakowskim Ruczaju
Laboratorium Motorola Solutions na krakowskim Ruczaju Motorola

- Wielu ekspertów twierdzi, że jeśli ktoś nie skorzysta z możliwości, jakie oferuje sztuczna inteligencja, to przegra!

- To szczera prawda. Korporacje, firmy, a także ludzie, którzy nie będą potrafili wykorzystać przewag, jakie daje AI, pozostaną w tyle, przestaną się rozwijać, liczyć w światowym peletonie. Firmy staną się outsiderami na globalnym rynku, a ludzie staną się niekonkurencyjni na rynku umiejętności, rynku pracy. Jeśli więc ktoś nie chce korzystać z AI, a ma do tego prawo, to musi mieć świadomość, że zostanie w ogonie technologicznego peletonu.

- Na czele stawki będą tylko ci, którzy dogłębnie poznają tajniki AI?
- Raczej tak. Jeśli firmy chcą konkurować na światowych rynkach (a chcą!), jeśli ludzie zamierzają konkurować między sobą (a zamierzają!), to sztuczna inteligencja daje pewne przewagi - jednym i drugim. Trzeba ją tylko umiejętnie wykorzystać. Jedno jest pewne - nie ma od niej odwrotu.

- Czy jednak wiemy, w którą stronę zmierzamy?
- Rozwój większości przełomowych technologii, które na przestrzeni wieków powodowały głębokie zmiany w świecie technologii oraz ludzkiego życia, był bardzo podobny. Na początku nikt, nawet ich twórcy, nie zdawali sobie sprawy z tego, w którym kierunku ich pomysł będzie się rozwijał. W tym przypadku jest o tyle „ciekawiej”, a zarazem poważniej, że nie tylko nie wiemy, w którym kierunku będzie się rozwijała sztuczna inteligencja, ale najprawdopodobniej nie do końca będziemy mogli ją kontrolować, gdy np. osiągnie pewien poziom tego, co my ludzie nazywamy samoświadomością.

ZOBACZ „BUSINESS IN MAŁOPOLSKA"

- Na Waszym rynku jest podobnie?
- Nie. Motorola ma pełną kontrolę tego, w którym kierunku chcemy kształtować „naszą” część rynku telekomunikacyjnego.

- Skąd ta pewność?
- Bo to my tworzymy poszczególne rozwiązania. Mamy więc nad nimi pełną kontrolę. Każdy bit z napisanego przez nas oprogramowania, każda koncepcja technologiczna, która zostanie umieszczona w danym rozwiązaniu telekomunikacyjnym, jest nam znana. Wiemy, jak się zachowa.

- To bezcenna informacja w sytuacji kryzysowej, w jakiej najczęściej wykorzystuje się Wasze urządzenia, systemy i programy.
- Zgadza się. Specyfika produktów Motoroli polega na tym, że ludzie, którzy je wykorzystują, działają z reguły w sytuacjach krytycznych i ekstremalnie trudnych, często są pod wpływem dużego stresu, olbrzymiej presji czy napięcia emocjonalnego. Nie mają więc wiele czasu, by analizować sytuację, która ich otacza. W ciągu dosłownie chwili, korzystając ze swego fantastycznego superkomputera, czyli mózgu, muszą podjąć decyzję, od której często zależy ludzkie życie. W oferowanych przez nas technologiach nie chodzi więc o to, by zastąpić ludzki mózg, ale ułatwić mu pracę, odciążając w krytycznym momencie od analizy olbrzymiej ilości informacji lub konkretnie tej jednej, ale najważniejszej. Nie chodzi nam jednak o podanie gotowego rozwiązania, ale bardziej o pomoc, podsunięcie podpowiedzi i poprzez to ułatwienie rozwiązania problemu. Dlatego osoby korzystające z naszych produktów muszą być przekonane, że wsparcie, które otrzymają, jest pewne. I w efekcie przyniesie pozytywny rezultat.

Policjanci, strażacy, ratownicy… mogą być pewni, że wszystkie urządzenia i systemy Motoroli są niezawodne
Policjanci, strażacy, ratownicy… mogą być pewni, że wszystkie urządzenia i systemy Motoroli są niezawodne Motorola

- Rozumiem więc, że Motorola wykorzystuje w produktach te elementy sztucznej inteligencji, do których ma zaufanie?
- Dokładnie tak. Na tym etapie wykorzystujemy te elementy AI, których jesteśmy pewni. Takie, które wspierają, pomagają, przyspieszają, zwiększają jakość informacji, potrafią wskazać kilka wariantów… Wciąż jednak jest to narzędzie pomocnicze. Finalną decyzję zawsze podejmuje człowiek, ten, który pomaga innemu człowiekowi. Nadal więc jest to interakcja człowieka z człowiekiem, choć już ze wsparciem AI. I właśnie dlatego, jak już wspominałem, podchodzimy do tego rozwiązania bardzo ostrożnie, odpowiedzialnie i w sposób wysoce testowy.

- Szefowie Motoroli podkreślali niedawno, że krakowski oddział jest najjaśniej świecącą perłą w koronie globalnego koncernu. Czy coś się zmieniło w tym czasie?
- Od tego czasu, jak na prawdziwą perłę przystało, jeszcze trochę „urośliśmy”. W Krakowie mamy bowiem optymalne warunki do rozwoju oraz nabywania nowych, coraz bardziej wymagających umiejętności i kompetencji.

- Motorola Solutions zajmuje się...
- Krytyczną łącznością radiową oraz szerokopasmową, tworzeniem centrów wspomagania dowodzenia oraz inteligentnych aplikacji bezpieczeństwa publicznego, wideobezpieczeństwem i kontrolą dostępu. Nasze wyroby, choć nie są skierowane do szerokiego grona konsumentów, nie są „gadżetami”, nie są też niezbędne do życia, to jednak są to produkty - oprogramowanie, infrastruktura i urządzenia - które zapewniają bezpieczeństwo w sytuacjach kryzysowych, a więc pozwalają przeżyć. Dzięki nim już od lat możemy dbać o bezpieczeństwo, zdrowie i życie ludzi - i to na całym świecie.

- Od 30 lat Motorola Solutions jest w Polsce, w Krakowie od lat 25.
- To oznacza, że bardzo dobrze się tu czujemy. Weszliśmy w wiek dojrzały, nie tylko z punktu widzenia klasy specjalistów, którzy z nami pracują, ale również wartości dodanej dla firmy oraz dla firm i klientów współpracujących z nami na całym świecie.

- Takie były plany?
- Motorola myślała na początku o stworzeniu w Krakowie ośrodka zajmującego się tylko i wyłącznie oprogramowaniem. Centrum miało zatrudniać maksymalnie do 500 osób.

- Stało się jednak inaczej.
- To prawda, zupełnie inaczej! W Krakowie w ciągu tych 25 lat udało nam się zbudować największe centrum Motoroli na świecie, oczywiście nie wliczając w to Stanów Zjednoczonych, w których posiadamy wiele lokalizacji. I nie chodzi mi tutaj tylko o liczbę pracowników, ilość projektów, ale przede wszystkim o wartość zespołu dla globalnej Motoroli. W tej chwili w Krakowie pracuje ponad 2700 najwyższej klasy pracowników, w tym około 1600 inżynierów. W stolicy Małopolski odnajdziemy większość najistotniejszych zespołów - od inżynierów oprogramowania po finanse; od działu łańcucha dostaw po dokumentację i szkolenia; od wszystkich linii wsparcia klienta po IT, HR, marketing oraz logistykę sprzętu, oprogramowania i technologii; o działach zatrudnienia, BHP i real estate nie wspominając. Chciałem mocno podkreślić, że to wszystko, co opuszcza krakowską Motorolę, nie trafia tylko do klientów w Polsce, ale oferowane jest przez nasz koncern na całym świecie. Chciałbym też wspomnieć tutaj o naszym biurze w Warszawie z działami przedsprzedaży, sprzedaży, integracji systemów i serwisu.

- Dlaczego Kraków został wybrany na siedzibę oddziału Motoroli? To był przypadek czy przemyślane działanie?
- W tym wyborze nie było absolutnie żadnego przypadku. Była to bardzo świadoma decyzja, w dodatku dokonana po dokładnej i drobiazgowej analizie. Ówczesnym szefom firmy chodziło o to, by w Polsce powstało stosunkowo niewielkie, ale wszechstronne, centrum inżynierskie. Chodziło im, by maksymalnie wykorzystać dostęp do dużej puli wysoko wykwalifikowanych specjalistów. A Kraków, z licznymi uczelniami wyższymi, był wymarzonym wręcz miejscem, był diamentem na mapie Polski.

- To był jedyny warunek?
- Nie. Motoroli zależało również na tym, aby centrum powstało w takim miejscu Europy, by w niedalekiej przyszłości mogło wspierać wszystkich klientów w tym regionie - ze wschodu i zachodu, południa i północy. I także w tym przypadku Polska oraz Kraków jawiły się jako bardzo obiecująca propozycja.

- Czy były jeszcze jakieś warunki?
- Była jeszcze pewna wizja... Szefowie Motoroli, a działo się to 25 lat temu, już wtedy przewidywali, że aby konkurować w przyszłości na rynku wysokich technologii, produkcja oprogramowania będzie się odbywać w cyklu 24-godzinnym. Dlatego też chcieli umiejscowić siedzibę nowego centrum między Stanami Zjednoczonymi a Azją. W ten sposób, dzięki odpowiedniej różnicy czasu, gdy Polacy kończyli pracę, ich zadania przejmowali koledzy z Azji, a po nich Amerykanie. Motorola mogła więc dostarczać odpowiednie rozwiązania klientom znacznie szybciej, niż pracując tylko i wyłącznie w jednym obszarze geograficznym.

- To oznaczało, że Kraków już wtedy dysponował odpowiednią jakością sieci telekomunikacyjnej?
- Tak, choć wydaje się to nieprawdopodobne. To dzięki temu można było myśleć o powstaniu w Krakowie centrum. Oczywiście wielką rolę odegrało również szybko rozwijające się krakowskie lotnisko.

- A władze? Pomagały czy przeszkadzały?
- Mieliśmy wsparcie zarówno ze strony władz centralnych, jak i samorządowych, a także uniwersytetów. To dzięki temu Motorola wybrała Polskę, Małopolskę i Kraków.

- Motorola Solutions wciąż jest zadowolona z warunków, jakie oferuje Kraków i Małopolska?
- Tak. 25 lat temu, jeśli chodzi o sektor technologiczny, byliśmy w Krakowie jedyną tego rodzaju międzynarodową korporacją. Dzisiaj podobnych firm jest więcej, a mniejszych dużo więcej. Rośnie więc konkurencja, m.in. na rynku pracy.

- Jeśli firm jest więcej, to czy równie łatwo - jak niegdyś - znaleźć odpowiednią liczbę wysoko wykwalifikowanych pracowników?
- Gdy startowaliśmy, przewidywaliśmy, że każdego roku w Krakowie będzie powstawało od 8 do 10 tys. nowych miejsc pracy, głównie w Centrach Usług Wspólnych. I na początku każdego roku zadawaliśmy sobie pytanie, czy stolica Małopolski jest w stanie dostarczyć taką liczbę jakościowej kadry. Gdy kończyliśmy rok, okazywało się, że wszystkie firmy znajdowały pracowników. Mogliśmy więc myśleć o kolejnym roku oraz o rozwoju. I tak jest do tej pory. Wypracowaliśmy sobie szeroko rozpoznawalny brand i dzięki temu cały czas dostrzegamy przestrzeń na rynku pracy, wciąż jeszcze jest pole manewru.

- Jest aż tak dobrze?
- Oczywiście aż tak dobrze nie ma jak kilkanaście lat temu, ale firmy wciąż znajdują potrzebnych im specjalistów. Pod tym względem Kraków jest fenomenem, absolutnie numerem jeden w Polsce oraz Europie Centralnej, nie tylko jeśli chodzi o ilość, ale również o jakość kadry, która jest tutaj dostępna. Ważne jest również to, że w Polsce i Małopolsce odnajdujemy firmy, z którymi - jako naszymi dostawcami - chcemy współpracować przy tworzeniu najnowocześniejszych rozwiązań. Nie będzie tajemnicą, jeśli powiem, że w tej chwili praktycznie tylko w nielicznych przypadkach korzystamy z usług firm spoza Polski. Zdecydowaną większość naszych potrzeb zapewniają firmy zlokalizowane w naszym kraju.

- Z Krakowa Motorola miała wspierać klientów europejskich.
- I tak się dzieje. Wspieramy również klientów spoza Europy, np. na Bliskim Wschodzie czy w krajach Ameryki Północnej i Południowej.

- Motorola Solutions ma coś jeszcze wspólnego z komórkami?
- Nie i to od 2011 roku. Od razu też dodam, że nie działamy praktycznie na rynku konsumenckim. Wchodząc więc do sklepu z elektroniką, nie kupimy w 99% żadnego produktu Motoroli. Wyjątkiem są np. typowe walkie-talkie działające w paśmie nielicencjonowanym, które wyśmienicie sprawdzają się w codziennych zastosowaniach do szybkiej i co ważne darmowej komunikacji prywatnej.

- Dla kogo więc pracujecie?
- Naszymi klientami są głównie organizacje rządowe oraz służby bezpieczeństwa publicznego, takie jak policja, straż pożarna, straż graniczna, straż miejska, służby medyczne i ratownicze, wojsko i służba więzienna. Wszystkie organizacje zajmujące się bezpieczeństwem ludzi i państw. Oczywiście mowa nie tylko o Polsce, ale całym świecie. To jest nasz podstawowy, a zarazem najważniejszy rynek.

- Do kogo jeszcze trafiają Wasze wyroby?
- Do firm komercyjnych, prywatnych i państwowych. Firm działających w takich sektorach, jak np. transport i logistyka, transport ropy, gazu i ich przetwarzanie, szeroko pojęta energetyka, górnictwo, edukacja, służba zdrowia i wiele innych.

- To bardzo wymagający klienci?
- Bardzo! Dlatego też to, co oferujemy, musi wyróżniać się jakością, być sprawdzone i pewne.

- Co zapewnia większe przychody?
- Około 75% naszych przychodów generowane jest ze współpracy z organizacjami rządowymi oraz służbami bezpieczeństwa publicznego, a pozostałe 25% to efekt kontraktów z firmami komercyjnymi.

- Jakie rozwiązania oferujecie klientom?
- Dostarczamy im niezawodną cyfrową łączność radiową we wszystkich istniejących na świecie standardach, takich jak amerykański APCO P25, europejski TETRA lub DMR spotykany na całym świecie. I od razu dodam, że we wszystkich tych standardach czujemy się światowym liderem!

- To jedyny rodzaj usług, które oferujecie?
- Jakiś czas temu klientom zadaliśmy pytanie, czy chcą przesyłać przez swoje sieci ogromną ilość danych - z tymi samymi funkcjonalnościami i z takim samym poziomem bezpieczeństwa jak w łączności radiowej? Bez chwili wahania odpowiedzieli, że absolutnie tak. Wtedy zadaliśmy im drugie pytanie - czy są w stanie analizować dane, by móc z nich korzystać? Na to pytanie ponad 50% klientów odpowiedziało, że nie jest w stanie tego samodzielnie zrobić, gdyż ilość danych rośnie w cyklu algorytmicznym. Tak zrodziła się kolejna dziedzina naszej działalności, czyli dostarczanie łączności szerokopasmowej w standardzie LTE dedykowanym dla służb bezpieczeństwa publicznego.

- Oferują ją i inne firmy.
- Standard LTE, który Motorola dostarcza dla służb bezpieczeństwa publicznego, to jest coś innego, niż łączność szerokopasmowa, która jest wykorzystywana w komórkach. Standard ten jest dedykowany dla konkretnych służb, ich specyficznych wymagań i potrzeb, jest też odpowiednio zabezpieczony, a służy głównie do przesyłania danych. Ten rodzaj łączności łączymy z łącznością radiową, która z kolei służy głównie do przesyłania głosu. Skutecznie konkurujemy tutaj z innymi dostawcami tych rozwiązań.

Laboratorium Motorola Solutions na krakowskim Ruczaju
Laboratorium Motorola Solutions na krakowskim Ruczaju Motorola

- Wspominał Pan również o centrach wspomagania dowodzenia. Czym one są?
- Są to centra, które umożliwiają pełną obsługę zdarzeń zgłaszanych przez obywateli, jak np. w Europie numer 112 czy 911 w Stanach Zjednoczonych. To miejsce, do którego mogą zadzwonić mieszkańcy miejscowości, powiatu, województwa lub całego kraju, by poprosić o pomoc. Motorola dostarcza rozwiązania pod klucz - ze sprzętem i oprogramowaniem. Służą one nie tylko do zbierania i zarządzania informacją wpływającą i wypływającą z centrum, dystrybucją i zarządzaniem jednostkami oraz funkcjonariuszami, ale także inteligencją sytuacyjną oraz wideobezpieczeństwem i analityką z elementami AI.

- Motorola Solutions mocno inwestuje również w tzw. wideo.
- Rozwiązania związane z wideobezpieczeństwem oraz kontrolą dostępu to stosunkowo nowa sfera naszej działalności. Mocno w nią inwestujemy, bo widzimy w niej bardzo duży potencjał. Robimy to nie tylko poprzez własne rozwiązania, ale również akwizycję różnych ciekawych firm z rynku. Dzięki temu możemy oferować klientom praktycznie pełne portfolio rozwiązań, m.in. najnowocześniejsze wszechstronne i wyspecjalizowane kamery - przenośne, przewoźne, nasobne i stacjonarne - oczywiście z różnorodną analityką obrazu, przechowywaniem danych stacjonarnie i w chmurze oraz ich zabezpieczeniem i zarządzaniem.

- Do tego wszystkiego potrzebny jest jeszcze mocno wyspecjalizowanych serwis. Kto go Wam dostarcza?
- Jeżeli klienci sobie tego zażyczą, to bezpośrednio my. Nasz serwis działa w sposób ciągły. W dziedzinie, którą się zajmujemy, wszystko musi cały czas działać 24 godziny, 7 dni w tygodniu, w dodatku perfekcyjnie. Od tego przecież zależy bezpieczeństwo, a bardzo często także zdrowie i życie ludzi.

- Rozwiązania, które oferujecie, są coraz bardziej wymyślne. Dlaczego tak się dzieje?
- Ma to związek m.in. ze zmieniającą się sytuacją geopolityczną, klimatyczną oraz rozwojem społeczeństw. Wyzwania, które się pojawiają, wymagają najnowocześniejszych rozwiązań i wsparcia wyszukanej technologii, oczywiście także nowych pomysłów oraz wysokiej klasy ekspertów.

- Co to oznacza dla Krakowa?

- Sporo pracy dla wysokiej klasy „technomaniaków”. Działająca w Krakowie branża najnowocześniejszych technologii powinna więc zadbać - tak jak my to robimy - o tworzenie wysoko wyspecjalizowanych miejsc pracy. Takich, które mają największą wartość. Chodzi np. o wykształcenie specjalistów, którzy będą potrafili zarządzać produktem od rozmów z klientem aż po dostarczenie, zapewniając jednocześnie odpowiedni serwis. W tym przypadku potrzebna jest ogromna i wszechstronna wiedza - przyda się znajomość architektury poszczególnych systemów, zasad cyberbezpieczeństwa, rozwoju dużych i skomplikowanych systemów, wypuszczania optymalnie przygotowanych wersji w najlepszym momencie oraz ich instalacji w sposób transparentny dla działalności klienta.

- Czy Kraków jest konkurencyjny np. z rynkami azjatyckimi?
- Zależy w czym konkurujemy. Konkurowanie w sferze kosztów jest strategicznym błędem. Musimy konkurować przede wszystkim w takich obszarach, jak jakość, szybkość i wydajność, innowacyjność, decyzyjność, podejście do rozwiązywania problemów i współpracy ze sobą w ramach firmy, umiejętność rozmowy z klientem i partnerem biznesowym, chęć do podejmowania skalkulowanego ryzyka i równoczesne dostarczanie zobowiązań biznesowych na czas i w zdefiniowanym budżecie. Te elementy tworzą największą wartość biznesową dla klientów końcowych i koncernu. Według mnie jest to odpowiednia strategia. Taką też powinny przyjąć inne firmy, które w Krakowie otworzyły podobne centra. Tylko bowiem w ten sposób mogą myśleć o spokojnym prowadzeniu biznesu przez następne - w naszym przypadku - 25 lat.

- Niektóre firmy przenoszą jednak część biur z Krakowa.
- To prawda. Do innych państw trafiają zazwyczaj prace, które nie są zbyt skomplikowane, są powtarzalne, nie wymagają zatrudnienia doświadczonych i innowacyjnych pracowników, czyli nie mają dużej wartości dla firmy. Idą wtedy tam, gdzie jest taniej.

- Firmy globalne rządzą się jednak swoimi prawami.
- Nie do końca, jesteśmy przecież częścią gospodarki globalnej. W każdej firmie patrzy się uważnie na koszty, ale przede wszystkim liczy się produktywność, ilość pomysłów przekutych w nowoczesne rozwiązania dostarczone w konkretnym czasie klientowi z najwyższą możliwą jakością. Za to klient jest w stanie zapłacić więcej! Podkreślam, innowacyjność rozwiązań jest superważna, ale najbardziej „cool” pomysł, który nie zostanie zrealizowany nie ma absolutnie żadnego znaczenia… Jedyna sytuacja, kiedy nowatorski lub wręcz genialny pomysł, jeszcze niezrealizowany, może mieć wielką wartość dla firmy globalnie występuje wtedy, kiedy zostanie chroniony patentem. Kiedyś taki pomysł może wejść na mapę produktową korporacji i pojawi się w rękach klienta. Znaczenie ma więc, gdzie generowane są cenne dla firmy patenty. Szefowie korporacji patrzą bardzo uważnie, jakie jakościowo i ile takich patentów jest generowane w poszczególnych lokalizacjach. A tutaj mamy się też czym pochwalić! Dopiero na bazie takiej pełnej analizy pokazującej finalną wartość ośrodka podejmowane są decyzje o dalszym rozwoju.

- Przez te 25 lat krakowska Motorola…
- Zyskała ogromny poziom zaufania. Ma to oczywiście związek z wysoko wykwalifikowaną kadrą o szerokim spektrum umiejętności nie tylko inżynierskich. Jesteśmy bardzo wydajni, a jakość naszej pracy jest na światowym poziomie.

- „Porzućmy” na chwilę Motorolę, a skupmy się na rynku pracy w stolicy Małopolski. Czy Kraków ma szansę na dalszy, prężny rozwój, jeśli chodzi o branże związane z najnowocześniejszymi technologiami?
- Kraków ma nie tylko szansę, ale on wciąż się rozwija i będzie się rozwijał. Nawiążę do tego, co powiedziałem wcześniej - przez ostatnich 10 lat rynek zatrudnienia, który był ewidentnie rynkiem pracownika, żył w tzw. miodowym miesiącu. To oznaczało, że co roku w Krakowie powstawało około 10 000 nowych miejsc pracy, tylko w sektorze najnowocześniejszych technologii i usług biznesowych. Pomimo takich potrzeb i bardzo konkurencyjnego rynku pracy, firmy znajdowały pracowników, a oni mogli przebierać w ofertach.

- Taki stan nie może jednak trwać wiecznie?
- Przyszedł więc czas, w którym niektóre z firm podjęły decyzje o optymalizacji procesów produkcyjnych oraz zatrudnienia. I to jest normalne na rynku, w każdym sektorze gospodarki. Teraz obydwie strony firmy i kandydaci na pracowników ostrożniej podchodzą do procesu zatrudnienia.

- Czy Kraków nadal będzie gwiazdą w świecie najnowocześniejszych technologii?
- Kraków, oczywiście według mnie, jest najlepszym miejscem na prowadzenie tego typu biznesu w Polsce.

- Na co warto zwrócić uwagę, by stolica Małopolski wciąż miała taką opinię?
- Małopolska i Kraków powinny jeszcze bardziej ułatwiać prowadzenie działalności przez firmy z sektora najnowocześniejszych technologii. To firmy czyste, zielone, generujące nie tylko miejsca pracy, ale także spore dochody dla budżetu. Chodzi o to, aby jakość i innowacyjność pracy była możliwie najwyższa i stale rosła. Jeśli chcemy wygrywać, musimy mieć dostęp do odpowiednich jakościowo kadr. To szczególnie ważne, bo podlegamy już teraz olbrzymim wyzwaniom demograficznym. Stąd Kraków i Małopolska powinny zwrócić szczególną uwagę na poszukiwanie dodatkowych źródeł wykształconych i zmotywowanych pracowników, takich, którzy później trafią do firm.

- Skąd ich wziąć?
- Jest kilka źródeł. Powinno się zwrócić zdecydowanie większą uwagę np. na te osoby, które nie są zadowolone z dotychczasowej pracy, pragną zmian, chcą spróbować nowych wyzwań, krótko mówiąc, chcą się przekwalifikować… Dlaczego nie skorzystać z ich doświadczenia, wiedzy, i nie dać im szansy na zmianę ścieżki kariery, np. w takiej firmie jak nasza.

- Wydaje się, że to jednak stosunkowo niewielki zasób, w dodatku wymagający szkolenia, nauki, pokonania barier, nawet tych mentalnych.
- Tak to prawda, to nie jest proste. Wymaga czasu i pełnego zaangażowania. Ale z naszego doświadczenia wynika, że na końcu tego procesu, są to pracownicy wyjątkowo zmotywowani, bardzo odważni i chętni do podejmowania nowych wyzwań już w nowym miejscu pracy. Ta droga jest dla nich bardzo wymagająca, ale można ich zachęcić, pokazując, jak skorzystają na tej zmianie i pomóc, proponując dedykowane szkolenia, wykłady, warsztaty i wsparcie mentorów. Nie można zapominać również o tysiącach absolwentów, którzy co roku opuszczają mury krakowskich uczelni.

- To chyba najpoważniejsze źródło zasobów.
- Jedno z ważniejszych. To ludzie młodzi, ambitni, zmotywowani i wykształceni. Warto również pomyśleć o ściągnięciu do Krakowa osób spoza województwa, aby tutaj szukali pracy. Kolejne bardzo ważne źródło to pracownicy zagraniczni. Obydwa te źródła są krytyczne w aspekcie różnorodności, na której nam bardzo - ale to bardzo - zależy. Osiągamy wtedy znacznie lepsze wyniki biznesowe.

- Czy jednak absolwenci krakowskich uczelni są odpowiednio przygotowani do podjęcia pracy w takich korporacjach jak Motorola Solutions?
- Krakowskie uczelnie dostarczają dobrze przygotowanych kandydatów na pracowników. Aby jednak ta współpraca była jeszcze bardziej wydajna, musimy pomyśleć o odpowiednim i zdecydowanie szybszym dostosowaniu programu nauczania na poszczególnych wydziałach do aktualnych potrzeb przedsiębiorców i wymagań gwałtownie zmieniającego się środowiska pracy. To nie jest z mojej strony zbyt śmiały wniosek, żeby uczelnie nadążały za tym, jakie wymagania niesie współczesny rynek. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że uczelnie powinny zdecydowanie wyprzedzać to, co dzieje się na rynku, myśleć o tym, jakich umiejętności będą potrzebowali absolwenci, by np. za 5 lat czuć się swobodnie na rynku pracy.

- Czy uczelnie nie mają zbyt konserwatywnego do tego podejścia?
- Z jednej strony uczelnie powinny być trochę konserwatywne, z drugiej absolutnie nie. Powinny być konserwatywne w tym sensie, że pewien konserwatyzm, pewne opóźnienie w działaniu sprawia, że mają pewien poziom stabilizacji. To jednak jest warunek konieczny, ale już dawno niewystarczający. Warunek wystarczający jest wtedy, gdy uczelnie prowadzą ciągły dialog z biznesem, słuchają, jakie są aktualne i przyszłe potrzeby, same wskazują trendy przez nie dostrzegane, wykazują chęć zrozumienia świata biznesu i wprowadzają zmiany. I te zmiany muszą zachodzić szybko, ponieważ świat pędzi…

Policjanci, strażacy, ratownicy… mogą być pewni, że wszystkie urządzenia i systemy Motoroli są niezawodne
Policjanci, strażacy, ratownicy… mogą być pewni, że wszystkie urządzenia i systemy Motoroli są niezawodne Motorola

- Wspominał Pan, że Motoroli zależy również na różnorodności.
- I to bardzo! Chodzi nam jednak nie tylko o różnorodność pod względem doświadczenia, płci, wykształcenia, ukończonych szkół i uczelni, ale także krajów i kultur, z których pochodzą. Tylko w ten sposób zyskamy dostęp do nowych opinii, innego podejścia do rozwiązywania problemów, świeżych pomysłów i kwestionowania utartych dróg. Zależy nam więc na tym, aby krakowskie uczelnie przygotowały taką ofertę - jakościową i ilościową - dla studentów, aby do stolicy Małopolski przyjeżdżali młodzi ludzie z całego świata. Nie tylko przybywali do Krakowa, ale również w nim studiowali, kończyli te studia z sukcesem, zakochiwali się w mieście i w nim pozostawali. Uczelnie w ten sposób zyskałyby nowych studentów, a my dalsze możliwości rozwoju. Widzimy bowiem, że wielonarodowe zespoły są bardziej wydajne, pomysłowe, konkurencyjne, a efekty biznesowe są lepsze.

- Chodzi o wyjście poza utarte schematy?
- Powiedziałbym nawet o wyskok poza utarte schematy. Zyskają na tym uczelnie, Kraków i Małopolska, a także my, małopolskie firmy, choć z globalnym rodowodem. Jeżeli uniwersytet będzie miał mocną ofertę jakościową, wysoką pozycję w światowych rankingach, będzie nauczał „top-class”, to nie obawiamy się o ten drugi element. Jeśli bowiem ktoś już raz przyjedzie, zacznie pracę, to on tutaj zostanie, ponieważ Kraków jest fantastycznym miejscem do życia.

- Czy krakowska Motorola Solutions będziecie dalej rosnąć?
- Jestem pewien, że tak. Od razu jednak chcę mocno podkreślić, że jeśli mówimy o wzroście, to większość z nas myśli o liczbach, czyli ilości nowych stanowisk pracy, które będą tworzone w Krakowie. Liczby będą rosły, ale tylko wtedy - będę powtarzał to bezustannie - kiedy będziemy zwiększać o wiele szybciej wartość naszej pracy dla korporacji i finalnie dla naszych klientów. O cenną perłę się dba, żeby była jeszcze cenniejsza. Od razu jednak dodam, że liczbowo rośniemy - od 25 lat nie ma praktycznie miesiąca, byśmy nie przyjmowali nowych pracowników.

- Czyli jednak perła w koronie!
- Tak. I to taka perła, która jest ważna nie tylko z uwagi na wielkość, ale przede wszystkim na wartość, jaką stanowi w koronie koncernu Motorola Solutions.

W krakowskiej Motoroli pracuje już około 2700 pracowników z różnych stron świata
W krakowskiej Motoroli pracuje już około 2700 pracowników z różnych stron świata Motorola
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska