Chrzanowianie wyrywają włosy z głowy. Trzeci raz w tym miesiącu w ich domach nie ma ciepłej wody i ogrzewania. Choć zarządca Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (dostawcy energii), niedawno obiecywał, że awaryjny rurociąg nie będzie już więcej sprawiał problemów, to jednak nie dotrzymał słowa.
Wczoraj chrzanowianie obudzili się przy zimnych kaloryferach. PEC rozpoczął usuwanie kolejnej awarii.
- To nie do wiary! Zima na całego, a my znów zostajemy bez ciepła - denerwuje się Elżbieta Palka z chrzanowskiego osiedla Północ. Ma żal do dostawcy ciepła, że nie potrafi raz na zawsze usunąć usterki.
- Fakt, zima jest ostra, ale można było to przewidzieć i już na jesień posprawdzać rurociąg. Teraz w środku zimy musimy marznąć, choć rachunki nam nic nie maleją - denerwuje się kobieta.
Jacek Boroń, prezes chrzanowskiego PEC-u, tłumaczy, że awarii nie dało się przewidzieć.- Inaczej byśmy do niej nie dopuścili - przekonuje. - Dziura wyskoczyła dokładnie pięć metrów dalej od ostatniej usterki - informuje Jacek Boroń. Dodaje, że przestarzałe rury, pamiętające lata siedemdziesiąte, rządzą się swoimi prawami. Mimo wszystko nie opłaca się wymienić całej instalacji.
- To monstrualny wydatek, na który nas nie stać. Poza tym nie obeszłoby się bez znaczących podwyżek dla mieszkańców - wyjaśnia prezes Boroń. Pozostaje w przekonaniu, że rurociąg, choć stary, jest w bardzo dobrym stanie. - Tylko w kilku miejscach sprawia problemy - zapewnia szef PEC-u. Wiosną planuje kompleksową kontrolę całej instalacji.
Jego zapewnienia nie przekonują jednak rozżalonych mieszkańców Chrzanowa. W piątek ciepła nie było od godziny 6 rano do późnego wieczora. Zamknięty był też chrzanowski basen. Na szczęście awarii nie odczuli pacjenci szpitala. Tu PEC włączył natychmiast awaryjne ogrzewanie.
- Braki ciepła, podobnie jak prądu i wody, nie są dla nas odczuwalne. Mamy własne agregaty prądotwórcze, a awaryjne zasilanie gwarantuje nam PEC - tłumaczy Andrzej Cezar, dyrektor ds. technicznych w chrzanowskim szpitalu.
Pracownicy PEC-u bez przerwy czuwają w przyszpitalnej kotłowni, by nie zabrakło ciepła w całej lecznicy.
Tymczasem mieszkańcy powiatu olkuskiego borykają się z problemem zimna w domach już od trzech tygodni. Najgorzej mają ci, którzy w ostatnich latach zainwestowali w nowoczesne systemy grzewcze. Nowe piece centralnego ogrzewania i kotły gazowe bez prądu są nie użyteczne.
- Nawet jak napali się w piecu, to na poddaszu mamy zimne kaloryfery - przyznaje Bożena Noworyta z Osieka. - Bez prądu pompa nie działa i woda przestaje krążyć, a zaraz potem zamarza - dodaje pokazując zimne kaloryfery.
W domu Siedlarskich ze Strzegowej mróz dosłownie je rozsadził. Teraz mają zimno jak w lodówce.
- Jak mamy teraz żyć? - płacze Zofia Siedlarska. W jej domu prądu nie ma od 10 stycznia. Gdy przyszły wielkie mrozy, ona i jej syn, na zmianę, w nocy pilnowali, by w piecu nie zgasło ani na moment. Wiedzieli, czym to grozi. Ale woda w kaloryferach zamarzła.
Rodzina Siedlarskich jest załamana. Nie da się żyć w takich warunkach. W pokojach temperatura wynosi do minus pięciu stopni. Przemarzło wszystko. Rury z lodem zaczęły pękać, kwiatki padły, a meble już zaczęły się wypaczać od wilgoci.
Mąż pani Zofii jest niewidomy. Był załamany, bo w niczym nie mógł pomóc.
- Zawieźliśmy męża do córki, bo strasznie wszystko przeżywa. Lepiej gdy nie czuje naszych nerwów - mówi załamana kobieta. Ogrzewanie w domu było nowe. Same kaloryfery kosztowały 7 tys. zł.
- Kto nam teraz za to odda? - bezradnie pyta kobieta. Jest wściekła, bo nie wie, czy może liczyć na odszkodowanie z Enionu.
Jak na ironię, tuż przed oknami jej pokoi, na podwórku, spółka energetyczna postawiła kilkanaście lat temu transformator. - Nigdy za to nie zapłacili. Jeśli nie oddadzą mi za straty, nikogo z Enionu na podwórko nie wpuszczę - zapowiada przemarznięta kobieta.
Z synem i córką śpią w jednym pokoju. Tylko tam i w łazience kaloryfery jeszcze są lekko ciepłe. Nie wiedzą jednak jak długo. Boją się, że bez obiegu wody i tam zamarzną. A wtedy nie ma szans na uratowanie żadnej rury z wodą w domu. Wszystko popęka. Sąsiedzi pożyczyli rodzinie grzejniki. Ale bez prądu są one bezużyteczne.
Jak radzi Marek Niechwiej, prawnik z Chrzanowa, każdy kto poniósł straty przez brak prądu, może żądać odszkodowania od Enionu. Spółka musi zapłacić za wieloletnie zaniedbania w remontach sieci.