Przeciętny roczny dochód Małopolanina wynosi nieco ponad 40 tys. zł, co daje nam 5. miejsce w kraju (po Mazowszu, Pomorzu oraz Górnym i Dolnym Śląsku). Na tę średnią składają się jednak milionowe zarobki garstki krezusów z Krakowa i Nowego Sącza oraz dramatycznie niskie ogromnej rzeszy niezamożnych podatników, zamieszkujących głównie powiaty: tarnowski, nowosądecki, gorlicki i limanowski. Na małopolskiej mapie dochodów najszersza jest przepaść między: Krakowem a Miechowem, Nowym Sączem a okalającym go powiatem ziemskim oraz między Tarnowem a Brzeskiem.
Generalnie 10 procent najlepiej zarabiających uzyskuje w Małopolsce ponad połowę dochodów wszystkich osób rozliczających podatki. Co więcej: 1 procent najbogatszych zgarnia ponad 17 proc. całej puli.
Wedle fiskusa, Polska ma największe w Europie (po Bośni) rozwarstwienie dochodów
Z analiz Ministerstwa Finansów (MF) wynika, że nierówności w Polsce są większe niż sądzono wcześniej na podstawie raportów GUS. Raporty te powstają w oparciu o ankiety wypełniane przez tysiące Polaków – bazuję więc na deklaracjach, a nie ścisłych danych. Ministerstwo sięgnęło po dane z bazy PIT i ZUS, które wprawdzie nie uwzględniają niektórych dochodów (choćby z tytułu 500 plus) oraz grup (np. rolników, którzy nie płacą podatku dochodowego), ale wydają się bardziej miarodajne od ludzkich oświadczeń.
Wedle GUS, nierówności w Polsce mierzone współczynnikiem Giniego od początku lat 90. stale rosły, by u progu wejścia do Unii (2004) dojść do 0,34. Potem tendencja się odwróciła i w 2013 r. współczynnik zmalał do 0,3. Wartości Gini mieszczą się między zero a jeden; zero oznacza idealną równość, a 1 skrajną nierówność, więc im mniejsza wartość, tym dochody są mniej zróżnicowane.
W oparciu o dane GUS (przekazywane Eurostatowi) Polska plasuje się w środku europejskiej stawki, obok Francji i Niemiec, tuż za Szwecją. Bardziej równe (wskaźnik 0,23) są m.in. Słowacja, Czechy i Finlandia. Największe nierówności w dochodach (0,4) odnotowano w Bułgarii.
Analizy Ministerstwa Finansów ukazują jednak Polskę jako kraj… najbardziej rozwarstwiony w Europie (po Bośni i Hercegowinie) – ze współczynnikiem Gini powyżej 0,5, czyli wyższym niż w USA czy Rosji. Z danych PIT i ZUS wynika, że 1 proc. najlepiej zarabiających Polaków zgarnia ponad 15 proc. dochodu wszystkich podatników w kraju, a 10 proc. najbogatszych – 46 proc. ogólnej puli. Dla porównania: w 1989 r. 10 proc. najwięcej zarabiających uzyskiwało 23 proc. całkowitego dochodu, a 1 proc. najzamożniejszych - 4 proc. Wniosek: najsilniej wzbogacili się i bogacą krezusi.
Małopolska mocno się do rozwarstwienia przyczynia
Wbrew temu, co wcześniej sądzono, w Małopolsce rozwarstwienie jest jeszcze większe. Według MF, małopolski współczynnik Gini dobija do 0,55. Wyższy (prawie 0,58) odnotowano tylko na Mazowszu, z uwagi na gigantyczne różnice między Warszawą (gdzie mieszka jedna czwarta Polaków zarabiających ponad milion rocznie) i częściowo Płockiem (siedzibą Orlenu) a resztą regionu.
Co istotne, wnioski z analizy MF pokrywają się z danymi GUS o przeciętnych zarobkach w poszczególnych subregionach Małopolski. Średnia pensja w powiecie tarnowskim ziemskim stanowi zaledwie dwie trzecie średniej w Krakowie (która doszła już do 5,2 tys. zł). Niewiele lepiej jest w powiatach: nowosądeckim, nowotarskim, gorlickim, miechowskim, limanowskim i brzeskim.
Nieco ponad 70 proc. średniej krakowskiej zarabiają mieszkańcy Wadowic i Nowego Sącz; przy tym trzeba pamiętać, że w obu tych miastach mieszkają znani miliarderzy, mocno zawyżający średnią lub… wcale nie płacący PIT; tak czy siak rozwarstwienie dochodów jest tam większe od i tak wysokiej średniej małopolskiej.
Dochodami na poziomie 80 proc. średniej krakowskiej mogą się pochwalić mieszkańcy powiatów: oświęcimskiego, chrzanowskiego i tatrzańskiego oraz Tarnowa. Do 85 proc. dobija Olkusz oraz Wieliczka, a imponujące na tle innych 98 proc. osiągnęli mieszkańcy krakowskiego obwarzanka.
- Silna pozycja Krakowa jest niezagrożona, a jego dystans do pozostałych podregionów w zasadzie się nie zmienia. Wprawdzie rozwijają się one w zbliżonym tempie, ale nie powoduje to niwelowania różnic. Dlatego moim podstawowym celem jest wspieranie rozwoju regionów słabiej rozwiniętych, by mieszkańcy każdego zakątka Małopolski mieli równe szanse na wykształcenie czy dobrze płatną pracę, bez migracji, w najbliższej okolicy – podkreśla Witold Kozłowski, marszałek Małopolski.
Dodaje, że w poprzednich latach większość środków skupiano w dużych miastach. Obecny rząd stawia na zrównoważony rozwój, co jest w pełni zbieżne z aktualną strategią małopolskiego samorządu.
- Wstyd! Tak Polacy biją się o towar w sklepach
- Nie jedz tego! Te produkty zostały wycofane - mogą szkodzić
- Wybory Miss Małopolski 2019. Tak wyglądały zmagania kandydatek [ZDJĘCIA]
- Tragiczny stan Bulwarów Wiślanych. Widok jest przerażający
- Najlepsze memy o krakowskich uczelniach
- Skoczek narciarski Dawid Kubacki wziął ślub! [ZDJĘCIA]
FLESZ - Droższa żywność i paliwo znów uderzą po kieszeniach
