Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małopolska: wielka kłótnia o wały

P. Odorczuk, P. Chwał
Polskapresse
Po przejściu drugiej fali powodziowej w Małopolsce wybuchł spór o wał. W ubiegłą środę po raz drugi podczas tegorocznej powodzi zostały zalane gminy Szczurowa (pow. brzeski) i Wietrzychowice (pow. tarnowski). Ich wójtowie zarzucają władzom województwa opieszałość przy łataniu wałów uszkodzonych podczas pierwszej fali powodziowej.

W połowie maja na Uszwicy w Kwikowie i Księżach Kopaczach (gm. Szczurowa) pękły wały. Woda wylała na kilka wsi. W położonej w niecce Woli Rogowskiej nie spływała jednak z powrotem do koryta, dlatego mieszkańcy niemal po tygodniu (22 maja) wyprosili wysadzenie fragmentu wałów, by woda wróciła do rzeki. Leszek Zabiegała, wójt Wietrzychowic, twierdzi, że po tej akcji odpowiedzialny za wały Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych za późno zabrał się za naprawę uszkodzeń.

- Zgarnięto jedynie trochę ziemi z międzywala, ale nie zdążono obłożyć jej folią i workami z piaskiem - mówi Zabiegała. Druga fala powodziowa zalała więc nieosłonięte przed żywiołem miejscowości.
- Nie zdążono na czas załatać wyrwy w Kwikowie. W środę Uszwica znowu przelała się w tym miejscu, zalewając kilkadziesiąt domów w sąsiednich miejscowościach - mówi Marian Zalewski, wójt Szczurowej.

W czwartek zalane wsie wizytował minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. Powiedział, że "niestety, nie widzi tam żadnego gospodarza". Słowa te nie pozostały bez echa. Wicemarszałek Małopolski Leszek Zegzda zapowiada, że wyciągnięte zostaną konsekwencje. - Gdy stwierdzimy zaniedbania, podejmiemy decyzje - mówi Zegzda. - Być może rozstaniemy się z niektórymi pracownikami - dodaje, ale zaznacza, że wysłuchane zostaną obie strony sporu.

Adresatem pretensji wójtów, ministra i pogróżek wicemarszałka jest dyrektor MZMiUW, Bogusław Borowski. - Poszukiwany jest kozioł ofiarny, winny powodzi - odpowiada. - Załatanie wszystkich wyrw w wałach było technicznie niemożliwe - dodaje. Tłumaczy, że w miejscach, gdzie wciąż stała woda, nie można było użyć ciężkich maszyn.

Zgadza się z tym Lech Szarwark, sołtys zalanej Woli Rogowskiej. - Wału nie da się załatać w tydzień. Ze względu na błoto i podmokły teren - mówi Szarwark. - Kto twierdzi inaczej, nie wie co mówi - dodaje sołtys. Do wału dałoby się podjechać, gdyby prowadziła do niego droga. Nie została jednak wybudowana, bo zabrakło pieniędzy. - Na konserwację 1018 kilometrów wałów potrzeba co roku 70 mln zł. Zazwyczaj nasz budżet wynosi 5-7 mln zł - tłumaczy Bogusław Borowski. Radni województwa spotkają się w piątek podczas nadzwyczajnej sesji sejmiku, by szukać w budżecie pieniędzy m.in. na naprawę wałów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska