Od miesiąca nie ma pediatry na etacie w wiejskim ośrodku zdrowia w Myślachowicach pod Trzebinią. Podlega pod niego kilkuset pacjentów także z sąsiednich wsi: Płok, Lgoty i Czyżówki. Mieszkańcy martwią się brakiem pomocy medycznej. Wprawdzie cztery razy w tygodniu na kilka godzin zjawiają się lekarki z okolicznych placówek, jednak rodzice nie mogą liczyć na stałą pomoc.
Prezes Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Trzebinia”, Maciej Pakuła bezskutecznie próbuje ściągnąć do siebie specjalistę z Małopolski, a nawet ze Śląska.
- Nikt nawet nie chce umówić się na rozmowę - mówi.
Dwa powody
Pakuła uważa, że są dwa powody braku pediatrów.
- Wielu wyjechało za granicę. Ci, którzy zostali przeszli do przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, gdzie przekwalifikowali się na lekarzy rodzinnych. Ich stawka jest dwa razy wyższa od tej, którą otrzymywali w szpitalach lecząc tylko dzieci - tłumaczy szef NZOZ Trzebinia. Dodaje, że problem jest ogólnopolski.
- Ostatnio z mojej przychodni na Śląsku podkupiono pediatrę - twierdzi Pakuła. Dowiedział się, że zaproponowano mu ok. 13 tys. zł wynagrodzenia na miesiąc.
- Stawki dla pediatrów w szpitalach to rząd 5 czy 6 tys. zł - podkreśla, przypominając, że jeszcze dwa lata temu lepiej opłacalna była właśnie praca w szpitalach.
- Prawdziwy problem w tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia płaci więcej za usługi okulistyczne i kardiologiczne niż pediatryczne. Dlatego młodzi lekarze nie chcą robić tej specjalizacji - dodaje Pakuła.
Jak tłumaczy szef NZOZ Trzebinia choć praca w przychodniach rodzinnych jest mało ambitna, ale daje lepsze pieniądze oraz ogranicza stres, jakim są obciążeni lekarze na dyżurach w szpitalach.
Chcą lekarza na stałe
Mieszkańców Myślachowic nie obchodzą powody, z jakich pediatrzy zmieniają specjalizację. Chcą mieć stały dostęp do lekarza dla małych pacjentów.
- Nie chodzi tylko o to, że gdy dziecko dostanie gorączki albo rozboli je brzuch, to będziemy mogli liczyć na pomoc lekarza na miejscu - zaznacza pani Marta z Myślachowic, mama dwóch chłopców. Jej zdaniem, pediatra powinien być w ośrodku na stałe, by znać problemy wszystkich małych pacjentów.
- Niektórzy mają alergię, inni chore serce. Lekarz, który prowadzi dziecko dłuższy czas, wie jak błyskawicznie pomóc - uważa kobieta. Nie ma samochodu i dostanie się do innej przychodni poza wsią, jest dla niej problemem.
- Gdy dziecko gorączkuje, ciągnięcie go do autobusu jest męczące i naraża innych pasażerów na zarażenie - podkreśla. Jacek Woch, sołtys Myśla- chowic liczy, że prezesowi przychodni uda się w końcu kogoś zatrudnić.
- Interwencji rodziców w tej sprawie od rodziców jest mnóstwo - przyznaje sołtys. Dodaje, że jeśli mieszkańcy będą musieli szukać lekarzy w innych miejscowościach, prawdopodobnie przepiszą też dzieci do innych przedszkoli czy szkół.
- Każdy woli mieć jednego, ale dobrego lekarza na miejscu, niż kilku dochodzących - dodaje Woch. Problem z brakiem pediatrów jest w większości przychodni zdrowia w powiecie chrzanowskim, m.in. przy chrzanowskim szpitalu.
Tam także mali pacjenci są przyjmowani przez dochodzących lekarzy rodzinnych ze szpitala.
Fakty
W zachodniej Małopolsce, tj. w powiatach: chrzanowskim, olkuskim, wadowickim i oświęcimskim jest 81 lekarzy pediatrów zatrudnionych w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. - Nie posiadamy żadnych informacji, które sugerowałyby, że brakuje pediatrów w ośrodkach zdrowia w Małopolsce zachodniej - twierdzi Agnieszka Matoga z biura rzecznika prasowego Małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie.
Drastycznie spada liczba studentów pierwszego roku studiów medycznych - z około 7 tysięcy w 1990 roku do ok. 2,4 tysiąca na początku 2016.
Większość lekarzy pracujących w zawodzie lekarzy pediatrów przekroczyła 55 rok życia.
Problem z brakiem specjalistów nie dotyczy tylko pediatrów. W powiecie chrzanowskim brakuje również lekarzy okulistów, nie ma ani jednego geriatry. Podobnie jest w innych powiatach Małopolski zachodniej.
Odwiedziny u pediatry prywatnie kosztują od 100 do 200 złotych. W razie wizyty domowej niektórzy lekarze doliczają dodatkową kwotę za przejazd do domu małego pacjenta i z powrotem.