21-letnią Mirosławę B. skurcze porodowe złapały pod sklepem, niedaleko miejsca zamieszkania. Urodziła na chodniku dziewczynkę. Jej dalsze zachowanie trudno zrozumieć. Włożyła dziecko do reklamówki, po czym schowała je w garażu nie sprawdzając nawet czy żyje.
- Dziecko doznało licznych obrażeń, między innymi pęknięcia czaszki - informuje prokurator Lucyna Lachendro z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu.
Kobieta nikomu się nie przyznała do urodzenia dziecka, nawet swojemu mężowi. Dopiero, gdy jej rodzina nabrała podejrzeń, że coś złego się wydarzyło i powiadomiła policję, a mundurowi odnaleźli zwłoki dziecka, zaczęła tłumaczyć, że poroniła.
Na zlecenie prokuratora Mirosława B. została poddana badaniom psychiatrycznym. Okazało się, że jest całkowicie zdrowa i poczytalna, a także w pełni świadoma czynów, których się dopuściła.
Mirosława B. usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.
- Kobieta nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów - dodaje prokurator Lucyna Lachendro.
Po opinii biegłych psychiatrów o pełni świadomości czynów Mirosławy B., oświęcimscy prokuratorzy zapowiadają, że zamierzają wyegzekwować pełny wymiar kary.
Młoda matka, która ma już dwójkę dzieci, jest na wolności.