Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam dość życia na kocią łapę!

Jerzy Surdykowski
archiwum
Zawołał mój kot, żądając związków partnerskich. Pewnie szanuje swojego pana tylko dlatego, że nie jest posłem. Bo w Sejmie ledwie przycichł (cisza przed kolejną burzą) wrzask na ten temat, już posłowie nawymyślali sobie w sprawie paktu fiskalnego i długiej jeszcze drogi do zastąpienia złotówki przez euro.

Awantur tam więcej niż dni w kalendarzu. Podobno akuratna marszałkini Kopacz wprowadzi ustawowy limit: nie więcej niż jedna afera dziennie! Ma wprawę w ustawodawstwie nie tylko dzięki funkcji; pamiętamy jak zgrabnie cytowała akty prawne (zwłaszcza ze stanu wojennego), uzasadniające wzięcie premii przez nią i hordę sejmowych urzędasów. Racja, przepisy trzeba realizować! Tylko zapomniała Pani Marszałek, że od lat nie jest realizowana ustawa nakazująca zwiększanie dodatku pielęgnacyjnego dla niepełnosprawnych dzieci, który wciąż wynosi 150 zł i ani drgnie. Ale na premie pieniądze są. Gdybym chciał awantury, to powiedziałbym że marszałkowie, ministrowie i dyrektorzy okradają kalekie dzieciaki. Ale nic nie powiem. Pani Marszałek jest akuratna inaczej.

Mam nadzieję, że przyszłe grzywny za kłótliwość zdewastują portfele PiS-łanki Pawłowicz i PO-sła Niesiołowskiego, a choć wymieniam liderów, inni też niewiele gorsi. Czy na przykład europoseł Kurski będzie płacił w euro? Nowy wicepremier i minister finansów w jednej osobie będzie zadowolony z dodatkowego źródła; musi teraz opróżniać kieszenie kierowców przez coraz gęściejsze fotoradary, zwane przez lud zmotoryzowany "karmnikami Rostowskiego". Ale widzę, że posłowie (przecież nie osłowie) umieją go oszukać. Kierunek wskazał profesor (od owadów) Stefan Niesiołowski, wdając się w awanturę z Agnieszką Holland poza sejmowymi pomieszczeniami. Przy okazji: jeśli określenie "lesbijka" jest obraźliwe, to coś - proszę Pani Reżyser - jest nie w porządku z tymi związkami, skoro trzeba wstydzić się orientacji córeczki… Zresztą kto nie miał awantury z Niesiołowskim? Ja też miałem pod koniec lat dziewięćdziesiątych na łamach tygodnika "Wprost". Więc jedziemy, droga Agnieszko, na tym samym - dość marnym - wózku. Ale najwyższą klasę pokazał sam premier Tusk, ochrzaniając konserwatywną frakcję swojego klubu poselskiego w pomieszczeniach nie sejmowych, lecz rządowych. "Chcesz być osłem - zostań posłem", jak powiadają rzeczywiście akuratni. Ale też nie mają racji, osioł to zwierzę spokojne, podobnie jak kot: nie wierzga, nie gryzie, najwyżej zaprze się i stanie w miejscu.

Takich osłów brakło przy awanturze o pakt fiskalny i euro. Pokłócono się o rzekomo traconą suwerenność. Zapomniano tylko, że wcześniejsze przyjęcie traktatu lizbońskiego - negocjowanego i podpisanego jak wiadomo przez braci Kaczyńskich - przekazało do Brukseli więcej drogocennej suwerenności niż proponowany pakt. Bardzo dobrze, że zarówno Jarosław, jak i jego śp. Brat byli wtedy za Europą, a przeciw zaściankowi, który dominuje w ich partii dzisiaj. Bo tu nie chodzi o to, czy Bruksela będzie mogła nas strofować za podatki odbiegające od unijnej średniej. Wszak ograniczenie deficytu już wpisaliśmy do konstytucji, a Europa idzie tylko naszym śladem. Tu chodzi o to, czy kiedyś znajdziemy się w gronie najbogatszych państw kontynentu, czy też nasza pogoń okaże się wyczerpująca, ale w końcu daremna? Nie ratyfikując paktu odcinamy sobie drogę do euro.

Dzisiaj strefa wspólnej waluty jest w kłopotach, bo powstała za szybko, przyjmowano do niej również gospodarczych słabeuszy, a wielcy i silni też początkowo lekceważyli podjęte zobowią- zania. Ale jeśli wyłoni się z dzisiejszej Unii bardziej zjednoczona i silniejsza Europa, to jej jądrem będzie strefa euro, a ci, którzy się w niej utrzymają, zgarną najwięcej ze wspólnego stołu. Był kiedyś wicepremier - na szczęście zapomniany - który w latach dziewięćdziesiątych powiadał, że nie jest ważne czy Polska będzie bogata, byleby została kato- licka. Dlatego wolę dzisiejszego wicepremiera Rostowskiego stojącego z oślim uporem przy euro, choć w innych sprawach - nie tylko w kwestii "karmników" - mam zdanie odrębne. Katolicyzmu nikt mi nie zabroni, ale jeśli ktoś chce zabronić moim dzieciom i wnukom dostępu do zamożności - to wara!

Dlatego to ostatnie wcale nie jest kocią awanturą sejmową, tylko najpoważniejszą z dysput o przyszłości.

Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska