Jak nie bojkot, to bełkot, a przynajmniej Palikot. Nie pomaga nawet telewizja - również ta niebojkotowana - normalny człowiek jak widzi kamerę, to zachowuje się lepiej; posłowie przeciwnie. Tak naród dostaje lekcję dobrych manier w wykonaniu tych, którzy - jak to się powiada na salonach PiS-owskich - pochodzą z "lepszych sfer", bawili się w dzieciństwie na "lepszych podwórkach",
a z mlekiem matki wyssali "patriotyzm genetyczny".
Ale dotyczy to nie tylko rządzącego poprzednio członu tegoż PO-PiS-u, ale i rządzącego obecnie:
po jaką cholerę marszałek Komorowski (jak twierdzą wtajemniczeni: hrabia) tak nastawał, by komisja regulaminowa sformułowała wniosek w sprawie b. ministra Ziobry, kiedy Sejm zająć się tym może dopiero po wakacjach? Ale przecież bez tej namolności nie byłoby awantury. Przy takich zawodnikach nawet Grzesio Napieralski - zwłaszcza namaszczony wielogodzinną pogwarką z prezydentem wszystkich PiS-aków - prezentuje zadatki na męża stanu. Pogratulować takiej "rewolucji moralnej". Wolę już śp. "Samoobronę", bo Lepper przynajmniej nie udawał, że jest kimś innym niż wsiowym chamem.
Jak wiadomo, od czasu do czasu przekupki i przekupnie spierają się z władzami miast i miasteczek
o swoje miejsca handlowe. Tak jak niedawno o były Stadion 10-lecia w Warszawie, jak co pewien czas w Krakowie o Stary lub Nowy Kleparz, bądź w Nowym Targu o przesławny plac nad Dunajcem. Niniejszym ślubuję, że w takich sporach (a na pewno będzie ich jeszcze wiele) zawsze stanę po stronie P.T. Przekupstwa.
O ileż jest ono lepsze od politykierstwa, mimo tylu pomyj, jakie na nie niesłusznie wylewamy w utartych dowcipasach lub porzekadłach. Tylko posłanki i posłowie potrafią skakać sobie do oczu tak obrzydliwie i bez zasad, za to - jak podniecająco ujął jeden z sejmowych komentatorów
- "z wrzaskiem orgazmu". Przekupki i przekupnie mają swój honor, nigdy by się nie zachowali tak jak Sejm. Marszałek Niesiołowski nie jest gołąbkiem pokoju, ale wrzeszczenie "precz z komuną" wobec człowieka, który wiele lat spędził w komunistycznym więzieniu, dowodzi ignorancji tak w historii, jak w polityce. Podobnie jak wrzaski o Białorusi, czy porównywanie tego, co się działo ostatnio w Sejmie, z Siczą Zaporoską. Niech pan nie obraża Ukrainy, panie hrabio-marszałku!
Nic dziwnego, że ten PO-PiS-owy Sejm nie jest w stanie dyskutować o sprawach poważnych. W tym czasie nie udało się odrzucić prezydenckiego sprzeciwu wobec ustawy medialnej, która by wreszcie odebrała z rąk jednej partii zawłaszczone w obrzydliwy sposób radio i telewizję, nie wiadomo dlaczego zwane publicznymi. Ale czemu ja się dziwię: skoro PiS przy władzy mógł się sprzymierzyć
z Lepperem i Giertychem, to dlaczego w opozycji nie mógłby z Napieralskim? Jeszcze trochę i na ulicę Woronicza w Warszawie dokooptuje się niezapomnianego Roberta Kwiatkowskiego. Tak samo wypadła dyskusja o inflacji i drożyźnie: jedni drugich obrzucali błotem i w tej sprawie, a ceny sobie spokojnie rosną, co mój emerycki portfel odczuwa coraz dotkliwiej.
Pół biedy z cenami paliw, które od razu przerzucają się na ceny wszystkiego, czego człowiek potrzebuje; międzynarodowa spekulacja ropą leży poza granicami możliwości decyzyjnych polskich władz. Ale dlaczego spółdzielnia mieszkaniowa "Widok" w Krakowie w ciągu zaledwie pół roku podnosi czynsze o 20 procent?
Pewnym optymizmem natchnęła mnie tylko okoliczność bardzo smutna, bo pogrzeb wspaniałego człowieka, mojego niegdysiejszego szefa w MSZ, prof. Bronisława Geremka. Kiedy odchodzili ze świata Zbigniew Herbert, Czesław Miłosz, Jan Nowak-Jeziorański, ks. Józef Tischner i wiele innych pomnikowych postaci, zawsze znaleźli się ludzie dość podli, by pastwić się nad pamięcią. Tylko pogrzeby Jana Pawła II i Geremka pokazały nam majestat spraw ostatecznych. Tak mi się przez chwilę zdawało, ale potem zobaczyłem wiadomy transparent pod warszawską katedrą i polskie piekło wróciło na swoje miejsce.