[b]Pisząc „Ikebanę” mówił pan, że to forma autoterapii. Poskutkowało?
Zdecydowanie tak. Sukces tego przedstawienia dał mi nową siłę do pisania.
To napędza?
I to bardzo. Przy okazji, serdecznie podziękowania dla Rafała Balawejdera, dyrektora teatru w Tarnowie za zaufanie. I oczywiście wielkie ukłony dla Matyldy Baczyńskiej, która tak świetnie zagrała główną rolę.
A cała sprawa tarnowskiej morderczyni, na kanwie której powstała sztuka, też z pana spadła?
Nie. Nie spadła i nigdy nie spadnie. Do tego nałożyła się jeszcze tragiczna śmierć tarnowskiego reżysera i mojego przyjaciela Marcina Wrony, który chciał nakręcić o tej historii film. Za dużo śmierci jest wokół tej kobiety.
Spektakl dostał nominację do Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Liczy pan na wygraną?
Ależ ja już czuję się wygranym przez to, że znaleźliśmy się w gronie trzynastu najlepszych przedstawień w Polsce. W pierwszym etapie, pokonaliśmy ponad setkę konkurentów z całego kraju. Cieszy też dobry odbiór sztuki w Tarnowie.
Skoro wraca pan do pisania, co idzie na pierwszy ogień?
Przymierzam się do stworzenia komedii.
Co tym razem pana „zajawiło”?
Nic szczególnego. Po prostu dawno nie oglądałem dobrej komedii. Jestem pewien, że napisanie dobrej komedii to nie lada sztuka...
Której pan sprosta?
Jak napiszę tekst, dam go paru znajomym do przeczytania. Jeśli ich nie rozśmieszę, to wszystko powędruje do szuflady i po sprawie.
Będzie o policji?
W tle. Będzie mój ulubiony komisarz Marek Sakłak.
Podobno mierzy się pan ze scenariuszem telewizyjnym?
Tak, we trzech piszemy serial, który trafi na ekrany wiosną przyszłego roku.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków