https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marek Motyka o Wiśle Kraków: Potencjał na ekstraklasę jest, ale potrzeba wzmocnień w obronie

Bartosz Karcz
Marek Motyka wierzy, że Angel Rodado zostanie wiosną w Wiśle Kraków
Marek Motyka wierzy, że Angel Rodado zostanie wiosną w Wiśle Kraków WOJCIECH MATUSIK
Marek Motyka był grał w barwach Wisły Kraków jedenaście lat. Teraz z boku obserwuje to, co dzieje się w klubie z ul. Reymonta i gorąco kibicuje swoim następcom w walce o ekstraklasę.

- Śledzi pan uważnie to, co dzieje się w Wiśle Kraków. Jaki to był dla niej rok?

- Ciężki, bardzo ciężki! Z jednej strony mieliśmy ogromny sukces w postaci zdobycia Pucharu Polski. I tutaj muszę powiedzieć, że ciesząc się z tego bardzo, jednocześnie zazdroszczę chłopakom, bo dwa razy zagrałem w finale tych rozgrywek, ale nie zdobyłem tego trofeum. Puchar Polski przyniósł Wiśle splendor, satysfakcję, również trochę pieniędzy. Myślałem jednak, że łatwiej będzie powalczyć o awans do ekstraklasy, ale to się nie udało. Pozostaje wierzyć, że stanie się to w obecnym sezonie. Trzeba wspierać ten zespół, dopingować go. Na razie mamy wzloty i upadki. Początek tego sezonu to była bowiem miła przygoda w europejskich pucharach, ale jednocześnie bolesne straty punktów w lidze. Później nastąpiła zaskakująca zmiana Kazia Moskala na Mariusza Jopa, ale ten ostatni ze swoim sztabem podnieśli zawodników. Udało się doskoczyć do grupy walczącej o awans. Na dzisiaj nie mamy jeszcze nawet miejsca w barażach, ale wierzę, że na wiosnę to się zmieni.

- Wspomniał pan o starcie w europejskich pucharach. Tutaj, mimo wysokich porażek z Rapidem Wiedeń czy Cercle Brugge występ Wisły jako I-ligowca trzeba ocenić pozytywnie. Zgodzi się pan z taką tezą?

- Tak, bo przecież wiemy z kim Wiśle przyszło grać. Trudno było walczyć jak równy z równym z Austriakami czy Belgami, bo to były bardzo dobrze zorganizowane drużyny. Wstydu jednak nie było, była walka. Była niespodzianka ze Spartakiem Trnawa. Takie rzeczy trzeba doceniać. Ja uważam, gdy patrzę na ten zespół, że potencjał na ekstraklasę jest, ale trzeba się wzmocnić w obronie.

- Skoro sam pan zaczął ten temat, to wiele osób mówi, że Wisła powinna sprowadzić kogoś na prawą obronę. Kto jak kto, ale pan świetnie może to ocenić, gdyż przez wiele lat grał pan w Wiśle właśnie na tej pozycji.

- Szanuję tych chłopaków, którzy grają w Wiśle, ale obiektywnie muszę powiedzieć, że popełniają za dużo błędów. Prawie w każdym meczu Wisła traci bramki. Generalnie, jeśli chodzi o obronę, to myślę, że duży wpływ na to jak ona funkcjonowała, miała kontuzja Josepha Colleya. A w tych rozgrywkach naprawdę bardzo dużo zależy od obrony. Przypomnijmy sobie m.in., na czym bazowała Puszcza Niepołomice gdy robiła awans i jak później obroniła się tym w ekstraklasie. Ja uważam, że Wisła dzisiaj wygląda dobrze w ofensywie, ale za dużo jest prostych błędów w obronie. No i te remisy… Tego też jest stanowczo za dużo. Szkoda też samej końcówki jesieni. Tych dwóch porażek w Warszawie, tego remisu z Miedzią. To spowodowało, że znów mamy trochę nerwową zimę. Piętnaście punktów straty do Bruk-Betu Termaliki to jest już bardzo dużo.

- Dziesięć punktów jest do drugiej Arki Gdynia. Pan wierzy, że Wisła jeszcze realnie może włączyć się w walkę o bezpośredni awans czy na miejscu Mariusza Jopa nastawiałby pan zespół już mentalnie na baraże?

- Nadziei nie można odbierać nikomu, ale trzeba też być realistą. Bo pamiętajmy, że nawet jeśli Wisła zacznie wygrywać seriami, to również rywale muszą gubić punkty, a do odrobienia jest ich naprawę dużo. Ciężka sprawa. Ale baraże są oczywiście do zrobienia, a w nich Wisła może wygrać z każdym. Choć też nikogo lekceważyć nie można, bo mnie np. bardzo podobała się ostatnio Miedź Legnica w Krakowie. Zaskoczył mnie ten zespół, świetnie zorganizowany, świetnie poukładany przez trenera Ireneusza Mamrota. Najbardziej imponuje jednak Bruk-Bet. Czternaście wygranych meczów jesienią to jest niesamowity wynik.

- Myśli pan, że Wisła w jakimś stopniu zapłaciła punktami w lidze za start w europejskich pucharach? Chodzi o to czy czasami piłkarze nie mieli problemu z mentalnym przestawieniem się z gry w międzynarodowych rozgrywkach na „ligową młóckę”?

- To jest trochę szukanie usprawiedliwienia. A moim zdaniem nie można tak iść na łatwiznę. Dla piłkarza każdy następny mecz jest najważniejszy. To nie jest tak, że jak zagra się w pucharowym meczu, to później myśli się o tym i myśli. Trzeba potrafić się szybko przestawiać. Ja osobiście pamiętam ze swojej kariery, że gdy przegrałem jakiś mecz, to modliłem się, żeby jak najszybciej przeleciało te sześć dni, żebym mógł wyjść na boisko i zrehabilitować się za to, co zepsułem.

- Wiosną tego grania będzie zdecydowanie mniej. To może być dla Wisły korzystne?

- Nie wiem, ale ja jako piłkarz uwielbiałem grać w cyklu środa - sobota - środa. Wtedy mniej się trenowało, a robiło się to, co najbardziej kochało, czyli grało. W dzisiejszych czasach mamy też przecież sytuację, w której trener może robić pięć zmian. To jest kosmiczna zmiana w porównaniu do mojej epoki. Nie przesadzałbym zatem, że obciążenia były jakieś ekstremalne.

- Patrzy pan w przyszłość z optymizmem czy jednak ostrożnie podchodzi do tego, co czeka Wisłę wiosną?

- Mimo wszystko jestem optymistą. Myślę, że w tej kadrze są bardzo dobrzy piłkarze. Trochę zmieniły się proporcje jeśli chodzi o Hiszpanów. Grali głównie już tak naprawdę ci najważniejsi jak choćby Rodado czy Carbo, ale mnie cieszy, że zaczęli pokazywać się Polacy. Wszedł do grania taki młody Kutwa i nie odstawał. Trochę martwiła mnie natomiast dyspozycja Biedrzyckiego, który w Niecieczy prezentował się bardzo dobrze, a tutaj długo nie mógł odnaleźć. Być może sparaliżowała go trochę gra w klubie, w którym jest inna presja, inna publiczność. Inaczej się gra przy dwóch tysiącach w Niecieczy, a inaczej przy 15-20 tysiącach na Reymonta. Ale ja jeszcze w niego wierzę i coś mi się wydaje, że on się jeszcze w Wiśle przyda. To doświadczony chłopak, więc niech przepracuje dobrze zimę i zobaczymy. Wierzę, że wiosna będzie dobra dla Wisły. Oby tylko został Angel Rodado. Mam nadzieję, że uda się go jeszcze zatrzymać na rundę wiosenną. Na razie zrobił bardzo elegancki gest w stosunku do Wisły, że latem zachował się fair i przedłużył kontrakt. Nawet zatem jeśli trzeba by przełknąć gorzką pigułkę w postaci jego transferu, to klub przynajmniej na nim godnie zarobi.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska