Niektórzy mówią, że będzie Pan "czarnym koniem" Tour de Pologne, zgadza się Pan z tym?
Pierwszy raz wystartowałem w tym wyścigu w 2002 r., nikt mnie nie znał, miałem wtedy 21 lat, Czesław Lang stwierdził, że wyglądam mu na "czarnego konia"- i byłem wówczas trzeci.
Jest Pan w CCC Polsat, grupie z II światowej dywizji.
Ta ekipa daje mi możliwość startów z najlepszymi, mam nadzieję, że w tym roku albo będzie standardowo - czyli pierwsza dziesiątka w TdP - albo podium, bo mam specjalny cykl przygotowań pod ten wyścig. Co roku startuję z myślą o miejscu w pierwszej trójce. Dwa lata temu miałem udany tour, byłem najlepszym góralem. W tamtym roku też dobrze się spisywałem, pasowała mi trasa, ale na dwa miesiące przed wyścigiem złamałem obojczyk i przygotowania moje nie były takie, jak bym chciał. Wystarczyły na zajęcie 7. miejsca.
Pojedzie Pan w drużynie klubowej, a nie reprezentacyjnej, robi to różnicę?
Na pewno jest to dodatkowy atut. W grupie startuje się z tymi samymi ludźmi, z którymi współpracuje się przez cały sezon, jest rodzinna atmosfera, a w takiej atmosferze jest większa chęć do pracy.
Oprócz tych z grupy CCC będą Polacy jeżdżący w innych ekipach, możliwa jest solidarność polska?
Nie, każdy jedzie na swoje konto, swojej ekipy. Sylwester Szmyd pokazał to dwa lata temu na etapie do Krynicy, kiedy mnie doścignął.
Jak ocenia Pan trasę?
Wyścig będzie widowiskowy, ze skróconymi etapami płaskimi, rozstrzygnie się na górskich etapach w Bukowinie i Zakopanem.
Zna Pan dobrze Gliczarów, nie zaskoczy on Pana...
Zaskoczeniem mogą być tylko warunki pogodowe. Gliczarów to bardzo sztywny podjazd, jak popada, to może być ciężko. Na zjazdach też, choć akurat ja je lubię, bardziej przejmuje się podjazdami.
Ma Pan tzw. paszport biologiczny, na czym to polega?
Jest to mało komfortowe, trzeba być od godziny 6 do 23 cały czas do dyspozycji kontroli dopingowych, muszę mieć stały dostęp do internetu, telefonu, informować, gdzie akurat przebywam, nawet będąc na urlopie. Kontrole są niezapowiedziane, mogą się zdarzyć wszędzie. Poważnym problemem jest to, że nie mam w ogóle prywatności. Ale żeby wystartować w takim wyścigu jak TdP, muszę mieć ten paszport.
Miał Pan kiedyś problemy z dopingiem?
Byłem zamieszany w aferę Cofidisu. Zrobili mi badania antydopingowe, które niczego nie wykazały. Po 4 latach sprawa ucichła, a ja nawet nie usłyszałem słowa przepraszam.
Panuje opinia, że kolarze to sportowcy szczególnie dopingujący się.
Ale o tym, że to środowisko szczególnie walczy z dopingiem, już się nie mówi... Ponad 20 kolarzy polskich jest objętych paszportami biologicznymi, a to sporo w porównaniu z uprawiającymi inne dyscypliny sportowców polskich, bo tylko kilku z nich ma takie paszporty - m.in. Kowalczyk, Małysz czy Majewski.
Rozmawiał Jacek Żukowski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł benzynę na angielskich numerach**Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy**