Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop: Być w Wiśle to zaszczyt

Rozmawiał Piotr Tymczak
Mariusz Jop ma 38 lat, grywa w drużynie oldbojów Wisły
Mariusz Jop ma 38 lat, grywa w drużynie oldbojów Wisły fot. andrzej banaś
Rozmowa z MARIUSZEM JOPEM, byłym piłkarzem krakowskiego klubu, który wrócił do „Białej Gwiazdy” po sześciu latach i obecnie jest trenerem zespołu juniorów starszych.

- Nie ma to jak w Wiśle?

- Można tak powiedzieć. Wracam do klubu w roli trenera juniorów starszych. Dostałem taką propozycję i ją przyjąłem. Jest to dla mnie duże wyzwanie i zaszczyt pracy w klubie, z którym jestem związany emocjonalnie. Najlepsze lata kariery spędziłem w Wiśle, tu odnosiłem największe sukcesy, wiele temu klubowi zawdzięczam. Cieszę się, że będę mógł w nim pracować. To dla mnie duże wyróżnienie.

- To dla Pana największe dotąd trenerskie wyzwanie?

- Do niedawna pracowałem w Akademii Piłkarskiej 21. Chciałem podziękować Mirkowi Szymkowiakowi, Tomkowi Frankowskiemu i Markowi Koniecznemu, że dali mi tam możliwość startu w nowym zawodzie. W Akademii Piłkarskiej 21 od 2012 roku byłem trenerem różnych grup wiekowych, zaczynałem od trampkarzy, a ostatnio prowadziłem juniorów młodszych. W Akademii nie ma juniorów starszych, ale mam już doświadczenie na tym polu. Był moment, że pomagałem trenerom z reprezentacji do lat 18. Trudne było rozstanie się z Akademią, ale praca w Wiśle jest dla mnie sportowym awansem.

- W Wiśle jest jednak trudna sytuacja finansowa. Na pewno jest więc to krok do przodu?

- Mam świadomość, jaka jest sytuacja w klubie, na co mogę, a na co nie mogę liczyć. Na razie rozmawiamy o wielu sprawach i widzę, że jest chęć ze strony klubu, aby pewne rzeczy poprawić. Wszystko będzie robione w miarę możliwości.

- Na wodę do picia pieniędzy nie brakuje?

- Z tym nie ma problemu. Wody zawodnicy piją, ile potrzebują, korzystają z odnowy biologicznej. Być może moglibyśmy mieć jeszcze większe możliwości w zakresie odżywek, ale jest szansa, aby to poprawić.

- A większy samochód na wyjazdy by się nie przydał?

- W mikrobusie, jeżeli jest dalszy wyjazd, komfort nie jest taki, jak w dużym autobusie, gdzie można się położyć na dwóch siedzeniach. Też trzeba się dobrze policzyć, aby wszyscy się zmieścili w pojeździe. Zdajemy sobie jednak sprawę, że warunki są takie, jakie są możliwości. Korzystamy z tego, co mamy i nie będziemy szukać wytłumaczeń. To nie są roszczeniowi chłopcy, którzy chcą nie wiadomo czego. Pierwsze wrażenie jest takie, że są chętni do pracy, a to dla mnie najważniejsze.

- A co podpowiedziałby Pan zawodnikom z pierwszej drużyny, którzy są na dnie tabeli?

- Na pewno sytuacja jest trudna i nie będzie łatwo z tego wyjść. Jak się przegrywa któryś mecz z rzędu, to poczucie własnych umiejętności maleje. Zawodnicy potrzebują przełamania, zwycięstwa. Nawet takim przełomem mogła być bramka w końcówce meczu z Jagiellonią, która dałaby remis 2:2. Ale to już jest historia. Teraz trzeba się skoncentrować maksymalnie na najbliższym spotkaniu z Piastem i dać w nim z siebie wszystko. Mecz się może udać albo nie udać, ważne, aby samemu przed sobą wiedzieć, że się dało sto procent.

- Dopuszcza Pan do siebie myśl, że Wisła może spaść z ekstraklasy?

- W sporcie nie ma nic na pewno, wszystko jest możliwe. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie, bo Wisła ma zawodników, których stać na grę na wyższym poziomie. To przełamanie musi więc nastąpić i jestem przekonany, że tak się stanie.

- A jaki postawiono w Wiśle cel przed Panem?

- Podstawowym jest przygotowanie zawodników do gry w pierwszym zespole. Chcę pokazać zawodnikom kierunek, w jakim powinni podążać w ramach szkolenia, co mają doskonalić. Celem jest też pozostanie w Centralnej Lidze Juniorów, aby później młodsze roczniki też miały możliwość gry na najwyższym poziomie młodzieżowych rozgrywek. To jest Wisła, ale nie ma się co oszukiwać, że w lidze juniorów będziemy rywalizować z Legią czy Jagiellonią jak równy z równym. Tam od kilku lat są ściągani najlepsi młodzi zawodnicy z regionu, reprezentanci Polski. Są więc inne realia.

- Ilu jest w Pana zespole kandydatów do ekstraklasy?

- Pracuję od kilku dni. Jest więc zdecydowanie za wcześnie na to, abym odpowiedział. Jednym z moich zadań będzie jednak ocena postępów, jakie robią zawodnicy, wskazywanie kogo pozostawić, aby w przyszłości miał szansę gry w pierwszym zespole.

- Niedawno w Wiśle zlikwidowano trzecioligową drużynę rezerw. Przeskok z juniorów do pierwszego zespołu to dobry kierunek?

- Wiadomo, że bez drużyny rezerw jest to utrudnione zadanie. Na pewno trudniej jest przeskoczyć z juniorów do ekstraklasowego zespołu seniorów bez okresu przejściowego, czyli gry w drużynie seniorskiej z niższej klasy. To jednak można osiągnąć poprzez wypożyczanie młodych zawodników do drużyn z niższych lig.

- Zamierza Pan w przyszłości zostać trenerem ekstraklasy?

- Na razie posiadam licencję UEFA A Elite Youth, więc samodzielnie mogę prowadzić zespół w drugiej lidze. Planuję aplikację do licencji UEFA Pro, umożliwiającej prowadzenie drużyn w ekstraklasie. To naturalne, aby zrobić kolejny krok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mariusz Jop: Być w Wiśle to zaszczyt - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska