- Wychowanek Górnika Wieliczka - mówi o sobie Mariusz Łyduch. - Od 17. roku życia w pierwszej drużynie Górnika, wtedy prowadzonej przez Maćka Musiała, którego bardzo dobrze wspominam. Później miałem krótki epizod w Szreniawie Nowy Wiśnicz, Bocheńskim. Ostatnie trzy rundy spędziłem w Porońcu. Gram jako środkowy pomocnik lub "podwieszony" napastnik.
- Wycofanie się z III-ligowych rozgrywek klubu z Poronina skomplikowało Panu plany na te pół roku...
- Niestety, czasem tak bywa, siła wyższa... W Poroninie spotkałem bardzo fajną grupę ludzi, jak dla mnie była to ekipa minimum na drugą ligę: Janusz Wolański, Paweł Nowak, Dawid Bartos, ostatnio Marcin Malinowski. No, piłkarze.
- Nie wymienił Pan jeszcze byłego kapitana reprezentacji Polski.
- No tak, tego najważniejszego, Maćka Żurawskiego. Szkoda, że tak się to skończyło.
- Puszcza jest pierwszym klubem, do którego skierował Pan kroki?
- Pierwszym. Pochodzę z okolicy - z Wiatowic koło Gdowa. W Puszczy znam Łukasza Furtaka, graliśmy razem w Bocheńskim. Na razie wszystko jest OK, fajna ekipa, nie mam problemów z komunikacją. Zobaczymy, jaka będzie decyzja trenera.