https://gazetakrakowska.pl
reklama

Marzenie zaczyna się od pierwszego kroku

Materiał informacyjny RADWANSPORT
Mniejsza piłka, olbrzymie boisko i kosz znajdujący się wysoko nad głową, jak drapacze chmur. Tak rozpoczyna się przygoda z koszykówką w większości przypadków w wieku kilku lat. Identycznie było w przypadku Grzegorza Radwana, który przebył drogę do kadry Polski, a teraz w szeregach jego organizacji w koszykówkę gra ponad 3 tysiące młodych osób.

Historia zatacza koło. - A może wciąż ją piszemy? - wtóruje od razu Grzegorz Radwan. Jego życie zawodowe to ogromna różnorodność. Pochodzi z Wadowic, ale na drogę profesjonalnej, ekstraklasowej koszykówki wkraczał w Tarnowie broniąc barw miejscowej Unii. - To była końcówka lat 90-tych. Ja byłem jeszcze nastolatkiem, ale dostałem szansę wejścia do takiej drużyny. Wtedy zainteresowanie koszykówką wyglądało inaczej. Fascynacja światem NBA, coraz więcej graczy zza Oceanu w Polsce, możliwość rywalizacji o występy w europejskich pucharach. Poza tym sport był oknem na świat - wspomina z nostalgią Radwan.

Jak się okazało, na mierzącego 202 cm wzrostu zawodnika czekała ciekawa droga. W trakcie kariery występował m in. w Koszalinie, Zielonej Górze, Gdyni, Poznaniu czy Pruszkowie.  Był nawet o krok od przejścia do słoweńskiej Pivovarnej Lasko. Zaliczył występy w reprezentacji Polski, gdy selekcjonerem był Veselin Matic. To Serb, który w 2002 roku był jako asystent w sztabie szkoleniowym reprezentacji Jugosławii sięgającej po tytuł Mistrza Świata. Radwan był wysokim obwodowym. Ciekawym graczem w stawce. Być może to zadecydowało o powołaniach? - Nie wiem, ale fajnie wspominam - śmieje się Radwan.

Pod koniec kariery występował jeszcze w Wiśle Kraków. Już wtedy rozpoczął działalność szkoleniową. Nie przypominała ona jeszcze obecnego projektu. - Jak miała przypominać? Weszliśmy jako Stowarzyszenie RadwanSport do 2-3 szkół, zaczęliśmy prowadzić zajęcia pozalekcyjne. Miałem pewien pomysł, starałem się to robić ciekawie, ale pod względem liczb było to małe - przytacza początki.

Jednak z czasem chętnych przybywało. Podobnie jak trenerów. W ogólnopolskiej skali dyskutowano o systemie szkolenia, upadających klubach, braku ciągłości, a Radwan robił coś zupełnie innego. I raczej nie zanosiło się na porażkę. - Fakt, że dużo w naszej działalności było i jest zabawy. Zresztą pracując nawet z kilkuletnimi dziećmi nie da się inaczej. Ale właśnie wtedy łapie się prawdziwą pasję. Potem można ją kontynuować profesjonalnie. Zaczęły zgłaszać się nowe szkoły, w naszych strukturach trenowało najpierw 200, potem 400 młodych graczy. Rozwój trwał - opowiada.

Przez kilka lat działalność rozrosła się niebotycznie. Obecnie, samo Stowarzyszenie RadwanSport prowadzące działalność stricte szkoleniową zrzesza 1600 młodych graczy, którzy trenują pod okiem 40 świetnych trenerów. Ale to nie wszystko. Na pewnym etapie działalności były reprezentant Polski wymyślił projekt Koszykarskiej Ligi Szkolnej. - To bardzo prosty system, będący odpowiedzią na zapotrzebowanie ze strony szkół podstawowych. Zakłada on rywalizację zespołów szkolnych od września do czerwca. Drużyny rywalizują w formie turniejów. W każdym biorą udział 4 ekipy. System podzielony jest na grupy - wyjaśnia.

Pomysł okazał się strzałem w „dziesiątkę”.

Szkoły otrzymując gotowy harmonogram rozgrywek i atrakcyjną formę zaczęły masowo zgłaszać swój akces. Nauczyciele okazali się być bardzo zaangażowani. Obecnie udział bierze 150 zespołów z Małopolski, rywalizujących w ośrodkach - Zabierzów, Kraków, Bochnia, Tarnów. Projektem zainteresował się też wielkopolski Pleszew, gdzie także utworzono ośrodek.

- A ja zaznaczam, że to projekt społeczny. Nie trzeba posiadać dużych umiejętności. To nie są zespoły klubowe, a szkolne, choć uczestniczą również uczniowie grający w klubach. Nie odnotowujemy wyników meczów, a jedynie kto wygrał, a kto przegrał, bo liczy się przede wszystkim zabawa i aktywizacja społeczeństwa - wylicza.

Działalność na taką skalę nie byłaby możliwa bez partnerów.

- Oczywiście, że tak. Ogromne zaangażowanie wykazuje firma Witwicka Gomar Ubezpieczenia. Wsparcie zagwarantowały Werner Kenkel oraz Miasto Kraków. Dzięki temu każdy z zespołów, który przystępuje do rozgrywek otrzymuje unikatowe stroje. Oprócz tego dostaje dedykowane lidze piłki. To symbol, ale dzięki temu wprowadzamy namiastkę zawodowej koszykówki, żeby dzieci poczuły się jak prawdziwe gwiazdy - mówi z dumą.

Czy cała działalność ma w ogóle limit?

- Ja się nigdy nie ograniczam, chociaż przyznać trzeba, że otwierając każdy ośrodek chcę dać im podstawę. Zapewnić wspomniane stroje, sprzęt. Nie wyobrażam sobie braku profesjonalizmu. Jednak prawdą jest, że to system, który można implementować wszędzie, a jednym z beneficjentów mogą być kluby. Właściwie nabór mają gotowy - uważa Radwan.

Na koniec wypada zapytać czy towarzyszą temu wciąż marzenia? - Bez nich nie byłoby niczego. Wystarczy się odważyć i nagle życie się zmienia - podsumowuje Grzegorz Radwan.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska