Przeprosiny wobec kibiców
- Wypada zacząć od przeprosin wobec kibiców za występ, liczba błędów była bardzo duża, ciężko wygrać wtedy mecz, to jest niemożliwe - stwierdził Dawid Kroczek. - Początek spotkania był bardzo nerwowy, Śląsk mógł zdobyć dwie bramki, mimo, że mieliśmy też sytuację Filipa Rózgi. Dużo było działań chaotycznych. Śląsk wykazał więcej kultury gry. Mimo wszystko było 1:1. W środku pola Śląsk miał więcej zawodników, miał przewagę. Zareagowaliśmy na to w przerwie zmieniając system na 3 – 5 – 2. Punkt zwrotny meczu to sytuacja Bena Kallmana. Nie ma bramki, ani karnego, a potem tracimy gola na 1:2. Bramki stracone po rożnym, po aucie doprowadziły do sytuacji, że było 1:3. Musimy być bliżej przeciwnika, wygrać pojedynki. Odrobiliśmy straty na 2:3, a końcówkę widzieli już wszyscy. Zagraliśmy fatalnie, to jest nie do przyjęcia, wyciągnę z tego wnioski.
Po przerwie Cracovia zagrała systemem 3 – 5 – 2, ale nie przyniosło to rezultatu.
- I połowa była bardzo słaba – kontynuuje Kroczek. - Gdyby Śląsk strzelił trzy bramki, nikt nie mógłby mieć żalu. Zmieniliśmy strukturę, dając jeszcze jednego środkowego pomocnika, a Filipa Rózgę na wahadło. Mamy sytuację sam na sam w 55 min i jeżeli zamienilibyśmy ją na bramkę, to inaczej byśmy dyskutowali. A straciliśmy dwa gole, co nie wynikało z naszego ustawienia, ale ze stałych fragmentów gry. Nie można powiedzieć, że nie zbliżaliśmy się do pola karnego rywala. To było jednak za mało.
Kontuzje w Cracovii
Kilku graczy Cracovii jest kontuzjowanych. W składzie był nawet wpisany Mick van Buren, ale ostatecznie nie zagrał.
- Bartos Biedrzycki uczestniczył w przedmeczowym rozruchu, choć w środę doznał kontuzji. Przymierzaliśmy go do jedenastki, ale w piątek musiał zejść w połowie treningu. Mick też miał rozpocząć mecz, ale zgłosił uraz po rozgrzewce. Ma najprawdopodobniej naciągnięcie mięśnia. Z kolei Kacper Śmiglewski wypada nam na 3 – 4 tygodnie, ma problem z obojczykiem.
Tragedia w obronie
„Pasy” tracą zatrważająco dużo goli. To bardzo niepokojąca sytuacja.
- Nasz system nie miał wpływu na tracone bramki – tłumaczy Kroczek. - Gdy ktoś prowadzi piłkę i podaje do przeciwnika to nie jest tu winny system. Tracimy za dużo bramek i to jest problem, to jest sytuacja nad którą musimy pracować. Traciliśmy gole ze stałych fragmentów, musimy lepiej przy nich bronić, w tę stronę muszą pójść działania. Czwarta bramka z kolei padła w ten sposób, że mamy piłkę i podajemy ją pod nogi przeciwnika... Ważne, by w momentach w których jesteśmy pod presją, wytrzymywać. Zespół pracuje ciężko, jest zaangażowany, nie mam pretensji co do nastawienia do treningu. Po prostu popełniamy błędy i z tego musimy wyciągnąć konsekwencje. Mamy gorszy moment, nie akceptujemy tego.
Nie da się ukryć, że Sebastian Madejski popełniał błędy. Czy więc znów wróci temat pierwszego bramkarza?
- Nie chciałbym podejmować sprawy pierwszego bramkarza – mówi Kroczek. - Sebastian popełnił jeden, drugi błąd i straciliśmy bramki. Przy rogu i przy wybiciu powinien się lepiej zachować. To pozycja obarczona największym ryzykiem błędów. Rywalizacja jest otwarta, Ravas jest blisko grania, rywalizacja jest duża i nie jest zamknięta.
Simundza: Dobry mecz
- Uważam, że widzowie zobaczyli bardzo interesujący, dobry mecz, jakość tego spotkania była na wysokim poziomie – mówi Ante Simundza, trener Śląska Wrocław. - Rozegraliśmy bardzo dobrą I połowę, powinniśmy strzelić więcej bramek, ale taka jest piłka. W II połowie walka była wyrównana. Strzeliliśmy jednak cztery bramki i zasłużyliśmy na tę wygraną. Przyjechaliśmy do Krakowa, by grać wysoki pressing, od początku naszym zamiarem było wywiezienie trzech punktów. Mieliśmy grać do przodu. Nie w każdym meczu jest to możliwe. Chcieliśmy obnażyć błędy przeciwnika, pokazać nasze zalety. Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, zrobiliśmy swoje, o to nam chodziło. Pomimo tego, że przeciwnik strzelił dwa gole, cała drużyna była bardzo zdyscyplinowana w grze w obronie.
