Hutnik przełamał złą passę. Remis lepszy niż przegrana
W trzecim z rzędu spotkaniu strzelił pan bramkę.
Wiadomo, fajna sprawa. Pracuję ciężko na treningach, żeby to później oddało w meczu. Nie zmienia to faktu, że tylko zremisowaliśmy, choć lepszy taki wynik niż przegrana. Chcemy się zmobilizować i w końcu wygrać, żeby ta drużyna poczuła coś fajnego, że możemy grać o coś.
Pierwsza połowa meczu z Rekordem była decydująca? Mieliście więcej sytuacji bramkowych niż później.
Mam wrażenie, że dobrze wyglądaliśmy w pierwszej połowie, na pewno stworzyliśmy więcej zagrożenia, w drugiej oddaliśmy trochę pole Rekordowi. Ciężko było cokolwiek zrobić, tak czasami bywa. Szkoda, bo przed przerwą można było "zamknąć" ten mecz, ale napastnik drużyny przeciwnej strzelił nam bardzo ładną bramkę. Troszeczkę nas to podłamało. Liczę, że w tygodniu będziemy pracować jak do tej pory, widzimy, że wszystko idzie do przodu i fajnie byłoby wygrać mecz w czwartek.
Remis przerwał waszą złą serię - trzy kolejne porażki, jedenaście straconych bramek, w tym ta w ostatniej akcji decydująca o przegranej w Grudziądzu. W szatni była ciężka atmosfera?
Każda porażka czegoś uczy. Nie powinno być tak, że tracimy bramkę w samej końcówce, być może podłamało nas to. Staramy się jako starszyzna ruszyć tą szatnią, żeby nikt nie zwieszał głowy, tylko zasuwał, robił swoje i by w kolejnych meczach był jak najlepszy wynik.
Kuzimski nie liczy bramek
Do Hutnika trafił pan w zimie, początkowo wchodził pan z ławki. Teraz gra pan regularnie w pierwszym składzie.
Głównie chodziło o to, żeby nadrobić zaległości treningowe. Też kwestia tego, że trener chciał postawić na mnie. Staram się odwdzięczyć, jak najlepiej umiem.
Dwie pierwsze pana bramki padły po ładnych strzałach z dalszej odległości, a z Rekordem z karnego. Wartościuje pan jakoś te gole?
Karne też trzeba umieć strzelać, to nie jest takie proste, jak się ludziom wydaje. Być może decyduje kwestia podejścia, bo ktoś może krzyknąć z trybun i już jesteś gdzieś indziej. Trzeba mieć mocną psychikę, żeby wykorzystać karnego.
Ta "jedenastka" wykonana była tak w stylu Roberta Lewandowskiego.
Dosyć dużo w ten sposób strzeliłem bramek, nie będę zdradzał, dlaczego akurat tak. Na razie mi to wychodzi, mam nadzieję, że podobnie będzie dalej.
Łącznie z dorobkiem z jesieni w barwach Olimpii Elbląg ma pan siedem goli w drugiej lidze. Wyznaczył pan sobie pułap, jaki chce osiągnąć w tym sezonie?
Nie patrzę na to tak, nie szukam dodatkowej motywacji do strzelania goli. Pracuję na to, żeby zespół je zdobywał i żebyśmy wygrywali. Wiadomo, że dla napastnika jest ważne, aby cały czas strzelać bramki. Wtedy czuje się lepiej z piłką i jest bardziej dowartościowany w drużynie.
Już w czwartek gracie na wyjeździe z Resovią. Po trzech porażkach w końcu był remis, więc pora na zwycięstwo.
Pan ciągle tymi porażkami atakuje (śmiech). Lepiej mecz skończyć remisem niż porażką. Nie jest to dla nas duży procent szczęścia, ale buduje nas to, że z Rekordem solidniej zagraliśmy w obronie. Bramką, którą straciliśmy, była ładna, ciężko było to wybronić, to był taki "eurogol".
