- Studencki Festiwal Piosenki ma już niemal 60-letnią tradycję. Ta ogromna spuścizna stanowi dla ciebie wyzwanie przy organizacji kolejnej jego edycji?
- Wyzwaniem jest dla mnie to, aby zachować tę tradycję i połączyć ją ze współczesnością. Studenckość była zupełnie czymś innym, gdy ten festiwal powstawał, niż to, czym jest dzisiaj. Środowisko studenckie bardzo mocno kiedyś kreowało rzeczywistość. Dzisiaj to zupełnie coś innego. Dlatego trzeba było otworzyć się na szerszą widownię i stworzyć taki program, który sprawi, że na festiwal przyjadą gwiazdy i zobaczą, że nie jesteśmy aż tak tradycyjni, jakby się mogło wydawać. Że nawiązujemy do przeszłości, ale myślimy o przyszłości.
- Kiedyś Studencki Festiwal Piosenki wyłaniał wielkie gwiazdy, jak Ewa Demarczyk, Marek Grechuta czy Renata Przemyk. Dlaczego dzisiaj się tak nie dzieje?
- Jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku udało się festiwalowi takie gwiazdy wylansować – Natalię Grosiak i Piotra Roguckiego. Potem faktycznie te nazwiska laureatów przestały być rozpoznawalne. Wtedy zmieniła się bowiem branża muzyczna w Polsce – pojawiły się w telewizji programy typu talent-show. Dzięki nim młodzi wykonawcy zaczęli robić szybkie kariery, bazujące na dobrze wykonanych coverach. W efekcie dla piosenki autorskiej zabrakło nagle miejsca w mediach. Wtedy Studenci Festiwal Piosenki zszedł do piwnicy.
- A jak wygląda dzisiaj sytuacja?
- Coś się zmieniło. Świadczy o tym choćby to, że Sanah śpiewa Szymborską. To oznacza, że młode pokolenie jest już znudzone prostymi i skocznymi piosenkami, które trudno odróżnić od siebie, tylko szuka czegoś głębszego.
- Dzisiaj Studencki Festiwal Piosenki jest alternatywą dla głównego nurtu muzyki rozrywkowej w Polsce?
- Chcemy nią być. Czy tak będzie – zobaczymy. Nasza scena jest na tyle przyjazna dla autorskiej twórczości, że każdy wykonawca takiego rodzaju piosenek odnajdzie się na festiwalu. Oferujemy pełną wolność artystyczną: każdy może pokazać własną twórczość, nie narzucamy żadnych ograniczeń, nie gonimy tego, co obecne jest w telewizji i w internecie. Stawiamy na artystę – i to on jest w centralnym punkcie sceny. A to, co śpiewa – ma być dla słuchacza najważniejsze.
- Siłą festiwalu była niegdyś piosenka literacka czy poetycka. Ta estetyka jest nadal atrakcyjna dla młodych ludzi?
- Zdarzają się artyści, którzy nawiązują do tej estetyki. Coraz częściej pojawiają się jednak wykonawcy, który są głosem młodego pokolenia. Śpiewają własnymi słowami o tym, co ich najbardziej gnębi – o różnych społecznych wykluczeniach, nawiązują do polityki, prezentują własny światopogląd. Dużo jest w tych piosenkach bólu istnienia tu i teraz. To aktualne treści, ale bardzo sprawnie i ciekawie napisane.
- Jest w tej obecnej twórczości studenckiej miejsce na humor i zespoły kabaretowe?
- Nie. Ten nurt jest całkowicie nieobecny na naszym festiwalu w ostatnich latach. To ze względu na to, że bardzo zmieniła się obecnie w Polsce scena kabaretowa. Stawia się na słowo, a nie na piosenkę. Najbardziej popularny jest stand-up, a to nie łączy się z muzyką.
- Studenci chętnie kupują bilety na Studencki Festiwal Piosenki?
- Poprzez taki, a nie inny dobór artystów na festiwal, staramy się zainteresować nim przede wszystkim młodych odbiorców. Zapraszamy więc gwiazdy, które są dla nich ciekawe. Choćby wykonawców z alternatywnej sceny, ale takich, którzy sięgają w swej twórczości po poezję. Chcemy jednak też trafiać do osób w średnim wieku, a nawet do seniorów. Bo każde z tych pokoleń kiedyś uczestniczyło w Studenckim Festiwalu Piosenki. Przecież w latach 80. i 90. koncerty w jego ramach były organizowane w hali Wisły i oglądały je tysiące widzów. Staramy się, aby oni też znaleźli coś ciekawego dla siebie w programie obecnego festiwalu.
- Trudno jest dziś zorganizować Studencki Festiwal Piosenki pod kątem finansowym?
- Coraz trudniej. Ciężko uzyskać z ministerialnych środków fundusze na kulturę studencką. To samo ze sponsorami. Radzimy sobie jednak jak możemy: jesteśmy zaprzyjaźnieni z różnymi instytucjami kultury i korzystamy z oferowanych przez nie programów pomocowych. To całoroczna praca, którą potem konsumujemy przez te cztery dni trwania festiwalu.
Czy Polacy chcą amerykańskiej elektrowni atomowej w Polsce?

- Co pasażerowie komunikacji miejskiej robią źle? Przegląd najgorszych zachowań
- Fryzury dla kobiet po 40. i 50. Zobacz, jak się czesać, aby odjąć sobie lat!
- Oto najbardziej luksusowe ulice Krakowa. Tutaj mieszkania kosztują krocie!
- TOP 10 rzeczy, które musisz wiedzieć o Krakowie, przyjeżdżając tu na studia!