Lubiana kapliczka stała przy ul. Tuchowskiej ponad sto lat. Przetrwała między innymi dwie wojny światowe. W przeszłości często zbierali się przy niej wierni, zwłaszcza przy okazji tradycyjnych „majówek”, aby śpiewać pieśni maryjne i litanię loretańską. Odprawiane były przy niej równeż co jakiś czas nabożeństwa z udziałem kapłanów z parafii na Terlikówce.
Samochodem w Maryję
Do niefortunnego wypadku z udziałem rzeźby Maryi z Dzieciątkiem doszło we wrześniu 2016 roku.
Było już po zmroku. Kierująca cinquecento kobieta zmieniała pas ruchu, aby skręcić do pobliskiej stacji paliw i dyskontu. Nie zauważyła jednak, że znajdował się już na nim volkswagen i dosłownie wjechała mu przed maskę. Kierowca rozpędzonego samochodu nie zdążył wyhamować i uderzył w cinquecento.
Fiat zjechał na pobocze, a następnie uderzył w kapliczkę. Postument rozpadł się, a znajdująca się na nim figura Matki Bożej spadła z ponad dwóch metrów prosto na ziemię.
- Figura szczęśliwie nie pękła. Generalnie jest w jednym kawałku, ale doszło w niej do szeregu drobnych uszkodzeń. Rzeźba ma kilka ubytków, z których najpoważniejsze to odłamane stopy - wyjaśnia Anna Gurbisz, inspektor do spraw zabytków ruchomych w tarnowskiej delegaturze ochrony zabytków.
Zobacz jak wyglądał Tarnów przed laty! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Konserwator śle monity
Pracownicy delegatury już kilkukrotnie wysyłali do miasta monity o jak najszybsze zajęcie się uszkodzoną kapliczką.
- Nie może być tak, że obiekt, który widnieje w ewidencji zabytków, zalega w składzie budowlanym, zamiast cieszyć oko przejeżdżających ul. Tuchowską. Miasto powinno go jak najszybciej zabrać stamtąd i zatroszczyć się o niego. Hala to nie jest odpowiednie miejsce do przechowywania ponad stuletniej figury. Nie gwarantuje jej bezpieczeństwa - dodaje z przekonaniem Anna Gurbisz.
Podobnie twierdzi Jan Wałaszek, właściciel magazynów, w których uszkodzona rzeźba znalazła schronienie. Miało być ono jedynie tymczasowe, a jest nim już od ponad półtora roku.
- Od momentu, kiedy doszło do wypadku, nikt z miasta się ze mną w tej sprawie nie kontaktował. Nie skarżę się, ale to już chyba najwyższy czas, aby ktoś z magistratu zainteresował się tym, co dzieje się z tą rzeźbą i ją od nas zabrał - mówi Jan Wałaszek.
Kilkanaście lat temu, kiedy przy ul. Tuchowskiej budowana była stacja benzynowa, kapliczka - po konsultacji z konserwatorem - została przeniesiona ok. 50 metrów w stronę miasta. Na koszt inwestora została wówczas również poddana fachowej renowacji, którą przeprowadziła konserwator Barbara Dworaczyńska.
Kapliczka w konkursie
W magistracie nie uchylają się przed odnowieniem uszkodzonego zabytku, ale - jak twierdzą - nie dysponują wystarczającą kwotą pieniędzy do odtworzenia zniszczonej kapliczki. Pieniędzy na ten cel nie przewidziano również w tegorocznym budżecie miasta. Z OC sprawcy wypadku uzyskano jedynie trzy tysiące złotych.
- Kwota, przekazana przez ubezpieczyciela, jest niewystarczająca, aby pokryć w całości koszty prac - wyjaśnia Daniela Motak, rzeczniczka prasowa tarnowskiego magistratu. - Wystarczyłaby ona tak naprawdę jedynie na sklejenie figury i postawienie jej bez konserwatorskiego opracowania - dodaje. Rzeczoznawca określił, że kompleksowa renowacja zamknie się w kwocie około 16 tys. zł. To znaczy, że brakuje jeszcze 13 tys. zł.
Miasto w ubiegłym roku próbowało pozyskać środki na odnowienie zniszczonej figury z marszałkowskiego programu „Kapliczki Małopolski”, ale nie udało się. Wniosek ponowiono w tegorocznej edycji konkursu.
- Czekamy na odpowiedź. Rozstrzygnięcie spodziewane jest po 20 kwietnia - tłumaczy Daniela Motak.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 14. "Biber"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska