Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz otwarcia Euro 2012: Polska - Grecja 1:1 [ZDJĘCIA]

Hubert Zdankiewicz
Bartek Syta/Polskapresse
Od nadziei po euforię. Od euforii po rozpacz i… ulgę. Takiego meczu otwarcia nie było chyba w całej historii mistrzostw Europy.

Polacy prowadzili z Grecją 1:0, grali w przewadze, by ostatecznie cudem uratować remis. Przez 45 minut oglądaliśmy taką reprezentację biało-czerwonych, jaką chcielibyśmy oglądać zawsze. W drugiej połowie odżyły niestety stare demony. Znów były chaos, błędy w obronie, bicie głową w mur. Uratował nas refleks Przemysława Tytonia, który z rezerwowego w sekundę stał się bohaterem, wchodząc za wyrzuconego z boiska Wojciecha Szczęsnego i broniąc rzut karny wykonywany przez Giorgiosa Karagounisa. Trener Smuda mógł odetchnąć z ulgą, bo katastrofa była blisko.

- Na pewno interesuje nas zwycięstwo, ale - jak wiemy z przeszłości - spotkania na otwarcie przeważnie kończyły się remisem. Jeśli my zremisujemy, będziemy dalej w grze i nie odpadniemy. Chcemy osiągnąć zwycięstwo, ale jak w 70. minucie będzie wynik remisowy, nie otworzymy się - mówił przed meczem selekcjoner, co sugerowało, że nie ma co liczyć na zmasowane ataki Polaków.

Pierwsze minuty mogły w tej sytuacji zaskoczyć. Nie wiemy, czy jego słowa były tylko zasłoną dymną, czy też może naszych piłkarzy natchnęła atmosfera Stadionu Narodowego. Jeśli Jakub Błaszczykowski czuł ciarki na plecach, trenując tu w przeddzień meczu, to trudno sobie wyobrazić, co czuł, wyprowadzając w piątek na murawę swój zespół. Od głośnego: "Jesteśmy z wami, Polacy, jesteśmy z wami", niemal zatrząsł się dach. Zamknięty (prognozy zapowiadały burzę), co jeszcze wzmocniło akustykę. Szkoda, że później nie wyglądało to już tak dobrze, w drugiej połowie zdarzały się wręcz (kompromitujące) kilkuminutowe chwile ciszy, gdy słychać było tylko pięciotysięczną grupę kibiców z Grecji. Niemniej obiecujący początek wyraźnie dodał Polakom skrzydeł, bo od pierwszej chwili rzucili się na rywali.

Wynik do przerwy nie oddawał tego, co działo się na boisku, bo na bramkę Kostasa Chalkiasa sunął atak za atakiem. Już w piątej minucie groźnie uderzył z kilkunastu metrów Murawski. Po chwili Maciej Rybus. Później Jakub Błaszczykowski.

Bramka wisiała w powietrzu i w końcu padła. Przy pierwszym dośrodkowaniu szalejącego na prawej stronie Łukasza Piszczka Robertowi Lewandowskiemu zabrakło dosłownie centymetrów, by sięgnąć piłkę głową. W 18. minucie wszystko poszło już jednak zgodnie z planem. Chalkias minął się z piłką i było 1:0 dla Polski po główce "Lewego".

Na tym emocje się nie skończyły, bo biało-czerwoni nie zamierzali spuścić z tonu. Grecy spokojnie rozgrywali piłkę, czekając na kontrę. Najlepsze sytuacje mieli po stałych fragmentach gry, ale albo strzelali niecelnie (Theofanis Gekas), albo na wysokości zadania stawała nasza obrona - kolejne zaskoczenie tego meczu. Obawialiśmy się, czy posklejana z rekonwalescentów i przekwalifikowanego na stopera Marcina Wasilewskiego formacja będzie stanowić monolit, ale w pierwszej połowie w zasadzie obeszło się bez błędów. Pomijając może dwa niefrasobliwe zagrania Murawskiego.
Trudno uznać za błąd upadek Damiena Perquisa w polu karnym, po którym nasz stoper dotknął piłki ręką. Całkowicie przypadkowo. Niemniej jeśli ktoś ma jeszcze żal do Howarda Webba za rzut karny cztery lata temu (w meczu z Austrią), to mógł uznać, że historia zatoczyła koło. Wtedy pomstowaliśmy, że rzut karny był naciągany, bo graliśmy z gospodarzami. Tym razem kto wie, co by było, gdybyśmy sami nimi nie byli.

Sytuację z końcówki pierwszej połowy, po której z boiska (za drugą żółtą) wyleciał Sokratis Papastathopoulos też można różnie interpretować. Na powtórkach wyraźnie było widać, że Murawski najpierw się poślizgnął, a dopiero potem wpadł na rywala. Carlos Velasco Carballo nie miał jednak wątpliwości. Na przerwę schodziliśmy, prowadząc i mając przewagę zawodnika. Nic złego na pozór nie mogło nas już spotkać…

Tym większy był szok, gdy chwilę po wznowieniu gry wyrównał Dimitris Salpingidis. Rezerwowy napastnik Greków wykorzystał nieporozumienie miedzy Szczęsnym a Wasilewskim. I zaczęło się zupełnie inne spotkanie. Był rzut karny dla Greków i strach Smudy, który bał się robić zmiany i grać o trzy punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mecz otwarcia Euro 2012: Polska - Grecja 1:1 [ZDJĘCIA] - Portal i.pl

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska