Jeszcze w sobotę przyjmowała mnie w swoim domu. Nie chciała mnie witać leżąc, przyjmowanie gości w łóżku uważała za uwłaczające. Poprosiła pielęgniarkę, by ją posadziła. Siedziała w fotelu i piła kawę. Zawsze była damą i jako dama nie chciała mówić o swoich dolegliwościach, ja też nie będę o nich opowiadał.
Dopóki jeszcze mogła, cały czas pracowała nad nowymi wierszami. Rozmawialiśmy o jej nowych dziełach, miała je przy sobie do końca. I zostawiła po sobie sporo wierszy, które jeszcze się nie ukazały. Tych pozatomikowych utworów jest na tyle dużo, że na pewno ukażą się w tym roku.
Znaliśmy się ponad piętnaście lat. Miałem być tylko jej sekretarzem, gdy odbierała Nobla. Później okazało się, że dłużej potrzebowała mojej pomocy.
źródło: tvn24.pl
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!