Przy Radzie Miejskiej w Miechowie działa sześć komisji. Obsada dwóch z nich rządzi się nieco innymi prawami. Przepisy mówią bowiem, że obowiązkowo muszą w nich zasiadać przedstawiciele klubów radnych. Chodzi o Komisję Rewizyjną oraz Komisję Skarg, Wniosków i Zażaleń.
- Tylko dzięki temu, że utworzyliśmy klub Aktywni dla Miechowa, mamy swoich przedstawicieli w tych komisjach - mówi radna Lidia Baranowska. W Komisji Rewizyjnej znalazł się Roman Piwowarski, natomiast w Komisji Skarg Ewa Siudak.
W przypadku pozostałych komisji już podobnych wymogów nie ma. Radni mogą ustalać ich skład personalny według własnego uznania. Ogranicza ich tylko statut, który w przypadku gminy Miechów mówi o tym, że komisje liczą od trzech do pięciu osób, a radny „powinien być członkiem co najmniej dwóch komisji”. Praktyka do tej pory była taka, że każdy pracował w dwóch komisjach. Teraz stało się inaczej.
Roman Piwowarski chciał być członkiem Komisji Budżetowej, ale jego kandydatura została odrzucona. W efekcie pozostała mu tylko Komisja Rewizyjna.
Lidia Baranowska zamierzała być -podobnie jak w poprzedniej kadencji - członkiem Komisji Ochrony Zdrowia i Spraw Społecznych oraz Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki. Znalazła się tylko w tej pierwszej, choć sama nie kryje, że bardziej kompetentna czuje się w zagadnieniach oświatowych niż ochrony zdrowia. Jej kandydatura do Komisji Oświaty została jednak odrzucona 11 głosami radnych Ziemi Miechowskiej. - Osiem lat temu byłam przewodniczącą Komisji Oświaty w powiecie, w poprzedniej byłam wiceprzewodniczącą Komisji Oświaty w gminie. Teraz, za to, że głośno mówiłam o nieprawidłowościach w oświacie, zostałam ukarana, mimo że jestem nauczycielem z 35-letnim stażem pracy i posiadam Medal Komisji Edukacji Narodowej - mówi i zapewnia, że w komisji nie chciała pełnić żadnej kierowniczej funkcji.
W przypadku Ewy Siudak, na co dzień kierującej Warsztatami Terapii Zajęciowej przy miechowskim kole Polskiego Stowarzyszenia Osób z Upośledzeniem Umysłowym, było odwrotnie. Jej bardziej zależało na pracy w Komisji Zdrowia, tymczasem znalazła się w Komisji Oświaty.
Obie panie - z pewnym przekąsem - przyznają, że najchętniej zamieniłyby się komisjami. - Najbardziej bulwersujące jest to, że chcieliśmy pracować w komisjach zgodnie ze swoimi kompetencjami, a nie pozwolono nam na to - przekonują. Ewa Siudak przypomina, że w poprzedniej kadencji w pęcioosobowych komisjach były po trzy osoby z Ziemi Miechowskiej i po dwie z innych opcji. Wtedy jednak byli to ludzie w miarę kompetentni. Teraz jest stosunek cztery do jednego dla Ziemi Miechowskiej, ale są to osoby przypadkowe.
Przedstawiciele Ziemi Miechowskiej, czyli klubu, który posiada większość w Radzie Miejskiej nie zgadzają się z zarzutami. Uważają, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i zasadami demokracji. - Wybór składów komisji w Radzie Miejskiej należy do wszystkich radnych. Ja mam tylko jeden z 15 głosów. Osobiście głosowałem przeciw kandydaturze pani Lidii do Komisji Oświaty, ponieważ stanowisko jakie zajmuje ona w niektórych kwestiach jest sprzeczne z moim. Oprócz tego uważam, że nie jest korzystne, aby pracownik szkoły podstawowej, dla którego organem prowadzącym jest gmina, zasiadał w Komisji Oświaty i zajmował stanowisko w odniesieniu do swoich bezpośrednich przełożonych, albo w sprawach, w których może być stroną - mówi Piotr Sowa, przewodniczący Komisji Oświaty i członek dwóch innych.
Podobną wypowiedź usłyszeliśmy do przewodniczącego Komisji Zdrowia, Romana Wąwoźnego: - Jest nas piętnastu, każdy głosuje według własnego sumienia. Na tym polega demokracja - mówi. A czy jego zdaniem obecność pani Siudak wniosłaby coś pozytywnego do pracy komisji? - Ciężko mi się odnieść do tego pytania - kwituje.
Również przewodniczący Rady Miejskiej Zenon Czekaj zapewnia, że żaden spisek przeciwko trójce radnych z opozycyjnego klubu nie został zawiązany. - Po prostu Ziemia Miechowska ma w radzie większość. Oczywiście, że każdy z radnych chciał pracować w określonych komisjach, ale nie mogliśmy wybrać więcej osób niż pięć. Jeżeli te panie nie zostały wybrane do komisji, w których chciały być, to taka była wola większości. A obie wyrażały też zgodę na pracę w tych komisjach, w których się znalazły. Nikt ich tam na siłę nie umieścił - przekonuje Zenon Czekaj.
Przewodniczącego zapytaliśmy też, czy zgadza się, iż ma mniejsze kompetencje do pracy w Komisji Oświaty niż Lidia Baranowska. - Może tak jest, nie wiem. To rada zadecydowała, żeby moja skromna osoba znalazła się w komisji oświaty- mówi.
Dariusz Marczewski, burmistrz wybrany z Komitetu Ziemia Miechowska nie chce komentować wewnętrznych spraw Rady Miejskiej. - Rada jest odrębnym organem i nie ingeruję w organizację jej pracy. Mogliśmy wszyscy zauważyć, że radni nawzajem zgłaszali swoje kandydatury, a następnie w ramach głosowania podejmowali decyzje o składach osobowych komisji. Najważniejsze, żeby komisje pracowały sprawnie, a ich członkowie podejmowali rozstrzygnięcia,posługując się wyłącznie obiektywnymi kryteriami - uważa.
Przedstawiciele klubu Aktywni dla Miechowa zapewniają z kolei, że mimo, iż czują się marginalizowani przez swoich kolegów, zamierzają nadal głośno mówić o problemach i poruszać niewygodne tematy.
ŚWIĘTA 2018: ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Koniec sztucznych ogni na Sylwestra