Edukacja zdrowotna to ostatnio na Podhalu temat dość nośny. W ubiegłym tygodniu radni powiatowi z Zakopanego oraz z Gminy Kościelisko przegłosowali rezolucje, które mają być wysłane do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Sprzeciwiają się w nich wprowadzeniu do szkół nowego przedmiotu.
Teraz podobną dyskusję przerabiają radni Zakopanego. Niewielka sala w Urzędzie Miasta Zakopanego wypełniła się w środę, 19 marca do ostatniego miejsca. Na spotkanie Komisji Rodziny i Spraw Społecznych przybyli zakopiańscy radni, także ci, którzy nie należą do komisji, jeden radny powiatowy oraz rodzice zakopiańskich dzieci i spoza miasta, a także przedstawicielka Federacji Obrony Podhala oraz doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki i pracownik naukowo-dydaktyczny. Rozpoczęcie dyskusji poprzedziło przeczytanie pisma skierowanego do rady podpisanego przez... 11 osób.
Obecni na sali rodzice wyrażali obawy związane z wprowadzeniem przedmiotu, który - jak przekonywali - może zagrażać naturalnym granicom intymności dzieci i młodzieży.
Przedmiot nieobowiązkowy, ale czy zawsze?
W trakcie dyskusji radni oraz wiceburmistrz odpowiedzialna za sprawy oświaty w Zakopanem zaznaczali, że przedmiot jest nieobowiązkowy. Musi jednak zostać wprowadzony do szkół, bo takie jest prawo.
- Każda szkoła musi dostosować się do wymagań prawa. Jednak wciąż pozostaje możliwość, by rodzice zdecydowali, czy ich dzieci będą uczestniczyć w tych zajęciach - mówiła Iwona Grzebyk-Dulak, wiceburmistrz Zakopanego.
Rodzice i część radnych obawiają się, że przedmiot w przyszłych latach może stać się obowiązkowy.
- Jako matka 8-letniego dziecka mówię stanowcze nie seksualizacji mojego syna. Musimy podjąć rezolucję, żeby ten przedmiot nie był przedmiotem obowiązkowym w przyszłości. Nie wiem, co będzie od 1 września przyszłego roku. Chcę mieć możliwość edukowania moich dzieci zgodnie z moim sumieniem - mówiła Agnieszka Nowak-Gąsienica, radna miasta Zakopane i była wiceburmistrz Zakopanego.
Radny Zbigniew Szczerba ripostował: - Nasi nauczyciele i dyrektorzy nie chcą robić krzywdy dzieciom. Musimy zapewnić dzieciom edukację, która pozwoli im być odpowiedzialnymi i umieć bronić swojej prywatności.
Radny zaznaczył także, że dzięki przekazanej wiedzy dziecko będzie wiedziało gdzie jest granica, której nie wolno przekraczać innym osobom, a jeśli to zrobią, to będzie umiało powiedzieć "nie: i szukać pomocy.
Obawy o kontrowersyjny charakter programu
Aplauz wśród przeciwników nowego przedmiotu wywołało wystąpienie dr Agnieszki Sojki z Instytutu Pedagogiki UJ.
- To, co ma być nauczane w ramach edukacji zdrowotnej, może prowadzić do głębszych problemów. Badania oparte na etycznie kontrowersyjnych podstawach mogą nie zapewniać dzieciom odpowiednich i bezpiecznych treści, które chronią ich wrażliwość i intymność. W edukacji seksualnej nie mówi się o rodzinie, relacjach kobiety i mężczyzny, z których ma narodzić się dziecko. Dlaczego nie uczymy dzieci odpowiedzialności za życie drugiego człowieka? - pytała Sojka, wyrażając swoje obawy wobec programu, który jej zdaniem nie uwzględnia wartości rodzinnych.
Doktor przez lata związana z Uniwersytetem Jagiellońskim w trakcie prowadzonych badań od końca XX w. wskazała jak zmieniały się treści, które były dostarczane dzieciom i młodzieży przez dostęp do kolorowych pisemek. Zauważyła, że trend przyszedł z zachodu, co ma także swoje odzwierciedlenie w programie nowego przedmiotu.
- Kto nam daje program edukacji zdrowotnej? Ja nie mam nic przeciwko Niemcom, ale co my głupki jesteśmy, że nie umiemy nic wymyśleć? - mówiła dr Sojka.
Kto i jak będzie uczył nowego przedmiotu?
Kolejne pytania, to kto i w jaki sposób będzie uczył dzieci tego przedmiotu.
- Nie chodzi tylko o to, co jest w programie, ale o to, kto będzie go realizował. Edukacja zdrowotna powinna być nauczana przez osoby do tego przygotowane - zauważył Radny Józef Figiel.
Tu z wyjaśnieniem przyszedł radny Marek Donatowicz, który zawodowo pracuje jako dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Oswalda Balzera w Zakopanem. Poinformował, że przedmiotu zależnie od poruszanej tematyki będą mogli uczyć nauczyciele biologii, wychowania fizycznego oraz psycholog. Rodzice będą mogli także zgłaszać woje uwagi co do nauczycieli i mogą to robić także teraz.
- Dowiecie się państwo, kto będzie uczył tych zajęć. Jeśli będą wątpliwości, to zawsze będzie możliwość, żeby dziecko przestało chodzić na te lekcje. Jest też Rada Rodziców, która może zgłaszać uwagi - mówił Donatowicz.
Podstawy programowe edukacji zdrowotnej
Minister Edukacji Barbara Nowacka podpisała 6 marca projekty rozporządzeń w sprawie podstawy programowej edukacji zdrowotnej. Przedmiot ten wejdzie do szkół od 1 września 2025 roku. Przedmiot ten będzie nieobowiązkowy i zastąpi wychowanie do życia w rodzinie.
Głównym celem przedmiotu jest kształtowanie kompetencji uczniów związanych z dbałością o zdrowie. W trakcie zajęć poruszane będą tematy:
Wartości i postawy
Zdrowie fizyczne
Aktywność fizyczna
Odżywianie
Zdrowie psychiczne
Zdrowie społeczne
Dojrzewanie (tylko w szkołach podstawowych)
Zdrowie seksualne
Zdrowie środowiskowe
Internet i profilaktyka uzależnień
System ochrony zdrowia (tylko w szkołach ponadpodstawowych).
Lekcja edukacji zdrowotnej odbywać się będzie raz w tygodniu w wymiarze jednej godziny lekcyjnej. Będą to zajęcia nieobowiązkowe, co oznacza, że będą na nie uczęszczać uczniowie szkół podstawowych i średnich, których rodzice wyrażą na to zgodę.
