Firma, która wygrała przetarg na usługę, ma czas do 1 marca,potem rozpoczyna się okres lęgowy ptaków. Samo wycinanie drzew kolidujących z inwestycją oraz pielęgnacja samego drzewostanu (ponad 400 drzew) rozpoczęła się niespełna trzy tygodnie temu. Sądeczanie są zdziwieni, że teren nie jest ogrodzony, ani nie ma tablicy informacyjnej.
- Skoro w parku jest realizowana inwestycja, to tak jak z placem budowy, nie wolno na niego wchodzić, tym bardziej jak jest coś wycinane. Taśmy, które ogradzały teren, zostały zerwane. Zniknęły też tabliczki o zakazie wstępu - tłumaczy Grzegorz Tabasz, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska.
Teren wycinki wizytował Marek Kroczek, zastępca dyrektora Zespołu Małopolskich Parków Krajobrazowych, szef firmy, która prowadzi wycinkę, oraz Marta Poremba, dyrektor Inwestycji, i Grzegorz Tabasz.
- To nie żadna komisja, tylko na bieżąco sprawdzanie, co się na placu budowy dzieje. Na miejscu są przedstawiciele Zespołu Małopolskich Parków Krajobrazowych, który z ramienia marszałka sprawuje nadzór nad wycinką drzew. Z tego, co mi wiadomo, to wycinka jest prowadzona dokładnie z tym, co było zaplanowane. Mało tego, inwentaryzacja została przeprowadzona trzy lata temu i doszło jeszcze kilka drzew, które należy ze względów na bezpieczeństwo usunąć. Na to będzie wydawana osobna decyzja - dodaje Tabasz.
Wizytacji parku chciała towarzyszyć grupa mieszkańców pobliskiej ul. Ogrodowej, którzy boleją nad stratą tylu drzew, ale nie pozwolono wejść im do Parku Strzeleckiego.
- Miałem dużo uwag, bo wiele drzew można było uratować, bo wiadomo, że nie ma tylu pieniędzy, aby zrealizować całość inwestycji. Prosiłem o wstrzymanie - zaznacza Jan Galas.
- Wiadomo, ze coś z tym parkiem trzeba zrobić, ale niekoniecznie wycinając tyle drzew, przecież to płuca miasta - dodaje Andrzej Wacławik, mieszkaniec ul. Ogrodowej.
- Przez trzydzieści ostatnich lat w parku nic się nie działo, drzewa rosły jak chciały. Są w wielkim zagęszczeniu i ta naturalna śmierć przyszła szybciej z braku światła - dodaje.
KONIECZNIE ZOBACZ