Na zakup nieruchomości Polacy mogli wydać w ubiegłym roku nawet ponad 111 mld złotych - wynika z analiz Open Finance, opartych o raporty Narodowego Banku Polskiego oraz REAS i SARFiN.
- To szacunki - przyznaje Bartosz Turek, analityk Open Finance. Ale podkreśla, że oparte na odstępnych danych.
Więcej za gotówkę
Z raportu AMRON - SARFiN wynika, że w 2017 roku Polacy otrzymali prawie 44,6 mld złotych. - Co więcej - wiemy, że ubiegając się o tego rodzaju dług Polacy dysponują przeważnie około 20-procentowym wkładem własnym. To oznacza, że sami nabywcy „kredytowi” wtłoczyli na rynek nieruchomości w ciągu roku aż 55,7 miliardów złotych - tłumaczy analityk Open Finance.
Z kolei dane NBP sugerują, że w największych miastach z pieniędzy trafiających do biur sprzedaży deweloperów dwie trzecie to gotówka, która nie jest wspomagana żadnym długiem. - W skali całego kraju i całego rynku mieszkaniowego odsetek ten może być niższy, ale nawet gdyby przyjąć, że połowa pieniędzy wydawanych na zakup mieszkania to gotówka, to okaże się, że w ciągu 2017 roku Polacy mogli w sumie wydać na nieruchomości aż 111,4 miliardów złotych - wylicza Bartosz Turek.
Więcej mieszkaniczników
Jaka część tej potężnej kwoty może być potraktowana jako inwestycja kapitału w nieruchomości?
W ubiegłym roku firma doradcza REAS sugerowała, że taki charakter może mieć nawet co trzeci zakup mieszkania w dużym mieście. - Gdyby zachowawczo przyjąć, że w skali całego kraju odsetek ten topnieje do 15 procent, to może to oznaczać, że Polacy zainwestowali w nieruchomości na wynajem i tak niebagatelną kwotę 16,7 miliardów złotych. Kwota porażająca, bo jeśli przyjąć, że przeciętne mieszkanie trafiające na rynek wynajmu warte jest 250 tysięcy złotych, to i tak oznaczałoby to około 67 tysięcy nowych mieszkań kupionych z myślą o czerpaniu dochodów z czynszu - podkreśla analityk Open Finance.
W ostatnich latach liczba podatników, którzy zaczęli rozliczać się z zarobków z wynajmu rosła przeciętnie o 12 proc. Takie dane podaje stowarzyszenie właścicieli mieszkań na wynajem „Mieszkanicznik”. To oznacza, że w ubiegłym roku do grona inwestorów na rynku mieszkaniowym mogło dołączyć aż 60 tysięcy osób.
- Są to ci, którzy dotychczas nie osiągali przychodów z wynajmu, a więc dopiero dołączyli do grona inwestorów na tym rynku. Część z nich mogła kupić więcej niż jeden lokal, co wbrew pozorom nie jest wcale rzadką praktyką. Z drugiej strony, do tej liczby dolicza się też tych, którzy wychodzą z szarej strefy i decydują się rozliczać z fiskusem zgodnie z prawem - mówi Bartosz Turek.
W Polsce jest grono przynajmniej 500-600 tysięcy inwestorów posiadających mieszkanie na wynajem. - Wystarczy, że co dwudziesty z nich kupił w 2017 roku dodatkowe lokum, a okaże się, że w sumie z nieruchomościami kupionymi przez początkujących inwestorów mogło na rynek trafić nawet ponad 85 tysięcy dodatkowych lokali na wynajem. Wspominane wyżej 67 tysięcy nie wydaje się więc przesadzone - zaznacza analityk Open Finance.
Wynajem lub odsprzedaż
Wśród kupujących mieszkania na wynajem największym powodzeniem cieszą się dwa cele takiej inwestycji: wynajem oraz house flipping, czyli nabywanie nieruchomości w celu ich zyskownej odsprzedaży. Ta druga forma jest bardziej wymagająca, ale daje większe zyski.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Styl industrialny w mieszkaniu – jak go stworzyć?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news
