Miłosne wyznanie, wyszeptane muzycznie na radiowej antenie wprost z Gorlic

Kuba Diduch znowu szepce w radiowej Trójce...
To prawda, szepcę. Miłośnie, urodzinowo, życzeniowo. Tak się jakoś poskładało, że w tym roku mam prawie okrągłe urodziny, prawie okrągłą rocznicę ślubu (śmiech), a zupełnie już poważnie, Marek Niedźwiecki w swojej autorskiej Markomanii zaprezentował na antenie moją najnowszą kompozycję „Aż do końca”, komentując: „pięknie jest”.

Jest powód do dumy![b]
A jakże! Tym bardziej że tekst i muzyka powstały w dziesięć minut. Dosłownie. Po prostu spisałem, co mi w duszy podpowiadało. Brzmi może banalnie, ale tak naprawdę jest! I jeszcze jedna sprawa - może poszło tak szybko, bo w przeciwieństwie do moich poprzednich kompozycji, ta ma prosty, choć poetycki tekst i dosyć nieskomplikowaną muzykę. Oczywiście o miłości, bo jakże by inaczej! Ponoć całość sprzyja romantycznym uniesieniom.

Jak to się dzieje, że jedni wysyłają do Trójki swoje nagrania i czekają miesiącami, a Kubę Diducha puszczają od razu?
Sam nie wiem. Też byłem zaskoczony, bo płytkę wysłałem w środę, a w sobotę była już na antenie. Może na tym polega cała jej magia? Gdy redaktor Niedźwiecki powiedział w eter: wczoraj do mnie to nagranie dotarło, a dzisiaj je prezentuję, poczułem się wyróżniony.

Popularność przekłada się jakoś na biznes?
Kompletnie nie. Na tym polu, można by rzec - klapa. W jednej z recenzji płyty „Poezja szeptana” przeczytałem, że choć schludna i piękna, to nie rokuje nadziei na kasowy sukces. I to się niestety potwierdza. Mam bardzo wąską, choć wierną grupę odbiorców. I tak ich kocham.

Będzie nowa płyta?
O takim namacalnym krążku już nie myślę. Doświadczenie z poprzednim dało mi do myślenia. Teraz są inne kanały dystrybucji - przede wszystkim internet. Na mojej stronie - kubadiduch.pl - już można znaleźć całą płytę „Poezja szeptana”. Poza tym, jak by ktoś bardzo, bardzo chciał, mogę nagrać dedykowaną płytę, nawet z jednym utworem.
Rozmawiała Halina Gajda

Gazeta Gorlicka