- Ludzie bardzo lubili i szanowali Jerzego Masiora, szczególnie za jego wiedzę, otwartość, szczerość, wszechstronność i niestrudzoną aktywność - wspomina Józef Kaczmarczyk, prezes Fundacji im. Dra Jerzego Masiora.
Dla wielu sądeczan był przede wszystkim lekarzem internistą i kardiologiem, ale również człowiekiem o wszechstronnych zainteresowaniach i uzdolnieniach.
- Potrafił godzić, jak mało kto, zamiłowanie do służenia innym, działalności publicznej, pisania, reżyserowania, żeglowania i podróżowania - dodaje Kaczmarczyk.
Pasją Jerzego Masiora było przede wszystkim malowanie. Z dużą starannością utrwalał sielskie pejzaże, zmienność przyrody i piękno świata, który go otaczał. Sam uważał się za dokumentalistę, malarza w pełni realistycznego.
Jego malarstwo doczekało się kilku wystaw indywidualnych m.in. w Klubie Ziemi Sądeckiej w Nowym Sączu, w Muzeum Okręgowym, w Biurze Wystaw Artystycznych, w Galerii Dudów w Jazowsku. Należał do Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Nowym Sączu. W twórczości Masiora łatwo dostrzec wrażliwość i miłość do człowieka oraz do przyrody.
Kiedy doktor Masior nie malował, chętnie utrwalał w swojej poezji to, co ulotne. Sądeczanie pokochali go m.in. za piosenki i pastorałki, do których muzykę skomponował Aleksander Porzucek. Nie trzeba chyba nawet wspominać, jak wielką karierę w zrobiła w Nowym Sączu „Pastorałka Sądecka”.
Bogusław Kołcz, dyrektor Zespołu Szkół Akademickich w Nowym Sączu, w którym kultywowana jest pamięć o Jerzym Masiorze, wspomina go nie tylko jako człowieka wielu talentów, ale także wielkiego przyjaciela młodzieży.
- Z doktorem poznaliśmy się na początku lat 90. w przychodni internistycznej, do której trafiłem jako jego pacjent. Potem połączyły nas zainteresowania humanistyczne i wspólne wyprawy na Kresy - wspomina. Z czasem współpraca między nimi przerodziła się w przyjaźń. Masiora nie mogło zabraknąć na wyprawach z uczniami Bogusława Kołcza z IV Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Bolesława Chrobrego do Lwowa, na Litwę i po Beskidzie Sądeckim.
- Był niezwykle ujmującym, wszechstronnie wykształconym, iście renesansowym człowiekiem. Świetnym gawędziarzem, erudytą, szarmanckim wobec kobiet, wytwornym i eleganckim, dżentelmenem starej daty - wspomina Kołcz.
Masior był opiekunem, pilotem i przewodnikiem w czasie wyjazdów do Lwowa. Nikt tak jak on nie potrafił autentycznie i przejmująco uczyć patriotyzmu i miłości do kraju utraconego dzieciństwa. Żył właściwie dla dwóch miast: Nowego Sącza i Lwowa. Talent pedagogiczny i doświadczenie wychowawcze zawdzięczał m.in. swojej działalności w harcerstwie.
Jerzy Masior zmarł 19 kwietnia 2003 roku. Kilka godzin po tragicznej wiadomości wdowę, Romualdę Masior, odwiedził Bogusław Kołcz. W pamięci została mu mała kartka, która towarzyszyła woreczkowi z ziemią, a na niej adnotacja: „Ziemia z Cmentarza Orląt Lwowskich. Włożyć do mojej trumny po śmierci”.
Powiedz „nie” przeziębieniu! Oto produkty, które zawierają najwięcej witaminy C
Źródło: Agencja TVN/x-news
