„Brązowi” przed rokiem przegrali barażowy dwumecz z Wartą Poznań. Do nowych rozgrywek przystąpili ze świadomością, że czeka ich trudniejsze zadanie, bowiem grono rywali było jeszcze mocniejsze, o czym świadczy choćby fakt, że w trakcie sezonu liderami tabeli było aż sześć drużyn; obok Garbarni - Stal Rzeszów, Resovia, Avia Świdnik, KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski i Motor Lublin.
- Na pewno nie byliśmy faworytami przed sezonem. Pewnie koś nas widział w czołówce tabeli, ale wszyscy twierdzili, że awans rozegra się między Karpatami Krosno, Stalą, KSZO i Motorem. My nie mówiliśmy głośno o awansie. Powtarzaliśmy tylko, że chcemy grać jak najlepiej w każdym kolejnym meczu. Myśle, że to dobra metoda, aby coś osiągnąć. I sprawiliśmy niespodziankę: wyskoczyliśmy zza pleców faworytów i ich przegoniliśmy - nie kryje satysfakcji krakowski szkoleniowiec.
Po 20. kolejce Garbarnia miała aż siedem punktów straty do lidera KSZO 1929. To był dla niej jeden z trudniejszych momentów w minionych rozgrywkach.
- Musieliśmy odrabiać sporą stratę. Nie było łatwo. Ale najtrudniejsze chwile przeżywaliśmy, gdy chłopaków łapały kontuzje. Wtedy wszystko się sypało, trzeba było wprowadzać no- wych graczy - wspomina Hajdo.
Po 24. kolejce - po wygranej w Jarosławiu z JKS 1909 2:0 i remisie KSZO 1929 w Tarnowie z Unią 1:1 - krakowianie odzyskali fotel lidera tabeli i nie oddali go już do końca rozgrywek.
- Przełomowy okazał się jednak mecz ze Stalą w Rzeszowie, gdzie wygraliśmy 2:1. Mieliśmy trochę szczęścia (gospodarze stracili drugiego gola tuż przed końcem gry po samobójczym strzale - przyp.), ale udało się zdobyć 3 punkty. Drugi taki mecz, po którym uwierzyłem, że ten sezon może się okazać dla nas bardzo udany, rozegraliśmy w Nowym Targu, pokonując Podhale 5:1. Pokazaliśmy moc i wydaje mi się, że właśnie wtedy w chłopakach zaczęła dojrzewać myśl, że możemy namieszać w tej lidze - mówi Hajdo.
Marzenia Garbarni mógł zniwelować remis u siebie z Podlasiem Biała Podlaska 1:1. Wtedy w lepszej sytuacji znalazł się Motor, ale i on się potknął (1:4 z Orlętami w Radzyniu Podlaskim).
- Ten remis bardzo nas podłamał. Kiedy jednak siedzieliśmy ze spuszczonymi głowami, wstałem i powiedziałem: „Chłopaki, ten punkt może być jeszcze bardzo cenny w końcowym rozliczeniu”. Po meczu z Unią piłkarze przypomnieli mi te słowa. Myślę, że zawsze trzeba walczyć do końca - zaznacza Hajdo.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaWIDEO: Czego nie wolno wnosić na stadion podczas meczów Euro U21?
Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news