- Po ostatnich, jakże nieudanych występach, ten start oceniam bardzo pozytywnie - stwierdziła Kamila Żuk, 22-latka, którą Tomasz Sikora, mistrz z Anterselvy sprzed 25 lat, uważa za zawodniczkę z potencjałem na światowy top. Ale podczas MŚ w Południowym Tyrolu jeszcze się w nim nie znalazła - w biegach indywidualnych zajęła odległe lokaty.
W czwartek poprawiła sobie nastrój. - Nie ukrywam, że obawiałam się tego biegu, mimo że byłam bardzo podekscytowana, był to mój debiut w tej konkurencji w zawodach rangi Pucharu Świata, w mistrzostwach świata. Ale cieszę się, że zaryzykowałam, udowodniłam jednak sobie, że tamte występy to były wpadki - tłumaczyła po udanym biegu i strzelaniach z dwoma doładowaniami. - Jestem zadowolona tym bardziej, że ja nie należę do zawodniczek, które biegają dynamicznie i szybko strzelają, a supermikst to bardzo szybka konkurencja. Dałam z siebie wszystko i przede wszystkim zrobiłam coś fajnego dla siebie - mówiła z uśmiechem biathlonistka z Sokołowska.
MŚ w biathlonie. W Anterselvie przebudzili się Polacy. "Była...
O dodatkowe wrażenia podczas strzelań zadbali kibice, odliczający zawodniczkom kolejne strzały. Kiedy to odliczanie wykonywane jest na kilka tysięcy gardeł, robi się naprawdę głośno. Zwłaszcza, gdy o czołowe lokaty walczą Niemcy (zajęli 2. miejsce), którzy tutaj mają najliczniejszą publikę.
- Podczas poprzednich biegów nie odczuwałam wcale tego tumultu. Ale dziś, kiedy widziałam, że zawodniczki dookoła mnie też strzelają, że strzelają bardzo szybko, a po każdym udanym strzale publiczność wiwatowała, to nie ukrywam, że w nóżkach poczułam takie delikatne mrowienie - uśmiecha się Kamila. - Cieszę się, że udało mi się opanować i skupić na swojej pracy.
Andrzej Nędza-Kubiniec strzelał gorzej, podczas czterech wizyt na strzelnicy zanotował aż osiem doładowań. On swój najlepszy moment na tych mistrzostwach miał w środę, gdy pierwszy raz zdobył punkty Pucharu Świata - za 37. miejsce w biegu na 20 km.
Piątek będzie dniem przerwy w zawodach, w sobotę biegi sztafet kobiet i mężczyzn.
Monika Hojnisz-Staręga: Złość jest w dalszym ciągu, ale już ...
