Politycy PiS bronią złotego mniej więcej tak: „On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa, to waluta na skalę naszych możliwości”. Najczęściej słychać, że na złotówce pręży się Orzeł, są też inne symbole - argument słabo trafiony, bo euro ma strony narodowe, na których bez problemu można umieścić Chrobrego lub św. Jadwigę.
Wszystko to jednak wydaje się drugorzędne wobec faktu, że Polacy, młodzi i starzy, porzucają gotówkę na rzecz innych form płatności, zwłaszcza kartami. Robimy to w tempie zadziwiającym świat. A twarzą tej rewolucji, obok naszych seniorów, może być... Mateusz Morawiecki.
Byliśmy w naszej części Europy pierwszym krajem, gdzie pojawiła się zbliżeniowa karta płatnicza. W grudniu 2007 r. udostępnił ją kierowany przez Morawieckiego Bank Zachodni WBK. Na koniec 2010 roku w Polsce było już 2 mln kart zbliżeniowych. Dzisiaj jest ich 37 mln - stanowią 90 proc. ogółu „plastików”. Trzeba do tego doliczyć coraz częstsze transakcje dokonywane zbliżeniowo (dzięki technologii NFC) przy użyciu aplikacji na smartfonach. Młodzi nie mają z tym żadnego problemu. Seniorzy wolą karty: w ciągu kilku lat pokochali je bardziej od gotówki.
Rząd Morawieckiego robi wiele, by przyspieszyć ów proces. Cyfryzacja obniża koszty państwa, daje impuls do rozwoju, zaś dla obywateli oznacza więcej wygody, zwłaszcza gdy przybiera formę tak przyjazną i ułatwiającą szybkie płacenie w sklepie, jak karta zbliżeniowa. A że przy okazji (?) Wielki Brat - bank, Mastercard z Visą, państwo i jego służby oraz Bóg wie, kto jeszcze - poznaje szczegóły naszych zakupów, a więc i... słabości? Cena postępu.
Gotówka w Polsce przegrywa z kartami. Zbliżeniowo płacimy pięć razy częściej niż Niemcy! Seniorzy wybrali bezpieczeństwo i wygodę. >> Czytaj więcej
